Recenzja filmu

Restart (2005)
Julius Ševčík
Lenka Krobotová
Filip Čapka

Praska Aleja Gówniarzy

Egoiści spotykają Samotnych, Praga w świetle stroboskopów, a w tle wieczna niedojrzałość współczesnych trzydziestolatków.
Czy ktoś z nas nie żałował kiedyś głupiego, primaaprilisowego żartu? W filmie "Restart" tą osobą jest Sylva, młoda i prężna (a czy są inne?) pracownica praskiej agencji reklamowej. Pewnego kwietniowego wieczoru, podczas jednej z niezliczonych zabaw w klubie, dzwoni do swojego chłopaka i mówi mu, ze zdradza go z jego własnym bratem. Kiepski żart obrośnie niespodziewanymi (przez bohaterkę) konsekwencjami, gdy dziewczyna zda sobie sprawę, że chłopak, prawdopodobnie potraktował go poważnie. Ponieważ rano nie może się do niego dodzwonić, rusza w tour po Pradze. Jest na kacu, jest zmęczona, wizje, obsesje, niepokoje dają o sobie dać ze zdwojoną siłą. Film Sevcika utrzymany jest w konwencji teledysku. Kalejdoskopowe zdjęcia fińskiego operatora Kasimira Lehto, dobrze oddają nerwową atmosferę miasta, jakże odległego od pocztówkowych wizerunków Pragi, jakie zazwyczaj nam się serwuje. Część wizualna to zresztą najmocniejsza strona filmu, świetnie oddaje napięcie, rozedrganie bohaterki. Oglądamy świat niejako z jej perspektywy, skacowanej świadomości bombardowanej nagle zbyt dużymi dawkami rzeczywistości. A i statusu tej ostatniej nie możemy być pewni - narracja rwie się w licznych retrospekcjach, nie wiemy dokładnie, co jest faktem, a co tylko majakiem rozgorączkowanej i nie do końca przytomnej świadomości. Kiedy jednak w oczach przestaną migać nam światła stroboskopów, pojawia się pytanie o sens tych formalnych zabaw, a wtedy pojawia się problem. Ten sam, co w przypadku "Egoistów" Mariusza Trelińskiego, czy ostatnio "Aleji Gówniarzy" Piotra Szczepańskiego. Filmów mających w założeniu krytykować rozbuchaną kulturę współczesnych hedonistów, którzy najpierw, tak w Czechach jak w Polsce, zakrztusili się nowo odzyskaną wolnością, by po mnie więcej dekadzie stwierdzić, że czują się wypaleni i potrzebują czegoś więcej niż "tanich emocji'. Problem w tym, że żaden z wymienionych filmów, nie wychodził poza tę prostą, i z czasem już dość banalną, konstatację. Podobnie jest z "Restartem". Sevcik (rocznik 1978), nie potrafi sprawić by widz przejął się losem jego do bólu stereotypowych bohaterów. Sylva (mimo ciekawej kreacji Lenki Krobotovej), to po prostu irytująca nastoletnim sznytem emocjonalna ameba. Kolejna przedstawicielka pokolenia Frugo, Nic, czy jak sobie tam chcecie je nazwać. Dobra praca, związki bez zobowiązań ("obiecaj mi, że nigdy nie poprosisz mnie o rękę, że nigdy nie będziemy mieć dwójki dzieci"), kolejna socjologiczna klisza na ekranie. Do tego, mimo, moralizatorskich ambicji, reżyser sam ulega urokowi świata, który pokazuje. Skupiając się na estetycznych gierkach, nawet nie stara się uwiarygodnić przemiany bohaterki. Druga część filmu wygląda na siłę dopisaną pod z góry ustawiona tezę. A ta odkrywcza nie jest i sprowadza się do znanego aforyzmu Milana Kundery o tym, że "rzeczywistość wciąż jest kontynentem wartym odwiedzenia". Po obejrzeniu "Restartu" wiem, że Juliusz Sevcik czuje kino, chciałbym jednak by reżyserzy chcący usilnie opowiadać o swoim - moim pokoleniu, poza warsztatową sprawnością stworzyli choć raz bohatera, który mógłby być tej pokoleniowości nośnikiem, a nie tylko kolejną kukłą w woskowej menażerii. Panowie, trochę życia, mniej stroboskopów.
1 10 6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
<b>"<a href="http://www.filmweb.pl/f237198/Restart,2005" class="n">Restart</a>"</b> to przykład czeskiego... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones