Recenzja filmu

Neon Demon (2016)

"Neon Demon" Refna prezentowany jest jako doskonała w formie opowieść o pięknie, marzeniach i zazdrości. To ekscentryczny thriller, który zachwyca kolorowymi zdjęciami, mocno pulsującą muzyką i nieprzewidywalną treścią. Każda kolejna scena opuszcza nam szczękę coraz niżej, dając jednak czasami momenty artystycznego wytchnienia. To Refn decyduje, kiedy możemy się chwilowo wyłączyć, a kiedy znowu mamy otworzyć umysł na przyjmowanie kolejnych, mocno niekonwencjonalnych treści. Cały twór piękny i ekstrawagancki z zasłużoną nominacją w Cannes.

Scenariusz wreszcie nie jest bezmyślnie pisany "zdanie w scenę" z gotowego treatmentu, tylko z przypływem pozaziemskich muz... i dwóch współscenarzystów Refn intuicyjnie tworzy niepowtarzalną historię, o której nikt jeszcze nigdy nie miał okazji usłyszeć.

Znany reżyser opierając się na dogodnym dorobku mógł posunąć się do obłędu tworząc film, który w każdym aspekcie wyróżnia się spośród innych. "Sic fecit", i tak też uczynił. Stworzył historię Jessie, samotnej dziewczyny z małego miasta, która dostaje propozycję, która to ma odmienić jej życie.

Długie ujęcia, które możemy podziwiać przez kilkanaście sekund. Kolorowe obrazy fotografowane kobiecym obiektywem. Elektroniczna muzyka przejmująca ostateczną kontrolę nad rytmem. Wielka obsada, wizualny reżyser. Forma doskonała. Dzieło, które zachwyca i pozostaje w pamięci. Ale co z jego treścią?

Wiemy, że "Neon Demon" przerasta formą treść. Jednak historia, która zaczyna się niesamowicie, kończy się zawodzącym znakiem zapytania. To film-eksperyment, który z pewnością daje duże pole do popisu krytykom. Jednak niedomknięte wątki i szalone zakończenie można wybaczyć, mimo że możemy wyjść z kina lekko zawiedzeni...

Główna bohaterka przechodzi znaczącą przemianę i za chwilę będzie miała za sobą już dosyć dużo, jak na 16 lat. Trudno zatem nie utożsamić się z Jessie na żadnym z etapów jej drogi na szczyt. Szkoda zatem, gdyby po dwugodzinnej, lecz onieśmielająco fascynującej powróży przez jej życie, nagle coś złego jej się przytrafiło... Metamorfoza młodej ikony jest tak duża, że kiedy zaczyna nazywać się piękną jest w stanie zerwać z chłopakiem, który patrzył niegdyś na jej piękne wnętrze. 

Jessie spełnia swoje zawodowe sny i staje u podnóża wielkiego świata mody. Cena marzeń jest jednak wysoka. Olśniewająca "Jess" zajmuje miejsce poprzednich modelek. Odkryty diament zastępuje "zepsute mleko" stając się jednak przeszkodą. W modelingu rozpoczyna się zatem horror, kiedy byłe perełki chcą ponownie stanąć na wybiegu.

Doskonała kreacja Elle Fanning, aktorki niezwykle obdarzonej, znanej z wielu osobowości, w połączeniu z Karl'em Glusmanem, nielubianym za brzydki film "Love", i z nutką Abbey Lee, nierozstającej się ze swoim ciałem z rodu "Mad Max", oraz z dodatkiem Keanu Reevesa w roli złego pana wynajmującego mieszkania... to wszystko nic. Mamy jeszcze Ruby, fankę kobiet i prosektoriów, szalonego Jacka ze swoim aparatem i pana Mikey kochającego piękno i... siebie - ale ich poznamy lepiej już w filmie.