Recenzja filmu

Królowa Kier (2019)
May el-Toukhy
Trine Dyrholm
Gustav Lindh

To nie był film

W czasach zbiorowych pozwów przeciwko wpływowym filmowcom, którym zarzuca się wykorzystywanie branżowej pozycji do – wydawałoby się – bezkarnego molestowania kobiet; w czasach uwidaczniającej się
W czasach zbiorowych pozwów przeciwko wpływowym filmowcom, którym zarzuca się wykorzystywanie branżowej pozycji do – wydawałoby się – bezkarnego molestowania kobiet; w czasach uwidaczniającej się nie tylko w filmowym środowisku, ale i w samych filmach mody na żeńską emancypację, pewna reżyserka (tak, reżyserka) zapragnęła przypomnieć światu o tym, że również przedstawicielki płci pięknej mogą skrywać dojmująco brzydkie wnętrze. Mowa o May el-Toukhy i jej najnowszym dziele, które stwarzając możliwość interpretacji w szerokim kontekście, wpada niechcący do prawniczej teczki z dotyczącymi hollywoodzkich batalii sądowych aktami.

"Królowa Kier" to jednak owoc innych realiów budżetowych i innej kinematograficznej kultury. Gdy projektor rzuca na ekran kadry utworu, Fabryka Snów i jej zawodowo-artystyczna etykieta są gdzieś daleko. Próżno oczekiwać, że po metaforycznym dworze tytułowej Królowej zostaniemy oprowadzeni z opiekuńczą pobłażliwością dla sentymentalnego reliktu dzieciństwa, że każdą sekundę naszej uwagi zajmą cukierkowe atrakcje, że baśniowy wizerunek makabrycznej bohaterki wróci z tej wycieczki nietknięty. A jednak May el-Toukhy i jej prawa ręka podczas prac nad scenariuszem – Maren Louise Käehne – nie zaglądają z nami pod łóżko, by wykazać, że nie ma tam potwora. Robią coś znacznie bardziej niepokojącego: skutecznie przekonują, że Królowa Kier to niezupełnie fikcja. Że żyją na tym świecie kobiety, które nie powołują może na świadków Szalonych Kapeluszników, nie znikają po opuszczeniu króliczej nory i nie skracają – w dosłownym sensie – nieszczęśników o głowę; są jednak w stanie zniszczyć każdego, kto stanie im na drodze do zaspokojenia choćby najdrobniejszej, chwilowej zachcianki i, podobnie jak czarny charakter "Przygody Alicji w Krainie Czarów (1972)Alicji w Krainie Czarów", pławią się w absurdzie, niczym animowana Alicja w oceanie własnych łez.


Odpowiednikiem bajkowej monarchini jest tutaj grana przez Trine Dyrholm Anne, wiodąca komfortowy żywot zamężnej prawniczki u boku lekarza Petera (Magnus Krepper). Mieszkają oni w wielkim, gustownym, nowoczesnym domu, wychowują córki bliźniaczki i wydają się być życiowo spełnieni. Pozorność tej sielanki wychodzi na wierzch, zanim jeszcze trafiamy do fabularnego punktu zwrotnego. Ale przebieg ich małżeńskich sprzeczek możemy jeszcze skwitować którymś z tych niewinnych dowcipów o tym, że kobiety mają rację nawet wtedy, gdy jej nie mają. Kiedy na scenę wkracza natomiast syn Petera z pierwszego małżeństwa, Gustav (Gustav Lindh), i jego relacje z Anne zaczynają znacząco odbiegać od typowych stosunków pasierba i macochy, wiemy, że żarty się skończyły. Wyrzucony z wielu szkół i zagubiony w meandrach życia zbuntowany nastolatek okazuje się perfekcyjnym celem dla wyrachowanej, bez skrupułów i bez trudu uprzedmiotawiającej ludzi i wprost mistrzowsko manipulującej nimi kobiety, która oprócz wywrotowych, seksualnych fantazji dysponuje przecież związaną z tematem wiedzą prawniczą.


Nim historia wjedzie na główny tor, a film odsłoni przed nami rdzeń problematyki, mija dobre kilkadziesiąt minut. Tak oto twórcy przypisują postaci do ról drapieżcy, ofiary i na różne sposoby bezsilnych wobec sytuacji widzów polowania. Gustav bardziej przypomina młodocianego, groźnego recydywistę niż nastolatka z dobrego domu? To słodkie. Parafrazując postać graną przez Krzysztofa Czeczota w filmie "Król Życia": Czym jest on bowiem wobec potęgi ciemnej strony? Wobec przebiegłości drogo ubranej, szanowanej prawniczki z wyższych sfer, po której nikt nie spodziewa się przecież molestowania młodego gniewnego? May el-Toukhy po bergmanowsku kreśli w "Królowej Kier" portret psychopatki. Anne to kobieta empatycznie jałowa, a jej chłodny intelekt prędzej pomoże jej opracować misterną strategię wybrnięcia z opresji po trupach, niż pozwoli jej wczuć się w patową sytuację kogoś, na kogo ściąga w ten sposób piekło. Odegranie roli biednej ofiary i obudzenie poczucia winy u skrzywdzonej przez nią osoby to dla niej małe piwo, a olbrzymi poziom aktorskiego oddania jej żenująco egoistycznej, niedorzecznie roszczeniowej postawy każe krzyknąć w kierunku Trine Dyrholm "chapeau bas"!


Jak przystało na produkcję skandynawską, "Królowa Kier" jest dziełem podobnie surowym co północnoeuropejski klimat. Tamtejsi mistrzowie kina, paradoksalnie, uczynili jednak z braku ozdobników największą ozdobę swych obrazów, porażających autentyzmem i zachwycających formą naturalistycznego manifestu. A realizm "Królowej Kier" jest potężny i jeńców nie bierze. To, co inni zakrywają, El-Toukhy rzuca nam przed oczy za sprawą bezwstydnego zbliżenia. To, co u innych pozostawione jest w domyśle, tutaj nie pozostawia najmniejszych niedomówień. 

Jeśli "Królowa Kier" ukazuje już nawet jakieś zjawisko w wymownie symboliczny sposób, robi to tylko po to, by obezwładnić intuicję odbiorcy, nim sponiewiera jego świadomość. Jeśli "Królowa Kier" pozwala sobie na grę wstępną z widzem, to raczej po to, by zawładnąć nim w jeszcze bardziej perwersyjny, hedonistyczny i pamiętny sposób. Jest to również ciężki orzech do zgryzienia w kategoriach dylematu etycznego, gdyż wewnętrznie rozdarci nie do końca wiemy, czy podziwiając to jakże trafne studium moralnego zepsucia, powinniśmy współczuć tytułowej protagonistce jako osobie uczuciowo ułomnej, zwłaszcza widząc wyrazy jej płytkiego, samolubnego bólu, czy potępiać ją jako exemplum nieuleczalnego potwora w ludzkiej skórze. Tym bardziej, że Anne nie jest przecież postacią aż tak jednowymiarowo makiaweliczną, jak mogłoby się z początku wydawać.
1 10
Moja ocena:
8
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
[center]UWAGA, SPOILERY![/center][center]RECENZJA ZAWIERA TREŚCI ZDRADZAJĄCE FABUŁĘ[/center] Oglądając... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones