Recenzja filmu

Przygody Robin Hooda (1938)
William Keighley
Michael Curtiz
Errol Flynn
Olivia de Havilland

Perełka kina przygodowego

Legendę o Robin Hoodzie zna chyba każdy. Łucznik z Sherwood jest jedną z najbardziej znanych fikcyjnych postaci kultury zachodniej, jest więc oczywiste, że wcześniej czy później musiało
Legendę o Robin Hoodzie zna chyba każdy. Łucznik z Sherwood jest jedną z najbardziej znanych fikcyjnych postaci kultury zachodniej, jest więc oczywiste, że wcześniej czy później musiało zainteresować się nim kino. Filmów o Robinie zrobiono podobno dziesiątki, a Ridley Scott obecnie zamierza zrobić jeszcze jeden. Poziom tych produkcji nie jest jednak nadmiernie wysoki, wystarczy wspomnieć "Księcia złodziej" ze słabym Costnerem, który nie był nawet w stanie udawać angielskiego akcentu. Na tym tle wybija się oczywiście słynny serial "Robin z Sherwood". Jeśli ktoś chce jednak poznać Robin Hooda z wersji filmowej, tak naprawdę istnieje tylko jedna pozycja - słynne "Przygody Robin Hooda" z nie mniej słynną kreacją Errola Flynna. Nakręcony w roku 1938 był jedną z największych i najdroższych produkcji przedwojennego kina. Na potrzeby filmu stworzono olbrzymią scenografię, uszyto setki kostiumów (choć każdy kto oglądał "Facetów w raltuzach", wie, że były cokolwiek, hm, nadmiernie eleganckie). Zaangażowano też znakomitą obsadę: Olivię de Havilland, Basila Rathbone'a, Claude'a Rainsa i oczywiście Flynna, a muzykę miał skomponować znany już z sukcesu "Kapitana Blooda" Erich Wolfgang Korngold. Największym chyba jednak wyzwaniem było to, że film postanowiono zrobić w kolorze (uprzedzając fakty wyszło to znakomicie). Mając tak doborową obsadę i ogromny budżet, Michael Curtiz nakręcił jeden z najlepszych filmów przygodowych, jaki kiedykolwiek powstał. Imponując rozmachem i bogactwem, film jednocześnie zachowuje lekkość właściwą kinu rozrywkowemu. Wydawać by się mogło, że film najgorzej prezentuje się od strony fabularnej, gdyż historia Robin Hooda jest tu przedstawiona bardzo prosto i zapewne wykorzystuje sceny z wcześniejszych filmów o Robinie. Jednak to do tego filmu zaangażowano Flynna i to właśnie dzięki niemu takie niezapomniane sceny jak przepoławianie strzały, walka z Małym Johnem czy polowanie na królewskiego jelenia stały się sławne. Od początku do końca jest to zresztą film tego właśnie aktora. Często zarzucono Flynnowi, że ma przeciętny warsztat i istotnie w repertuarze dramatycznym nie radził sobie najlepiej, ale w tym filmie jest absolutnie niezastąpiony. Jego lekkość, swoboda i nigdy nieznikająca pewność siebie sprawiają, że Robin Hooda nie sposób nie podziwiać i absolutnie zasłużenie Errol tą rolą zapewnił sobie miejsce w rankingu największych bohaterów Amerykańskiego Instytutu Filmowego. W starciu z Robin Hoodem na dalszy plan schodzi choćby dość prosty wątek polityczny. Tym niemniej pozostali aktorzy również spisali się bardzo dobrze. Zwraca uwagę zwłaszcza Olivia de Havilland jako Lady Marion, Una O'Connor jako jej opiekunka (choć w "Sokole Morskim" była lepsza), no i oczywiście duet czarnych charakterów - Rathbone i Rains. Oprócz tego znakomita realizacja (na czele z bardzo pomysłową czołówką) i legendarna muzyka Korngolda sprawiają, że aż do czasu "Poszukiwaczy zaginionej Arki" był to najlepszy i najbardziej znany film przygodowy.
1 10
Moja ocena:
10
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones