Recenzja filmu

Bestia (2022)
Baltasar Kormákur
Idris Elba
Sharlto Copley

Opowieści z RPA: Lew, Elba i nic więcej

W tekstach publicystycznych co pewien czas powraca temat "kryzysu męskości". Czym jest? Jak sobie z nim radzić? Czy w ogóle istnieje? "Bestia" rozszarpuje te pytania na strzępy podobnie jak
Po śmierci żony doktor Nate Samuels (Idris Elba) czuje, że traci nić porozumienia ze swoimi nastoletnimi córkami. Żeby załagodzić narastające napięcia, mężczyzna zabiera dziewczynki w rodzinne strony ich matki – do Południowej Afryki. Wakacje w rajskich okolicznościach przyrody mają pomóc w odbudowie ciężko nadwyrężonych więzi.

Kiedy po wielogodzinnej podróży rodzina w końcu ląduje w Mopane, rozumiemy, dlaczego Nate zdaje się wierzyć w magiczne właściwości miejscowego pejzażu. Afryka jest u Baltasara Kormákura, islandzkiego reżysera, równie zachwycająca jak w kultowej już sekwencji otwierającej animację "Król Lew". Pomiędzy krzewami przechadza się spokojnie niezainteresowany urlopowiczami słoń, stado strusi wzbija w powietrze kłęby kurzu, a zza drzewa wyłaniają się smukłe szyje ciekawskich żyraf. Lokalna panorama pulsuje życiem. Tym większy dysonans, gdy w pobliżu tego barwnego korowodu zaczyna krążyć widmo śmierci.


Nate boi się konfrontacji z rozgoryczonymi po śmierci matki nastolatkami, ale nie wie, w jak dramatycznych okolicznościach przyjdzie mu rozdrapywać rodzinne rany. Na terenie rezerwatu grasuje żądny ludzkiej krwi drapieżnik, który nie zamierza oszczędzać uczestników safari. W zwiastunie filmu Elba walczy na pięści/łapy z lwem. Osoby zachęcone do zakupu biletu tym nieco absurdalnym obrazkiem nie powinny być rozczarowane – w filmie faktycznie dochodzi do starcia mężczyzny z tytułową bestią i to na nim zasadzona jest cała fabuła.

Powiecie – niemożliwe, że nowojorski doktor radzi sobie w buszu równie dobrze jak wszyscy miejscowi razem wzięci. Otóż jak najbardziej możliwe. Obowiązkowym składnikiem hollywoodzkich opowieści są "zwykli-niezwykli" bohaterowie, ludzie pozornie przeciętni, a jednak dokonujący rzeczy absolutnie wyjątkowych. Kormákur mógł zrobić film o spotkaniu lwa-ludożercy z grupą zawodowców, ale wtedy musiałby chyba ograniczyć się do krótkiego metrażu – jeden celny strzał z odpowiednią dawką środka usypiającego i napisy końcowe. Co innego nieprzygotowany na takie wyzwanie ojciec dwóch przerażonych całą sytuacja nastolatek, tutaj można już zarysować całkiem angażującą historię.


Problem w tym, że scenariusz "Bestii" nie próbuje nawet w najmniejszy sposób zabawić się z gatunkowymi prawidłami. Jest to w zasadzie bardzo prosta historia o ojcu chcącym za wszelką cenę ochronić swoją rodzinę, ale film ostatecznie ratuje porządny warsztat reżyserski. Półtorej godziny w kinowym fotelu mija w mgnieniu oka, bo Kormákur jest sprawnym opowiadaczem, nawet wtedy, gdy wykorzystuje najbardziej konwencjonalne środki – sugestywny szelest w gęstych krzakach, wyskakujące znikąd zwierzęta i absolutną klasykę horroru – postacie, które po wyraźnym komunikacie "pod żadnym pozorem nie opuszczajcie auta" wspomniane auto czym prędzej opuszczają.

Aktorstwo w "Bestii" również nie wyróżnia się niczym szczególnym, ale jak cały film – jest po prostu solidne. Elba jest nieco zagubionym, ale stającym na wysokości zadania ojcem, Sharlto Copley wiernym przyjacielem rodziny, a Leah Jeffries i Iyana Halley to zupełnie zwyczajne nastolatki. Jeśli chodzi o głównego antagonistę, to spece od CGI zrobili, co mogli. Komputerowo wygenerowany lew nigdy nie zrobi na nas takiego wrażenia jak żywy osobnik, ale chyba możemy zgodzić się co do tego, że po pierwsze – plan zdjęciowy nie jest wymarzonym habitatem dla dzikich zwierząt, po drugie – żaden producent nie chciałby być odpowiedzialny za ewentualny uszczerbek na zdrowiu Elby.


W tekstach publicystycznych co pewien czas powraca temat "kryzysu męskości". Czym jest? Jak sobie z nim radzić? Czy w ogóle istnieje? "Bestia" rozszarpuje te pytania na strzępy podobnie jak rozjuszony lew masakruje swoje ofiary. W filmie Kormákura nie ma miejsca na niuanse i akademickie rozważania. Zamiast tego zapewnia uczciwą rozrywkę – zapierające dech w piersiach krajobrazy sawanny, rzewne sceny rodzinne i dynamiczne sekwencje zmagań człowieka z naturą. "Bestia" jest dokładnie tym, co obiecuje zwiastun.
1 10
Moja ocena:
6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones