W kolejnej imigracyjnej ewangelii piękna Słowianka podąża na szczyt swojej Golgoty. Upada. Spotyka ludzi różnej maści. Ponosi męczeńską śmierć. Czy zgodnie z ideą zmartwychwstanie? Droga krzyżowa
użytkownik Filmwebu
Filmweb A. Gortych SpĂłĹka komandytowa
Mickiewiczowski mesjanizm zadomowił się w świadomości Polaków. Bez dwóch zdań - ofiara weszła nam w krew, tak mocno, że nawet amerykański reżyser pozwolił się wodzić za nos stereotypowi. Ulepił figurę Ewy z typowej biało-czerwonej gliny. W przepisie pt. "jak udramatyzować postać" znalazły się więc: szlachetna uroda, kradzież, poświęcenie i religia. Jeżeli przerobić tę mieszankę na naczynie - ani z tego pić, ani jeść.
Stany Zjednoczone szybko tracą status arkadii. Szaleje bezrobocie, ulice roją się od cudzoziemców, a władze bezskutecznie walczą z licznymi aktami bezprawia. W "Imigrantce" Ewa (Marion Cotillard) nie rozgląda się za szklanymi domami. Grozi jej deportacja, a chorą na gruźlicę siostrę poddano kwarantannie. Mimo że Bruno (Joaquin Phoenix) oferuje pomocną dłoń, warunkiem szczęśliwego zakończenia są pieniądze. Aby rozbić bank, bohaterka decyduje się na handel własnym ciałem.
Brudy Nowego Jorku są tylko tłem dla historii. Jamesa Graya interesuje wnętrze bohaterki. Nadaje jej cechy ambiwalentne. Zawiązuje konflikty tragiczne jak sznurowadła – to z jednej, to z drugiej strony (Edyp pradziadem Cybulskiej?). Zanika wyraźny kontrast między dobrem i złem. Polka konsekwentnie zapracowuje na miano "prostytutka z Biblią w ręce", ale i w tej kwestii nie ma miejsca na jednoznaczną interpretację. Rozgrywka ma trwać, więc karty są ujawniane oszczędnie. Maski pękają dopiero w ostatnich scenach.
W antrakcie można odpocząć od moralnych konwenansów i zanurzyć się w nowojorskim półświatku. Kicz. Przepych. Prostytucja. Używki. Razem z podnieconymi dżentelmenami obserwujemy upadłe imigrantki, które odtwarzają nieznane im dotąd role na scenie teatrzyku w podziemiach Manhattanu. Gray łagodnie operuje obrazem. Bawi się niedopowiedzeniem. Częściej sugeruje, niż mówi wprost. Nagość i seks ogranicza do minimum. Wyłącza światło, urywa sceny, opuszcza kurtynę. Co więcej, nie zamyka się w ciasnych ramach melodramatu. Relacji między Ewą, Brunonem i Emilem (Jeremy Renner) nie można nazwać trójkątem miłosnym. Bliżej uroczemu trio do sponsoringu - Cybulska skłania się ku temu mężczyźnie, który zaoferuje więcej. Podobna zmienna charakteryzuje niemal całą fabułę. Dolary i obietnice przyciągają Polkę jak magnes.
W kolejnej imigracyjnej ewangelii piękna Słowianka podąża na szczyt swojej Golgoty. Upada. Spotyka ludzi różnej maści. Ponosi męczeńską śmierć. Czy zgodnie z ideą zmartwychwstanie? Droga krzyżowa biegnie utartą ścieżką. Schematyczną. Zapobiegawczą. Ostrożną. Gray powinien wiedzieć, że bez ryzyka trudno o sukces.