Recenzja wyd. DVD filmu

Muppety (2011)
James Bobin
Wojciech Paszkowski
Jason Segel
Amy Adams

To jeszcze nie koniec

Największą zaletą wydania DVD jest – nie żartuję – możliwość wyboru polskich napisów.
Podczas domowego seansu komedii Jamesa Bobina moja żona stwierdziła z wyrzutem: to nie "Muppety", to Disney Channel. I rzeczywiście, pierwsze sceny filmu niewiele mają wspólnego ze światem, który w latach 70. zbudował na szklanym ekranie Jim Henson. Kto jednak przetrzyma przyklejone do twarzy Jasona Segela i Amy Adams sztuczne uśmiechy oraz wodewil rodem z "High School Musical", ten nie powinien się ostatecznie zawieść.

Twórcy nie ściemniają. Zegar nie stanął w miejscu. Kermit, Piggy i reszta ferajny nie są już pierwszoligowymi graczami show-biznesu. Małolaty wolą Biebera, Ben Tena i Lady Gagę. Aktualny rozkład sił najlepiej symbolizuje scena, w której pojawiają się m.in. Selena Gomez oraz znany ze "Współczesnej rodziny" Rico Rodriguez. Muppety są dla nich pieśnią przeszłości, a współpraca z nimi jawi się jako  wstydliwa chałtura. Do czasu.  Realia może się zmieniły, ale lalki Hensona nie straciły ani trochę klasy i poczucia humoru. Nawet jeśli mają powrócić do gry na cudzych zasadach, to i tak wyjdą z tego obronną ręką.

Wszystkie drogi prowadzą do teatru Muppetów. Zanim jednak otworzą się jego podwoje, zapalą się światła, a kurtyna pójdzie w górę, trzeba będzie skrzyknąć na nowo drużynę.  Tak jak w filmach z gatunku "heist movie" bohaterowie przygotowują się do wielkiego skoku, którym tutaj będzie zebranie dziesięciu milionów dolarów w trakcie audycji na żywo. Rzeczone przedstawienie to kwintesencja stylu starych dobrych Muppetów. Absurdalny humor, rajdowe tempo i Jack Black jako ofiara golarzy nucących "Smells Like Teen Spirit" Nirvany. Przebić ich może jedynie poprzedzający widowisko rapowy występ Chrisa Coopera wcielającego się w żądnego wysokich nominałów paskudnego nafciarza. Istna beczka śmiechu.

Największą zaletą wydania DVD jest – nie żartuję – możliwość wyboru polskich napisów. Jak zapewne pamiętacie, "Muppety" trafiły do naszych kin w wersji z dubbingiem. Obstawiam, że nie byłem jedynym widzem, którego uszy wyszły z pokazu mocno uszkodzone (zwłaszcza na skutek  zaśpiewanych "po naszemu" piosenek).  Teraz możemy wreszcie usłyszeć ulubionych bohaterów przemawiających własnymi głosami.

Jedynym dodatkiem zamieszczonym na płycie jest zestaw zabawnych wpadek z planu zdjęciowego (więcej materiałów w wydaniu Blu-ray).  Obraz został zakodowany w formacie 1.78:1 (został więc lekko przycięty w porównaniu z kinowym 1.85:1), zaś dźwięk w Dolby 5.1.
1 10
Moja ocena:
6
Zastępca redaktora naczelnego Filmwebu. Stały współpracownik radiowej Czwórki. O kinie opowiada regularnie także w TVN, TVN24, Polsacie i Polsacie News. Autor oraz współgospodarz cyklu "Movie się",... przejdź do profilu
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Ostatni raz "Muppety" widziałem jeszcze w podstawówce, i z tego, co pamiętam, to oglądałem tę serię... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones