Recenzja filmu

Take This Waltz (2011)
Sarah Polley
Michelle Williams
Seth Rogen

Próba wypełniania w życiu braków

"Oh, I want you, I want you, I want you…" to słowa piosenki Leonarda Cohena, które towarzyszą filmowi. Tytuł tego utworu jest również tytułem filmu – "Take This Waltz" w reżyserii znanej
"Oh, I want you, I want you, I want you…" to słowa piosenki Leonarda Cohena, które towarzyszą filmowi. Tytuł tego utworu jest również tytułem filmu – "Take This Waltz" w reżyserii znanej kanadyjskiej aktorki – Sarah Polley. Zaś słowami utworu bezbłędnie można by scharakteryzować główną bohaterkę stworzoną przez Polley – Margot, w którą wcieliła się Michelle Williams (doskonale znana z filmów takich jak: "Blue Valentine", "Mój tydzień z Marilyn"). Niezaprzeczalnie wybór był trafny. Michelle już wcześniej pokazała, że potrafi władać emocjami na ekranie bardzo dobrze i udowodniła to po raz kolejny, grając nieszczęśliwą i znudzoną swoim życiem kobietę, która chowa wewnątrz siebie dziecko, bojąc się dojrzeć i cieszyć tym, co ma.

"Take This Waltz" balansuje pomiędzy dramatem, romansem i komedią, przygląda się małżeństwu, które przechodzi ciężką próbę. Reżyserka przyzwoicie łączy gatunki ze sobą i opowiada historię banalną, jednak ten znany już kinu schemat przedstawia w sposób mądry, dojrzały, bez pouczenia.

Bohaterzy, wspomniana już wcześniej Margot oraz jej mąż – Lou, którego zagrał Seth Rogen, prowadzą szablonowe, spokojne życie na przedmieściach miasta. W pewnym momencie okazuje się jednak, że ich szczęście jest tylko pozorne. Tak naprawdę, niewiele mają sobie do powiedzenia. Pomimo tego, że każde z nich o sobie myśli, razem tworzą dom, mają swoją własną wymyśloną komunikację, to gubią się w tym wykreowanym przez siebie świecie. Margot znudzona swoim życiem, daje się porwać nowemu, świeżemu uczuciu, którego brakowało jej przy Lou. I chociaż przez dłuższy czas opiera się przed fizyczną zdradą, to swe serce już właściwie od pierwszej rozmowy oddała poznanemu Danielowi, którego odtwórcą był mało znany polskiej widowni – Luke Kirby ("Prawo ciążenia", "W obronie ziemi"). Podobnie jak życie z mężem, wspólny dom, język i przyzwyczajenia doprowadziły bohaterkę do monotonii, tak również fascynacja przystojnym sąsiadem okazuje się chwilową ekscytacją.

Film wypełnia atmosfera melancholii, jednak opowiadana nie przytłacza widza. Reżyserka kapitalnie włada scenariuszem, co można dostrzec podczas rozmów głównych bohaterów. Dialog Margot i Daniela przy drinku mógłby poruszyć niejednego widza, wywołać uczucie pożądania, bądź zawstydzenia. Sarah Polley swoim filmem oddziałuje nie tylko na zmysł słuchu widzów, ale w szczególności na wzrok, bo jej bohaterowie z wielkim kunsztem wyrażają swoje emocje. W niektórych sytuacjach nie muszą mówić wiele, bo widzimy ich twarze, na które są dobrze zrobione zbliżenia kamery, wydobywając to, co w danej chwili przeżywają. Na pochwałę zasłużył sobie Seth Rogen, ponieważ nie jest to aktor kojarzony z rolą skrzywdzonego i zdradzonego faceta, a jednak poradził sobie z tym zadaniem świetnie. Jego bohater był obdarzony charakterystycznym dla Setha poczuciem humoru. Dobrze spisała się także Sarah Silverman w roli siostry Lou, bo to ona można by powiedzieć okazuje się być tą "mądrzejszą" od Margot. I jej dobitne słowa: "Życie ma swoje braki, można zwariować próbując je wypełnić" mają pokazać bratowej, że ciągła pogoń za zmianą, wypełnieniem swojego życia ciekawostkami, nigdy nie ma końca.

"Take This Waltz" zasługuje także na pochwałę warstwy wizualnej. Niewątpliwie jest ona godna podziwu. Świat przedstawiony wypełniony jest pięknymi pastelowymi barwami. Elementy, które składają się na tą kolorową rzeczywistość, widoczne są w scenografii i kostiumach. I to właśnie one nadają tej dramatycznej historii odrobinę pozytywnej energii, czegoś co sprawia, że widz nie jest pogrążony w smutku, ale potrafi z uśmiechem przyglądać się niektórym sytuacjom.

Wydaje się, że Polley nie wprowadza na zakończenie widocznej puenty, ponieważ jej film nie należy do takich, które mają pouczyć. Wniosek również może być ciężki do wysnucia. Nie jest to opowieść o krzywdzących i krzywdzonych, o mniej czy bardziej poszkodowanych, bo wiadomo, że w sytuacjach kiedy w grę wchodzi rozstanie dwójki osób zawsze jest ktoś, kto cierpi bardziej. "Take This Waltz" to film o ludzkich zawahaniach, zwątpieniach i cierpieniu z niemożności podjęcia odpowiedniej decyzji. Margot żyje w lęku przed strachem. Kiedy rozstała się z mężem, była pewna, że to dobra decyzja, zmiana, której jej było trzeba, jednak konsekwencje zaburzenia porządku, w którym żyła wcześniej okazały się dla niej tak samo niepokojące.

"Take This Waltz" nie jest filmem, który da się "poczuć" w klimacie multipleksu. Bardziej odpowiada mu zacisze domu bądź kina studyjnego. Z pewnością spodoba się fanom silnych kreacji emocjonalnych takich jak "Blue Valentine" oraz fantastycznych dialogów. Należy jednak pamiętać, że nie jest to film, w którym fabuła rozwija się w szybkim tempie i romans "na boku" kwitnie. Dlatego, jeżeli ktoś spodziewa się komedii romantycznej z happy endem, to będzie zawiedziony. Bo podążając za interpretacją piosenki Cohena, to naturą miłości nie zawsze jest wielka rozkosz i gorące uczucie, ale także cierpienie.
1 10 6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Sarah Polley nie idzie na łatwiznę. Jako aktorka zdobyła mocną pozycję bardzo wcześnie, co pozwoliło jej... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones