Recenzja filmu

Dom na papierze (1988)
Bernard Rose
Barbara Keogh
Karen Gledhill

Życie na papierze

Czy zastanawialiście się kiedykolwiek, jak wyglądałoby wasze życie, gdybyście mogli narysować je na kartce? Film Bernarda Rose próbuje przybliżyć nam urok takiej możliwości i nawet jeśli jest to
Czy zastanawialiście się kiedykolwiek, jak wyglądałoby wasze życie, gdybyście mogli narysować je na kartce? Film Bernarda Rose próbuje przybliżyć nam urok takiej możliwości i nawet jeśli jest to jedna z tych pozycji, o których nikt już dziś nie pamięta, warto po nią sięgnąć.

"Dom na papierze" lub jak kto woli - "Papierowy dom", to historia 11-letniej Anny, która w swoich snach przenosi się do wymyślonego przez siebie świata. Na kartce papieru rysuje dom, a w nim chłopca. Kiedy okazuję się, że w budynku brakuje schodów, postanawia je dorysować. Choć za każdym razem może dokładać kolejne elementy, szybko okazuje się, że istniejących nie potrafi już zmienić. Wkrótce sytuacja wymyka się spod kontroli, a wyimaginowany świat zaczyna się urzeczywistniać...

"Dom na papierze" nie jest arcydziełem gatunku, ale umiejętnie łączy w sobie elementy fantasty, dramatu i kina grozy. Duża w tym zasługa ścieżki dźwiękowej. Stanley Myers i Hans Zimmer sprawnie żonglują emocjami. W scenach, które powinny wywoływać u widza napięcie i niepokój, muzyka jest mroczna i tajemnicza. Gdy akcja nabiera tempa, a na horyzoncie pojawia się niebezpieczeństwo, rozbrzmiewające w tle dźwięki stają się równie dynamiczne. Z kolei, gdy na ekranie gości wątek rodem z kina melodramatycznego, ścieżka dźwiękowa i tym razem nie zawodzi, przybierając odpowiednio wzniosły charakter.

Film Bernarda Rose nie jest raczej oazą innowacyjności i być może dlatego nigdy nie zapisał się wielkimi literami na kartach kinematografii. Pewne elementy czerpie z wcześniejszych produkcji. Przykładowo, scena, w której Anna podczas snu próbuje ingerować w świat wyobraźni za pomocą czynności wykonywanych w sferze realnej, przywodzi na myśl skojarzenia z "Koszmarem z ulicy Wiązów". Sam pomysł wyjściowy może nieco przypominać czołowe dzieło Wesa Cravena, ale nie oznacza, to, że "Dom na papierze" jest wtórny. Reżyser potrafić tchnąć w swoją historię nowe życie. O ile w obrazie Cravena świat snu postrzegany był jako zły i nieakceptowalny, gdzie spustoszenie siał osławiony Freddy Kruger, o tyle w filmie Rose'a (pomijając oczywiście zagrożenie, które również się tu jawi) wydaje się o wiele bardziej przyjazny. Baśniowy charakter opowieści trafia do świadomości odbiorcy jako pozytywna fantazja i sprawia, że mimo wszystko każdy z nas chciałby choć przez chwilę zamieszkać w swoim domku na papierze.

Film przez większość seansu jest w stanie zaoferować enigmatyczny nastrój z pogranicza jawy i snu. Pomimo że ostatecznie nie ucieka od groteskowego klimatu lat 80., nie jest to w tym przypadku aż tak znaczące. Dla fanów kina sprzed dwóch dekad będzie to przyjemna podróż do przeszłości, a widzowie, którzy nawet jeśli nie przepadają za specyfiką tamtych lat, z pewnością znajdą w tym filmie "to coś", czyli magię ludzkiej wyobraźni.
1 10
Moja ocena:
6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones