Recenzja filmu

Hitchcock (2012)
Sacha Gervasi
Anthony Hopkins
Helen Mirren

Prawdziwy Hitchcock

Na szczęście Gervasi, wraz ze scenarzystą Johnem J. McLaughlinem, wpadł na genialny pomysł, by równorzędną bohaterką filmu uczynić Almę Reville, żonę Hitchcocka. To ona sprawia, że "Hitchcocka"
O tym, że Alfred Hitchcock jest jednym z największych twórców w historii kina, nie trzeba chyba nikogo przekonywać. I jak na prawdziwego artystę przystało, jest postacią kontrowersyjną i skomplikowaną, niełatwą do uchwycenia w prostej filmowej konstrukcji. A jednak Sachy Gervasiemu ta sztuka się udała, choć w dużej mierze dlatego, że sam Hitchcock został odstawiony przez reżysera trochę na boczny tor.

Fabuła filmu rozpoczyna się po sukcesie "Północ – północny zachód". Alfred Hitchcock ma Hollywood u swoich stóp, ale jest znudzony, boi się, że mając już 60 lat na karku, skończył się. Co zresztą wprost sugeruje mu jeden z dziennikarzy. Podrażniona ambicja wymaga udowodnienia wszystkim, że wciąż ma pazur, że wciąż potrafi poruszyć widzów. I wtedy trafia na książkę "Psycho". Szokująca opowieść o psychopatycznym mordercy tak fascynuje reżysera, że wbrew zdrowemu rozsądkowi i przy sprzeciwie wytwórni, postanawia na podstawie książki nakręcić swoje kolejne arcydzieło.

Gervasi dość skrzętnie ukazuje wszystkie wady i zalety charakteru Hitchcocka. Poznajemy jego niezwykłe wręcz wyczucie taśmy filmowej i tego, co i jak pokazać. Obserwujemy, jak na jego twórczości odbijają się jego prywatne obsesje i fiksacje. Poznajemy jego fascynację blondwłosymi aktoreczkami, która jednak nie przeszkadzała mu wykorzystywać marzących o karierze dziewczyn w najbardziej brutalny z możliwych sposobów. To portret ciekawy, ale mimo wszystko nie wystarcza, by uczynić z "Hitchcocka" naprawdę dobry film. Zwłaszcza że niezbyt dobrze obrazowi przysłużył się grający Hitchcocka Anthony Hopkins. Pod tonami charakteryzacji aktor ogranicza się do sprawdzonego zestawu min i słownych manier, które znudziły się już dziesięć lat temu. Hopkins to zdecydowanie najsłabszy element tego filmu.

Na szczęście Gervasi, wraz ze scenarzystą Johnem J. McLaughlinem, wpadł na genialny pomysł, by równorzędną bohaterką filmu uczynić Almę Reville, żonę Hitchcocka. To ona sprawia, że "Hitchcocka" ogląda się z nieskrywaną przyjemnością. Gervasi ukazał ją jako rzeczywiste źródło sukcesów słynnego reżysera. Reville potrafi wziąć w karby chaotyczną w gruncie rzeczy naturę Hitchcocka i ukierunkować jego uwagę na to, co naprawdę istotne. To ona porządkuje genialne pomysły, a często sama jest źródłem najciekawszych rozwiązań fabularnych. Bez niej Hitchcock byłby zagubionym szaleńcem, bełkotliwym artystą, o którym krążyłyby co najwyżej legendy w świecie kina undergroundowego.

Jeszcze większym szczęściem jest to, że Gervasiemu udało się znaleźć idealną aktorkę do tej niezwykle wymagającej roli. Helen Mirren jest prawdziwą boginią ekranu. Jej kreacja jest tak fenomenalna, że nikt nawet nie zauważy, jakim nudziarzem jest w filmie Hopkins. Na co komu Hopkins, skoro jest Mirren! Dla tej roli i postaci Reville warto wybrać się do kina.
1 10
Moja ocena:
7
Rocznik '76. Absolwent Uniwersytetu Warszawskiego na wydziale psychologii, gdzie ukończył specjalizację z zakresu psychoterapii. Z Filmweb.pl związany niemalże od narodzin portalu, początkowo jako... przejdź do profilu
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Czy Alfred Hitchcock mógł przypuszczać, że kilka dekad po realizacji kontrowersyjnej "Psychozy" nowe... czytaj więcej
"Filmuj morderstwa tak jak sceny miłosne, a sceny miłosne – tak jak morderstwa" – te słowa Alfreda... czytaj więcej
Widząc tytuł można by sobie pomyśleć, że może być to historia opowiadająca życie Alfreda Hitchcocka od... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones