Recenzja filmu

Najdłuższa podróż (2015)
George Tillman Jr.
Britt Robertson
Scott Eastwood

Podróż zwana życiem

"Najdłuższa podróż" to obowiązkowa pozycja dla wszystkich zwolenników twórczości Nicholasa Sparksa oraz fanów lekkostrawnych romansów. Obraz warto zobaczyć ze względu na ciekawy sposób
"Najdłuższa podróż" tokolejna ekranizacja powieści autora romansów Nicholasa Sparksa podtym samym tytułem. Film opowiada historię Sophii Danko orazLuke'a Collinsa. Akcja rozpoczyna się odprzypadkowego spotkania powyższych bohaterów najednym zlicznych rodeów organizowanych naterenie Karoliny Północnej. Sophia iLuke odrazu wpadają sobie woko, czego konsekwencją jest długa randka wmalowniczej okolicy położonej nadjeziorem. Niestety czar pryska, gdyokazuje się, żeich pierwsze magiczne spotkanie jest również ostatnim. Wdrodze dodomu bohaterowie trafiają namiejsce wypadku Iry Levinsona. Parze udaje się wydostać poszkodowanego zsamochodu iodwieźć go doszpitala. Odtego momentu życie Lukea i Sophii zmienia się nie dopoznania.


Ogromną zaletą produkcji jest rewelacyjnie poprowadzona historia. Mimo żemamy doczynienia zprostym imiejscami nieco tendencyjnym romansem, tosposób ukazania fabuły zasługuje naniewątpliwą uwagę. Twórcy przedstawiają nam dwie, napozór zupełnie różne historie miłosne, zktórych jedna dzieje się wczasach współczesnych, adruga dotyka okresu wojny. Element innowacyjności obrazu polega nasprawnym połączeniu wspominanych opowieści. Te wprodukcji niejednokrotnie się przeplatają, tworząc oryginalną iwzruszającą historię. Warto też wspomnieć, żespora część filmu przybiera formę powieści epistolarnej – dotyczy toromansu Iry zRuth. Historię miłosną nadmienionej dwójki bohaterów poznajemy zlistów napisanych przez pierwszą zewspomnianych osób. Cały obraz koncentruje się napokazaniu problemów oraznajważniejszych wydarzeń zżycia obu par. Celem reżysera iscenarzystów jest ukazanie, jak te dwie niezależne odsiebie historie, dziejące się wróżnych czasach, które łączy przecież jedynie motyw miłości, mają tak naprawdę owiele więcej wspólnych cech niż początkowo mogłoby się wydawać. Wtym właśnie tkwi magia tego filmu.


Siłą napędzającą obraz jest wątek miłosny, któryzostał zadowalająco rozbudowany wobu przypadkach. Ponadto przedstawiony jest wbardzo dojrzały sposób. Nie powoduje odruchu wymiotnego wywołanego dialogami pełnymi banałów orazpustych frazesów omiłości. Brak tutaj górnolotnych przemów orazpodniosłych scen. Zamiast tego twórcy ukazują miłość jako uczucie ponadczasowe iwieczne, niezależne odczasów orazludzi. Widać tona przykładzie głównych bohaterów produkcji. Wobu historiach pojawiały się problemy, wkażdej protagoniści musieli coś poświęcić dla miłości, zdobyć się nawyrzeczenia, zrezygnować zpragnień, anawet marzeń dla drugiej osoby. Ponadto scenarzyści próbują nam powiedzieć, żewspomniane uczucie nie może być jednostronne, dają również dozrozumienia, żebez poparcia najbliższej sercu osoby, nawet realizacja najskrytszych marzeń nie daje spełnienia orazszczęścia, ponieważ nie mamy się zkim nim podzielić. Przekaz jest wyraźny inaprawdę godny uwagi, bo mimo iż może się wydawać banalny, towielu ludzi ciągle zapomina, żepowodzenie związku zależy odemocjonalnego zaangażowania obojga partnerów.


Owszem, film posiada również swoje wady. Można mu zarzucić zbytnią ckliwość oraznaiwność czy nawet cukierkowość, szczególnie zewzględu nazakończenie utworu, jednak są todrobne mankamenty, które giną wmorzu zalet. Zresztą finał obrazu, pomimo iż wydaje się mało prawdopodobny, stanowi zręczny twist, któryniewątpliwie zaskoczy wielu kinomanów. Ponarzekać można także naschematyczność obrazu – wszyscy zwolennicy twórczości Nicholasa Sparksa zpewnością bez problemu przewidzą bieg wydarzeń, alenawet wtakim wypadku produkcja absorbuje, aco zatym idzie, ogląda się ją znieukrywaną przyjemnością. Napewno nie będziecie ziewać znudów.


Odpierwszych minut produkcji zwraca uwagę stojąca nawysokim poziomie reżyseria. Znany mi wcześniej jedynie zestandardowego kina zemsty ("Faster" zDwaynem Johnsonem wroli głównej) George Tillman Jr. zaskoczył niebywałym warsztatem. Twórca umiejętnie posługuje się kamerą, wiedząc co iwjaki sposób pokazać widzom, tak aby wzbudzić wnich odpowiednie emocje iuczucia. Nagłe zbliżenia natwarze bohaterów, odpowiednio zastosowane spowolnienia icięcia zachwycają dobrym montażem orazniezwykłą płynnością. Muszę przyznać, żewzwykłym romansie nie spodziewałem się tak dobrej oprawy audiowizualnej. Widać facet ma smykałkę dotych rzeczy. Ponadto dzięki wspomnianym powyżej zabiegom, George Tillman Jr. dodaje swojemu dziełu nieco widowiskowości. Ujeżdżanie byków wypada rewelacyjnie, cieszy oko iwzmaga napięcie. Dobra reżyseria wpołączeniu znie gorszą grą aktorską daje możliwość odnalezienia się wroli bohaterów, poczucia nawłasnej skórze ich leków, obaw, radości czy szczęścia.


Definitywnym plusem dzieła jest scenografia orazmuzyka. Piękne zdjęcia zachwycą niejednego kinomana. Zewzględu naopowiedzianą przez twórców historię – dziejącą się wróżnych czasach – scenografowie mieli pełne ręce roboty, aleiokazję, aby się wykazać. Szansę wykorzystali wstu procentach. Zestawienie surowych, ascetycznych iponurych zdjęć przedstawiających świat wokresie wojny zpastelowymi, pełnymi światła oraznajróżniejszych barw krajobrazami Północnej Karoliny, daje niesamowity kontrast. Nie mniejsze wrażenie robi świetny podkład muzyczny orazudźwiękowienie. Wykorzystane wprodukcji utwory wpołączeniu zescenografią idealnie budują klimat orazzapewniają odpowiednią atmosferę. Dzięki temu produkcja jest sentymentalna, romantyczna, czasem melancholia, lecz również wwielu fragmentach humorystyczna, anawet, gdyzachodzi taka potrzeba, dramatyczna, ico najważniejsze, wzruszająca.


Odstrony aktorskiej film wypada ponadprzeciętnie. Zarówno młoda gwiazda disnejowska Britt Robertson ("Kraina jutra", "The First Time", "Liceum Avalon"), jak iScott Eastwood ("Furia", "Gran Torino") spisali się zaskakująco dobrze. Zasadniczo tona ich barkach spoczęła cała odpowiedzialność zapowodzenie filmu. Wspomniani aktorzy wykreowali ciekawych orazintrygujących bohaterów zkrwi ikości. Szczęśliwie nie stanowili oni pięknych wydmuszek pozbawionych osobowości icharakteru. Obie postacie zostały przyzwoicie zarysowane przez scenarzystów – nie oczekujcie cudów, nie są tojakieś skomplikowane portrety psychologiczne, alewystarczające jak nalekkostrawny romans – ijeszcze lepiej odegrane. Napierwszy plan wysuwa się zdecydowanie postać wykreowana przez Britt Robertson (Sophia Danko). Jej bohaterka tomłoda, rezolutna dziewczyna – kobieta sukcesu, stopniowo zmierzająca dorealizacji swoich marzeń icelów. Toza sprawą Britt Robertson zawdzięczamy całkiem udane elementy humorystyczne, które skutecznie poprawią humor niejednemu kinomanowi. Dzielnie naekranie towarzyszy jej Scott Eastwood, któregopostać jest zupełnym przeciwieństwem Sophii. Luke Collins tonieco stereotypowy kowboj, twardo stąpający poziemi – trochęzdystansowany, jednak bezpośredni iniebojący się wyzwań facet. Oboje doskonale się uzupełniają, mimo wielu pozornych różnic, arodzące się między nimi uczucie jest pełne pasji oraznamiętności. Widać między aktorami chemię, dzięki czemu przedstawiony wątek miłosny wydaje się wiarygodny iprawdziwy. Pochwalić należy również będących nieco wcieniu powyższej pary Jacka Hustona iOonę Chaplin, którzywypadli równie przekonująco. Aktorstwo spełniło pożądaną rolę, bohaterowie szybko zyskują sympatię kinomanów, nawiązując znimi nierozerwalną wieź, co jest niezbędnym warunkiem dobrego romansu.


"Najdłuższa podróż"toobowiązkowa pozycja dla wszystkich zwolenników twórczości Nicholasa Sparksa oraz fanów lekkostrawnych romansów. Obraz warto zobaczyć zewzględu naciekawy sposób prowadzenia historii orazsprawnie ukazany wątek romansowy. Pamiętajcie też opłynących zfilmu interesujących refleksjach – im też należy poświęcić chwilę uwagi. Jedna znich mówi, żeżycie jest jak podróż, najdłuższa, jakiej kiedykolwiek doświadczymy iktórej nigdy nie powtórzymy. Trwa bowiem odnaszych narodzin donieuchronnej śmierci. Nie zmarnujmy jej więc nakłótnie ibłahostki, żyjmy zdnia nadzień icieszmy się tym, co mamy, tym co daje nam życie, anie ubolewajmy nadtym, co mogliśmy mieć albo co utraciliśmy dawno temu. Polecam!
1 10 6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Nicholas Sparks. Te dwa słowa mówią wszystko. Amerykański pisarz znany jest z tego, że opowiada wciąż od... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones