Recenzja filmu

Dwoje do poprawki (2012)
David Frankel
Meryl Streep
Tommy Lee Jones

Walczmy o miłość

"Dwoje do poprawki" jest niczym łyk chłodnej źródlanej wody na środku pustyni. To film, który bawi, a jednocześnie jest mądry i pełen wzruszeń.
Przez ostatnie trzy dekady obserwujemy postępującą infantylizację amerykańskiego kina rozrywkowego. Jeszcze w latach 80. proces ten przebiegał dość wolno, by przyspieszyć do szalonego tempa w tym stuleciu, zaludniając ekrany niedojrzałymi bohaterami, którzy nie zamierzają przepraszać za to, że odpowiedzialność nic dla nich nie znaczy. Dlatego też "Dwoje do poprawki" jest niczym łyk chłodnej źródlanej wody na środku pustyni. To film, który bawi, a jednocześnie jest mądry i pełen wzruszeń.

Tytułowa dwójka do poprawki to Kay i Arnold. Gdyby mierzyć ich związek liczbą wspólnie spędzonych lat, to można byłoby powiedzieć, że są małżeństwem ze wszech miar udanym. Niestety bliższa inspekcja ujawnia brud, smród i ubóstwo, którego nawet nie starają się ukrywać, po prostu nauczyli się je ignorować. Jednak Kay ma tego dość i marzy o "prawdziwym" małżeństwie. Gotowa jest o to marzenie walczyć, a przynajmniej tak jej się wydaje.

Po katastrofie, jaką był "Wielki rok", David Frankel wraca na właściwe tory. "Dwoje do poprawki" to ciepła komedia obyczajowa. Nie brakuje w niej humoru, i nigdy nie jest on złośliwy czy wulgarny. Jednak to, co najbardziej zaskakuje, to fakt, jak bardzo prawdziwy jest to film. Widzimy dwoje ludzi, których ewidentnie połączyła miłość, lecz po latach zastąpiła ją rutyna. Zakopani pod tonami nieporozumień, przemilczanych krzywd nie są w stanie okazać sobie choćby odrobinę czułości. I Frankel w sposób niezwykle wiarygodny ich ból i niemoc ukazuje. Czyni to bez sprawiania wrażenia, jakby wykorzystywał bohaterów, traktował ich przedmiotowo jako elementy ideologicznej propagandy.

O autentyczność postaci zadbali też aktorzy. Meryl Streep raz jeszcze okazuje się wielką królową kina. Jedną miną potrafi schwytać widza za serce i już nie puścić. Większym zaskoczeniem, wręcz objawieniem, był dla mnie Tommy Lee Jones. Jego rola to kwintesencja zrzędliwego dziadka. A jednak jest postacią kruchą, skrywającą niezabliźnione rany. Arnold przechodzi w filmie większą transformację, a my kibicujemy mu w tym procesie, i to wyłącznie dlatego, że Jones stworzył tak fantastyczną kreację.

"Dwoje do poprawki" to baśń, która próbuje doprowadzić do nowej obyczajowej rewolucji. W czasach, kiedy o związki nie walczy się, bo łatwiej i wygodniej jest się po prostu poddać, Frankel, Streep i Jones próbują nas przekonać, że warto bić się o miłość do upadłego. Młodym zwraca uwagę, by uczuć nie brali za pewnik, by nigdy nie rozleniwili się w byciu razem. Starszym widzom daje nadzieję, że małżeństwo może się odmienić, jeśli tylko parze starczy odwagi, by zaryzykować wszystko. I nawet jeśli jest to tylko filmowa fikcja, to ja jestem twórcom za nią wdzięczny. Świat potrzebuje takich obrazów.
1 10
Moja ocena:
8
Rocznik '76. Absolwent Uniwersytetu Warszawskiego na wydziale psychologii, gdzie ukończył specjalizację z zakresu psychoterapii. Z Filmweb.pl związany niemalże od narodzin portalu, początkowo jako... przejdź do profilu
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Dwie zasłużone gwiazdy różnogatunkowego kina, Tommy Lee Jones i Meryl Streep, to artyści z pokaźnym... czytaj więcej
Po raz kolejny zostałem oszukany przez ludzi, którzy wartość filmu liczą w zyskach przezeń przynoszonych.... czytaj więcej
Czy małżeństwa z wieloletnim stażem oparte na rutynie i uzależnieniu mają szansę na reanimację? Czy... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones