Recenzja filmu

Ofiary wojny (1989)
Brian De Palma
Michael J. Fox
Sean Penn

Przerażające okrucieństwo zwykłych ludzi

"Ofiary wojny" Briana De Palmy należą do tych filmów, które nie pokazują wojny jako miejsca efektownych walk i bohaterskich czynów - ale jako arenę tragedii i ludzkich krzywd.   Główny bohater
"Ofiary wojny" Briana De Palmy należą do tych filmów, które nie pokazują wojny jako miejsca efektownych walk i bohaterskich czynów - ale jako arenę tragedii i ludzkich krzywd.   Główny bohater filmu, szeregowy Eriksson (Michael J. Fox, tym razem w bardzo poważnej roli), trafia do oddziału sierżanta Meserve'a (Sean Penn). Niejako po części w ramach wendety za śmierć najlepszego druha sierżant postanawia porwać i zgwałcić młodą wietnamską dziewczynę (Thuy Thu Le). W zbiorowym gwałcie uczestniczą wszyscy członkowie oddziału - oprócz Erikssona. Ten próbuje pomóc ofierze, ale nie potrafi się zdecydowanie przeciwstawić kolegom. W końcu dziewczyna ginie, ale Eriksson nie może się pogodzić z tym, by winowajcy nie ponieśli kary. Eriksson to taki typ postaci jak główny bohater "Plutonu", "Na Zachodzie bez zmian" czy nawet "Władcy much". Przeciętny chłopak, trochę może z duszą romantyka, idealisty, od reszty odróżniający się tym, że nawet na wojnie nie chce wyzbyć się swoich zasad moralnych - i potrafi odróżnić dobro od zła. Niestety, nikt poza nim tych zasad nie zamierza się trzymać. Michael J. Fox dość dobrze wcielił się w swoją rolę, jest wiarygodny jako Eriksson i nie kojarzy się już z beztroskim nastolatkiem z "Powrotu do przyszłości". Najlepszym aktorem w filmie jest jednak Sean Penn w roli bezwzględnego i okrutnego sierżanta. Widziałem go niedawno w "Rzece tajemnic" i aż nie mogłem uwierzyć, że to ten sam aktor. Tak znakomicie potrafił wcielić się w dwie tak różne od siebie postaci. I o to chodzi! "Ofiary wojny" oprócz dobrego aktorstwa ma też niezłe zdjęcia i znakomitą muzykę Ennio Morricone z motywem przewodnim przywodzącym nieco na myśl słynny utwór "Adagio for Strings" Samuela Barbera wykorzystany w "Plutonie". To kolejny po "Nietykalnych" soundtrack kompozytora do filmu De Palmy i równie udany jak poprzedni. Sam film jest mocny i wstrząsający, a bestialstwo, z jakim żołnierze (zwyczajni ludzie, przeciętni Amerykanie, na co dzień zapewne uczciwie zarabiający na chleb, nie jacyś przestępcy z zakładu karnego) potraktowali niewinną dziewczynę, przeraża. Niestety to nie filmowa fikcja, bowiem film oparto na motywach książki Daniela Langa, a ta, jak przynajmniej wynika z napisów na końcu filmu, opowiadała o autentycznych wydarzeniach. Podobnych zresztą wciąż jest niemało na świecie. Wystarczy włączyć telewizor, by w kolejnej relacji - gdzieś z Iraku czy innego miejsca konfliktu, w który zaangażowali się Amerykanie - usłyszeć o podobnej historii. Widać ani ten film, ani inne antywojenne obrazy, niczego Amerykanów nie nauczyły. Szkoda.
1 10
Moja ocena:
8
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones