Recenzja filmu

Studentki (2010)
Emmanuelle Bercot
Déborah François
Mathieu Demy

Za garść euro

Film Emmanuelle Bercot ma wszystkie wady schematycznych produkcji znanych z małego ekranu: siermiężny warsztatowo, efekciarski obrazek razi dydaktyzmem i intelektualnym banałem
Stworzony dla francuskiej telewizji film Emmanuelle Bercot ma wszystkie wady schematycznych produkcji znanych z małego ekranu: siermiężny warsztatowo, efekciarski obrazek razi dydaktyzmem i intelektualnym banałem. "Studentki" ani nie szokują, ani nie zmuszają do refleksji – wszystkie wnioski podane zostają na talerzu, podlane sosem społecznego zaangażowania i doprawione szczyptą obyczajowego skandalu. Pozbawione wdzięku i dramatyzmu są jak filmowa ilustracja socjologizującego reportażu o mrocznej stronie kapitalizmu.

Życie francuskich studentów nie jest usłane różami. Praca na infolinii, absorbujące studia, skromna mansarda i wciąż rosnący debet – oto jak wygląda prawdziwe życie żaków znad Loary. Tak przynajmniej wywnioskować możemy z losów Laury (Déborah François). Ta młoda dama z debetem na koncie, by przetrwać w miejskiej dżungli, musi za pieniądze oddawać swe ciało niemłodym już panom. Chcąc zarobić szybkie pieniądze, wpada w pułapkę, z której trudno się wyrwać, wszak przebywanie w niej – jakkolwiek upokarzające – przynosi całkiem wymierne profity.

Emmanuelle Bercot bardzo się stara, by poruszyła nas historia Laury, byśmy zrozumieli dramatyzm wyborów stojących przed dziewczyną i na koniec uronili łzę nad jej trudnym życiem. A jednak nie sposób identyfikować się z jej bohaterką. Młoda Laura nijak nie przypomina bohaterek tragicznych – bliżej jej do głupawego podlotka, który nie zdaje sobie sprawy z konsekwencji swoich decyzji. W "Studentkach" jej wybory nie są przekonująco uzasadnione – nie sposób zrozumieć, dlaczego poszukująca pracy skromna dziewczyna pomija ogłoszenia dla przyszłych kelnerek, skupiając się na anonsach z działu "18+", ani też dlaczego do sesji egzaminacyjnej uczy się w zatłoczonym klubie. Zamiast tłumaczyć kolejne wybory filmowych bohaterów, twórcy filmu starają się nas bowiem zaszokować i za wszelką cenę poruszyć. Bezskutecznie.

Francuska kultura przyzwyczaiła nas do mocnych obrazów. W kraju powieściopisarzy takich jak Philippe Djian i Michael Houellebecq, w kraju, gdzie obyczajowe skandale wywoływały filmy Patrice'a Chéreau i Breillat "Studentki" nie miały prawa nikogo zaszokować. W filmie Bercot próby ogłuszenia widza, uderzenia go w łeb estetyczno-publicystycznym obuchem wypadają pretensjonalnie. Francuska reżyserka grubą kreską kreśli psychologiczne portrety. Jej Laura ma powierzchowność dziewczyny z przykościelnej scholi, rysy tak delikatne, że godne samej Joanny d’Arc, nie zaś początkującej prostytutki. Zupełnie inaczej przedstawiani są jej klienci: Joe (Alain Cauchi), pierwszy z jej sponsorów, przychodzi na spotkanie z młodą dziewczyną w kraciastej flanelowej koszuli, z tandetną aktówką i wąsem godnym nadwiślańskiego piwosza po pięćdziesiątce. Także kolejni klienci Laury mają cokolwiek karykaturalne rysy – brodaty maminsynek, perwers w białym kołnierzyku i fotograf o aparycji nędznego alfonsa – oto korowód męskich typów prezentowany przez reżyserkę "Studentek". Drażniące uproszczenia i estetyczne klisze to nie jedyne, co irytuje podczas lektury francuskiego dramatu. Szczególnie drażniące są podejmowane przez reżyserkę efekciarskie próby łamania tabu. Bercot zdaje się wierzyć, że dzięki naturalistycznym ujęciom podmywającej się Laury (doprawdy, szokujące!) czy też okropnej scenie gwałtu przy użyciu dilda historia młodej prostytutki będzie bardziej poruszająca. Zamiast tego staje się równie pretensjonalna i pusta, co sama bohaterka, a "Studentki" to kolejny (po "Galeriankach", "Dzienniku nimfomanki", "Bejbis" i innych podobnych) "wstrząsający", "społecznie zaangażowany" obraz, bez którego spokojnie możemy się obejść.
1 10 6
Rocznik '83. Krytyk filmowy i literacki, dziennikarz. Ukończył filmoznawstwo na Uniwersytecie Jagiellońskim. Współpracownik "Tygodnika Powszechnego" i miesięcznika "Film". Publikował m.in. w... przejdź do profilu
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Były "Galerianki", przyszedł czas na "Studentki" - czyli jak w szybki sposób poprawić swój stan... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones