Recenzja filmu

Mała Stopa (2018)
Karey Kirkpatrick
Agnieszka Zwolińska
Channing Tatum
James Corden

O wyższości wiedzy nad wiarą

"Mała Stopa" jest produktem doskonale zbilansowanym. Z jednej strony oferuje widzom ważną lekcję życiową o tym, że wiedza i prawda są ważniejsze od wiary i opartej na niej tradycji. Bo choć to
Witajcie w rajskiej krainie Yeti. Ich świat jest niewielki, ale ma wszystko, by zapewnić mieszkańcom godne warunki życia: śnieg, lód, skały. Panuje tu niekończąca się radość i harmonia. Zapewnia ją wiara w katechizm spisany na skalnych tabliczkach. To z niej Yeti czerpią wiedzę o świecie, dzięki niej potwierdzają pewność swojej roli w społeczności oraz poczucie bezpieczeństwa. A jeśli jakimś cudem pojawią się u kogoś pytania, które podważają wyryte w kamieniach dogmaty, to na podorędziu jest urocza pioseneczka, która nauczy wątpiących, jak pozbyć się nieproszonych myśli.


Modelowym mieszkańcem tego śnieżnego raju jest Migo. Młody Yeti nie zadaje pytań, raduje się z bycia stuprocentowym konformistą i nie może doczekać się chwili, kiedy przyjdzie jego kolej zająć się rodzinnym fachem. Pech jednak chce, że pewnego dnia będzie świadkiem kraksy samolotu i na własne oczy zobaczy człowieka – mityczną Małą Stopę. Problem w tym, że zgodnie ze skalnym katechizmem Mała Stopa nie istnieje. Upierając się przy swoim, Migo kwestionuje jeden z podstawowych dogmatów wiary Yeti. A skoro w tym jednym aspekcie wiara jest fałszywa, to w czym jeszcze może mijać się z prawdą? By ta myśl nie rozprzestrzeniła się wśród Yeti, Migo zostaje wygnany. Dla tak lojalnego członka wspólnoty jest to cios nie do zniesienia. Być może zdołałby przekonać sam siebie, że się pomylił, że wcale nie wdział Małej Stopy, gdyby nie kobieta. Córka Omnigłaza, duchowego przywódcy Yeti, niczym biblijna Ewa, przekona Migo, by skosztował owocu poznania, i popchnie go ku wielkiej przygodzie.

 

"Mała Stopa" jest dynamicznie zrealizowanym kinem komediowym. Twórcy zapewnili dwa źródła humoru, które gwarantują solidną dawkę rozrywki. Pierwszym jest konfrontowanie się bohaterów z własną ignorancją. W filmie jest sporo scen, w których Yeti źle interpretują artefakty stanowiące dowody na istnienie Małej Stopy. Wnioski, do których dochodzą na widok kurtki czy rolki papieru toaletowego, są naprawdę zabawne. Jednak najzabawniejszą część filmu stanowią sceny spotkań ludzi i Yeti. Twórcy bezbłędnie oddali chaos, jakim jest kontakt z obcym, łącznie z lękami i nieporozumieniami związanymi z brakiem wspólnej płaszczyzny komunikacji. Aby nadać filmowi lekkość i pozbawić warstwę ideologiczną ostrego pazura, całość okraszono licznymi piosenkami. Nie są to muzyczne Himalaje, ale swoją funkcję spełniają bez zarzutu. Warto też podkreślić, że ekipa polskiego dubbingu poradziła sobie z tekstami zaskakująco dobrze. Najlepiej prezentują się piosenki śpiewane przez Percy'ego (z całkiem chwytliwym chórkiem: "on ma stresa") i Omnigłaza.

"Mała Stopa"
jest produktem doskonale zbilansowanym. Z jednej strony oferuje widzom ważną lekcję życiową o tym, że wiedza i prawda są ważniejsze od wiary i opartej na niej tradycji. Bo choć to drugie może doraźnie zapewnić bezpieczeństwo, to jednak tylko prawda stanowi fundament trwałego pojednania między tymi, których z pozoru wszystko dzieli. Z drugiej strony film ma sympatycznych bohaterów, kilka przezabawnych scen i trochę akcji typowej dla kina slapstickowo-przygodowego. To lekka, niezobowiązująca rozrywka, która sprawi, że widzowie wyjdą z kina z uśmiechami na twarzach. Nawet jeśli spreparowane przez twórców przesłanie niewiele ich obchodzi.
1 10
Moja ocena:
7
Rocznik '76. Absolwent Uniwersytetu Warszawskiego na wydziale psychologii, gdzie ukończył specjalizację z zakresu psychoterapii. Z Filmweb.pl związany niemalże od narodzin portalu, początkowo jako... przejdź do profilu
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones