Rozmowy z echem

Ulrich Seidl, ostatnio popularny za sprawą trylogii "Raj", w centrum swoich filmów dokumentalnych stawia samotność. Wyspecjalizował się w jej ukazywaniu z nietypowych perspektyw. Unika
Ulrich Seidl, ostatnio popularny za sprawą trylogii "Raj", w centrum swoich filmów dokumentalnych stawia samotność. Wyspecjalizował się w jej ukazywaniu z nietypowych perspektyw. Unika wyeksploatowanych motywów depresji czy alkoholizmu. Filmując niecodzienne zachowania, w zakamuflowany sposób opisuje przerażającą otchłań bycia z samym sobą. Trzeba przyznać, że Austriaka interesują głównie sytuacje ekstremalne. W swoich opowieściach skupia się na szarych, idealnie wtopionych w tło jednostkach. Większość z nich daleka jest od pięknej, bogatej i inteligentnej elity. Wyróżnia ich jednak silnie zaburzone podejście do całkiem zwyczajnych aspektów życia codziennego. Począwszy od całkowicie zniekształconych relacji pomiędzy ludźmi a ich zwierzętami domowymi w "Zwierzęcej miłości", poprzez historię "Miłośnika biustów", tak bardzo zafiksowanego na punkcie kobiecego ciała, że uniemożliwia mu to normalne funkcjonowanie, aż do skupiającego się na kwestiach wiary "Jezu, Ty wiesz". Seidl prowadzi nas przez świat zdegenerowanych form.

Spośród wymienionych produkcji ta ostatnia wydaje mi się zdecydowanie najciekawsza i jednocześnie najdoskonalsza technicznie. Autor pokazuje Kościół jako wydmuszkę, martwą strukturę. Religię zaś – jako azyl dla ludzi słabych i zagubionych. Wszytko w tym filmie krzyczy "Gott ist tot". Ta nietzscheańska myśl zostaje genialnie wsparta, kilkoma prostymi technikami operatorskimi. Przez cały film kamera nie wykonuje ani jednego ruchu. Ustawiona wewnątrz wymownie pustej świątyni, pomiędzy kolejnymi modlącymi się ludźmi a ołtarzem, dobitnie podkreśla wrażenie, że adresat wypowiadanych słów jest nieobecny. Ten zabieg nadaje filmowi dodatkowy wymiar. Stawia widza w roli mimowolnego odbiorcy tego intymnego dialogu.

Seans stwarza okazję, by posłuchać o codziennych problemach sześciu osób. Cechą wspólną kobiet i mężczyzn, będących przecież w różnym wieku oraz odmiennych sytuacjach życiowych, jest silna, traktowana bardzo dosłownie wiara w moc rozmowy z Bogiem. Ich skargi, prośby i podziękowania nikną w próżni. Jedyną odpowiedzią jest niezmącona cisza i zastygłe wyrazy twarzy świętych figur i malowideł. Mimo to bohaterowie trzymają się kurczowo swojej ostatniej nadziei, bardzo silnie upersonifikowanego Jezusa Chrystusa. Tego, który wie wszystko, ostatniego, który może im pomóc i co chyba najważniejsze, zawsze jest gotów, by ich wysłuchać.

Choć obraz przedstawia jednostronne spojrzenie na Kościół i wierzących, zawiera w sobie sporo prawdy. Autor nie stara się ukrywać swoich ingerencji, otwarcie realizuje zaplanowany scenariusz. Warto docenić tę szczerość, której brakuje wielu dokumentalistom. Na pochwałę zasługuje również sposób pokazywania ludzkich słabości, powstrzymujący się od krytyki, neutralny, pozbawiony komentarza, pozostawiający pole do własnych przemyśleń. Nie ukrywam, że jest to pozycja skierowana do widzów traktujących kino raczej jako wyzwanie aniżeli rozrywkę. Jednak ci, którzy dotrwają do końca seansu, nie powinni żałować.
1 10
Moja ocena:
9
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones