Recenzja filmu

Jestem William (2017)
Jonas Elmer
Dorota Kawęcka
Alexander Magnússon
Rasmus Bjerg

Poradnik pozytywnego myślenia

Film Elmera to lekcja pozytywnego myślenia. Opowieść o tym, że choćby niebo waliło nam się na głowę, nie można się poddawać. "William" daje również publice okazję, by spojrzeć na świat oczami
Choć William (Alexander Magnússon) nie skończył jeszcze podstawówki, pod względem bagażu doświadczeń mógłby konkurować z niejednym dorosłym. Jego tata zginął w wypadku samochodowym, cierpiąca na chorobę psychiczną mama przebywa w zakładzie zamkniętym, a sprawujący opiekę nad chłopcem wujek Nils jest paserem oraz nałogowym hazardzistą. Jakby tego było mało, bohatera prześladuje tercet szkolnych łobuzów próbujących wymusić na nim haracz. I kiedy wydaje się, że gorzej już być nie może, Nils przegrywa w karty mnóstwo pieniędzy, stając się w ten sposób dłużnikiem lokalnego gangstera Djernisa.


W rękach Kena Loacha historia Williama zamieniłaby się pewnie we wściekłe kino społeczne obnażające słabości państwa opiekuńczego. Z kolei Martin Scorsese uczyniłby z niej punkt wyjścia w filmie sensacyjnym o zdesperowanych rzezimieszkach z ulic nędzy. Duński reżyser Jonas Elmer nie zamierza na szczęście wpędzać widzów w podły nastrój. O niedolach małego pechowca opowiada w konwencji ciepłego komediodramatu doprawionego szczyptą baśni. Bohater, choć  życie nie obeszło się z nim łaskawie, nie rzuca ręcznika na ring. Dzielnie zmaga się z przeciwnościami losu, wierząc, że - jak śpiewał Kazik Staszewski - los się musi odmienić. Samozaparcie i wiara w lepsze jutro sprawiają, że wszechświat zaczyna wreszcie sprzyjać chłopcu. Spisane na skrawkach papieru liściki od matki okazują się niespodziewanie cennymi wskazówkami, trzęsący okolicą bandzior nie wydaje się tak straszny, jak go wszyscy malowali, a zgryźliwa dotąd koleżanka z klasy zaczyna patrzeć na bohatera łaskawszym okiem.


Film Elmera to lekcja pozytywnego myślenia. Opowieść o tym, że choćby niebo waliło nam się na głowę, nie można się poddawać. "William" daje również publice okazję, by spojrzeć na świat oczami dziecka: naiwnie, ufnie, bez cynizmu i strachu. Reżyser z wyczuciem miesza ze sobą  komedię i rodzinny melodramat, wzbogacając całość animowanymi wstawkami oraz absurdalnymi zbitkami montażowymi. Bezbłędnie prowadzi także obsadę. Młodziutki Magnússon ma rezolutne spojrzenie i wdzięk zbitego szczeniaka. Niels Martin Eriksen jako Djernis bawi się rolą kryminalisty rodem z "Pushera". Z kolei Rasmus Bjerg w roli pochłaniającego tuziny jajek, rubasznego wujka Nilsa okazuje się komediową lokomotywą filmu.  Jeśli wciąż nie przekonałem Was do obejrzenia "Williama", na koniec przypomnę, że utwór wygrał zeszłoroczny Festiwal Młodego Widza Ale Kino! Złote Koziołki trafiły we właściwe ręce.
1 10
Moja ocena:
7
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones