Recenzja filmu

Mroczne umysły (2018)
Jennifer Yuh Nelson
Paweł Ciołkosz
Amandla Stenberg
Mandy Moore

Dystopijny świat zarażony młodzieńczością

Antyutopijny produkt współczesnego kina, bo tak można o tym filmie powiedzieć, nasuwa na myśl jedno zasadnicze pytanie: czy ta produkcja nie jest aby pójściem na skróty?
Gdy do kin weszły "Mroczne umysły" - najnowsza, teoretycznie niecukierkowa opowieść, w której pierwsze skrzypce grały nastoletnie postacie, z dziełem tym wiązano duże nadzieje. Antyutopijny produkt współczesnego kina, bo tak można o tym filmie powiedzieć, nasuwa na myśl jedno zasadnicze pytanie: czy ta produkcja nie jest aby pójściem na skróty? Czy nie jest wynikiem zbyt schematycznego myślenia? Przeciągania dorobku innych post-apokaliptycznych dzieł na swoją stronę, w których to młodzież buduje sobie silną pozycję walcząc o przetrwanie w nierównym świecie? Udana wizja, czy zwyczajne powielanie schematu? Film w jakiś sposób realny, czy bardziej rozrywkowy, z dużym wachlarzem emocji młodych bohaterów? Jakie są więc "Mroczne umysły"?

Do 2018 roku - do sierpniowej premiery "Mrocznych umysłów" w reżyserii Jennifer Yuh Nelson -msamych pełnometrażowych filmów aktorskich z gatunku post-apo horror oraz post-apo science-fiction, mieliśmy wystarczająco dużo, na tyle, aby wzbogacić popkulturę o ten specyficzny rodzaj kina, oraz, aby dość istotnie urozmaicić sam gatunek szeroko pojętej fantastyki i adaptacji literackiej fikcji. Dzieciom i młodzieży nie wystarczy już sama książka, w której dociekają, zapoznają się i próbują zrozumieć funkcjonowanie postapokaliptycznego, czy antyutopijnego, umieszczonego w teraźniejszości lub niedalekiej przyszłości, świata. To właśnie tam ich rówieśnicy: nastolatkowie, dzieci i wchodząca w dorosłość młodzież muszą zacisnąć zęby i jakoś sobie radzić, aby tylko przetrwać. Dopiero rozpoczynające swe filmowe serie: "Igrzyska śmierci (2012)Igrzyska śmierci" z 2012 roku i "Więzień labiryntu (2014)Więzień labiryntu" z 2014 roku - jako adaptacje literatury młodzieżowej z gatunku dystopijnego science fiction przyniosły młodym fanom odczucie spełnienia i niemożebnej ulgi. Kilka filmów i kilka lat później do kin weszły "Mroczne umysły". Dostaliśmy coś nowego, lecz tylko w drobnym uzupełnieniu.


Na pewno Alexandra Bracken wniosła do fantastycznej literatury młodzieżowej wiele nowego, zwłaszcza, że jest autorką "Mrocznych Umysłów". To kilkutomowa seria powieści, w której zepchnięte na społeczny margines, niechciane, odrzucone i poddane eliminacji z życia wszystkich ludzi młode osoby, muszą nauczyć się żyć w - z ich perspektywy - dystopijnej studni bez dna, rzeczywistości, w której karze się za nadludzkie zdolności, których się tak naprawdę nigdy nie chciało. A co by nie mówić, są to zdolności nie byle jakie: dzielone wg koloru tęczówek, który to odzwierciedla posiadaną moc. Im bardziej ostry, w kierunku czerwieni, tym dzieci i młodzież stają się większym zagrożeniem, lecz nie dla siebie, a dla dorosłych. Jeśli się nie czytało pierwszej z wielu powieści Bracken z cyklu "Mroczne Umysły", a widziało się jej kinową adaptację, to wiemy, że tak jak w niniejszej beletrystyce, tak i tu ci młodzi gniewni ze wszystkich sił będą próbowali zrzucić kajdany dystopii i zrobić dużo więcej niż tylko podążanie za podstawową apokaliptyczną dewizą: "umiesz przetrwać, to przetrwaj".

Najmocniejszą, istotną zaletą "Mrocznych umysłów" – jeśli mielibyśmy coś z tego filmu wyciągnąć spośród nie aż tak idealnej dystopijnej strony - są postacie, które prawie w większości, z wyjątkami dorosłych, będących częścią Ligii chroniącej wszystkie dzieci i młodzież przed wykorzystaniem i zniewoleniem przez rząd USA, są niedoświadczonymi, ambiwalentnymi młodziakami. Centralną osią fabularną filmu zdaje się być postać Ruby (Amandla Stenberg). Jej szczegółowa historia, która musiała być tak wymownie tu wykreowana, ma w sobie to trzymające antyutopijny dramatyzm, napięcie. Ruby posiadła moc pomarańczowej – osoby o potężnej sile telepatycznej i oddziaływaniu perswazyjnym. Należy więc do pokolenia dzieci, które zdołało przeżyć patogen, czy cokolwiek innego, ale zabójczego, atakującego tylko organizmy młodych osób. 

Ruby doświadczyła wiele. Była obiektem testów w nieznanym, tajnym ośrodku rządowym. Napotykała innych młodziaków o różnego rodzaju mocach. Odczuwała sympatię - tę specyficzną więź do rówieśników, nawet gdy dystopia tu przedstawiana nabierała coraz większego rozmachu. Tak opowiadana, nie skupiająca się na uwypukleniu ważnego napięcia, historia, potrafi zaciekawić, lecz ostatecznie nie do wszystkich trafia. Fabuła powinna być kreowana z nieco szerszej perspektywy,  poprzez przedstawienie post-apokaliptycznej dystopii okiem całej młodzieży; to miało być globalne zjawisko, a nie ograniczony do zrozumienia "tematu" przez pryzmat przygody jednej osoby i trójki przyjaciół, jednorazowy wątek.

Ruby, tak samo jak inni młodzi ludzie, nigdy nie chciała tych mutacji, dziwnych właściwości, czy mówiąc kolokwialnie: nowotworu, którym są nie wiadomo jak niebywałe moce. A moce te spadły na nią i na innych młodych jak grom z jasnego nieba. Wszystko przez nieznany patogen lub promieniowanie, na które nie ma lekarstwa. Ruby skupia wokół siebie inne postacie, które spotyka, zazębiając w ten sposób fabułę produkcji, nadając jej odpowiedni ton, w tym sensie, że jest to jako tako spójne. To jej oczyma widzimy ten nieprzyjazny, przytłumiony świat, w którym, jak się ostatecznie okazuje, na uczucie do Liama (Harris Dickinson) nie ma po prostu miejsca. Lecz niestety, jak wspominałem wyżej, dla problematyki filmu nie jest to satysfakcjonujące rozwiązanie.



Dystopia w "Mrocznych umysłach" jest niejasna, a to najmniej kąśliwe określenie. Malownicze łąki, złote, szeroko rozpostarte pola zbóż, piękne lasy i miejsce, które odszyfrowali towarzysze Ruby i odnaleźli podczas jednej z wędrówek. To tam, w samowystarczalnej oazie żyła gromada  ulepszonych z przywódcą, Clancym Gray’em (Patrick Gibson) – synem prezydenta USA, który również był jednym z posiadających moce nastolatków. Aż prosiło się, aby ów Clancy stał za jakimś spiskiem, za współpracą z rządem, lub aby jako jeden z nielicznych pomarańczowych spróbował wykorzystać młodych posiadających moce ludzi do swoich prywatnych niecnych celów. 

To wszystko jest tylko przedsmakiem prawdziwej dystopii. Wygląda na to, że twórcy bali się dodać więcej mroku do niniejszego filmu, chcąc tylko i wyłącznie grać naturalnym światłem, uczuciami postaci, piękną scenerią kontrastującą z rozgrywającą się na naszych oczach historią. Wystarczyło rozciągnąć fabułę, dodając nieco większego zaangażowania dorosłych postaci, oraz doraźnie uwypuklając wątek podzielonej mocami młodzieży. Widz chętnie zobaczyłby pojedynki między obdarowanymi różnego rodzaju właściwościami młodziakami i pomiędzy "obdarowanymi" a dorosłymi. Niech przygoda i burza młodzieńczych uczuć staną się prawdziwą walką, ucieczką, i dramatem, który ciężko będzie odkręcić. W sequelu wciąż tkwi nadzieja.  
1 10
Moja ocena:
7
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Jeśli za 20 lat historycy filmu będą szukać gatunku, jaki najlepiej charakteryzował naszą zbliżającą się... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones