Recenzja filmu

Niedokończony film (2010)
Yael Hersonski
Alexander Beyer
Rüdiger Vogler

In mendacio veritas

Nie mam wątpliwości, że "Niedokończony film" jest jednym z najważniejszych dokumentów, jaki w tym roku trafi do polskich kin. Mam nadzieję, że zobaczy go jak najwięcej osób.
Nie mam wątpliwości, że "Niedokończony film" jest jednym z najważniejszych dokumentów, jaki w tym roku trafi do polskich kin. Jest to bowiem wstrząsający obraz życia Żydów w warszawskim getcie.

W maju 1942 niemiecka ekipa filmowców przybyła do getta, by nakręcić film propagandowy. Jakie konkretnie były cele, kto zlecił realizację filmu, tego się nigdy nie dowiemy. Po twórcach pozostała tylko godzinna wersja wstępnie zmontowanego materiału, trochę usuniętych fragmentów i jeden film skręcony kolorową kamerą. Wykorzystując wszystkie te materiały, opatrując je relacjami świadków (tymi spisanymi 69 lat temu i tymi nagranymi teraz, przez wciąż żyjących byłych mieszkańców getta) oraz innymi archiwalnymi danymi, twórcy "Niedokończonego filmu" próbują przebić się przez warstwę kłamstwa i iluzji i dotrzeć do prawdy.

Wszystko, co widzimy na ekranie, zostało zainscenizowane. Mimo to – zwłaszcza w scenach z "biedakami" – jest tu wiele prawdy: chodzące kościotrupy, straszliwe warunki życia, przy których skrajne ubóstwo wydaje się życiem milionerów, przyobleczone w skóry szkielety zalegające ulice i przerażenie widoczne w oczach. Już same w sobie nieme obrazy wywołują niemal fizyczny ból. Kiedy ogląda się je wzbogacone o relacje naocznych świadków, kiedy wspomni się, gdzie i po co zostaną wywiezieni ci, którzy w getcie nie zginą, wtedy jest to film niemożliwy do spokojnego oglądania.

A jednak warto, a nawet trzeba się z nim zapoznać. Udało się bowiem twórcom "Niedokończonego filmu" uchwycić na taśmie filmowej nagie zło wynikające z uprzedzeń. Dziś, 69 lat po wydarzeniach w getcie, to zło jest wciąż obecne w każdym zakątku świata. Patrząc na mury getta, na myśl przychodzą mury, które mają oddzielić Izrael od Palestyny czy Amerykanów od Meksyku.

Dokument miał swoją polską premierę rok temu na festiwalu Planete Doc Review. Wtedy też zapowiedziano, że  trafi do naszych kin. Mijały jednak miesiące i już się zacząłem bać, że film został zapomniany. Na szczęście dystrybutor nie pozwolił na to. Pozostaje mi teraz mieć nadzieję, że zobaczy go jak najwięcej osób. Życzyłby sobie także, by stał się częścią programu nauczania. Jest bowiem zdecydowanie lepszą lekcją historii niż suchy akapit w podręczniku.
1 10
Moja ocena:
8
Rocznik '76. Absolwent Uniwersytetu Warszawskiego na wydziale psychologii, gdzie ukończył specjalizację z zakresu psychoterapii. Z Filmweb.pl związany niemalże od narodzin portalu, początkowo jako... przejdź do profilu
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones