Recenzja filmu

Ostrzeżenie z kosmosu (1956)
Kôji Shima
Isao Yamagata
Toyomi Karita

Pierwszy japoński film kolorowy

Kino dzieli się na dobre i na złe. Dobre zostawmy w spokoju i podzielmy to złe. A dzieli się ono z kolei na naprawdę złe i, jak to mawia się w kręgu fanów, "tak złe, że aż dobre". Wiele filmów
Kino dzieli się na dobre i na złe. Dobre zostawmy w spokoju i podzielmy to złe. A dzieli się ono z kolei na naprawdę złe i, jak to mawia się w kręgu fanów, "tak złe, że aż dobre". Wiele filmów science fiction nakręconych w latach 50. i 60. nie przetrwało próby czasu. Wiadomo, inna widownia, inne pomysły, inne efekty specjalne. Oprócz szeroko znanych filmów amerykańskich warto przyjrzeć się choćby nowej fali kina meksykańskiego oraz japońskiemu SF. "Ostrzeżenie z kosmosu" jest japońską produkcją z tego właśnie okresu. Czy okazuje się złym filmem? Zobaczmy.

Na tle amerykańskich produkcji wyróżnia go pomysł. Nie jest to kolejny film o mutantach czy kosmitach przybywających zniszczyć Ziemię bądź też kolejny monster movie (w Japonii nakręcono do 1956 roku już dwa filmy z Godzillą). Owszem, kosmici przybywają. Ale nie niszczyć, lecz podobnie jak w amerykańskim i starszym o pięć lat "Dniu w którym zatrzymała się Ziemia", w pokojowych zamiarach. Podobnie jak w "When Worlds Collide", do Ziemi zbliża się ogromna planetoida nazywana Planetą R. Przybysze z Pyrii chcą nawiązać kontakt z ludźmi, jednak poważną przeszkodą jest ich wygląd. Aparycja wielkich rozgwiazd budzi powszechny lęk. Przybierają zatem bardziej przyjazną, ziemską postać. Próbują skontaktować się z profesorem Kamurą, który opracował formułę nowej, potężnej broni, aby pomógł użyć jej w celu zniszczenia Planety R. Niestety profesor zostaje porwany, zaczynają się poszukiwania i wyścig z czasem. Wszelkie próby przekonania Ziemian do racji przybyszów spełzają na niczym; nie chcemy słuchać. Zmieniamy zdanie dopiero wtedy, gdy zagrożenie można dostrzec gołym okiem…

Brzmi głupio? Człowiek jest istotą zapatrzoną w siebie. Nie słucha, bo sam wie lepiej. Temat ten będzie później jeszcze wielokrotnie poruszany w wielu filmach. W obliczu zagrożenia i wizyty braci z kosmosu dystansuje się i tworzy klosz. Podobną sytuację obserwowaliśmy we wspomnianym "Dniu, w którym zatrzymała się Ziemia". Mamy tu także wątek sensacyjny w postaci poszukiwań profesora Kamury. Nie spodziewajmy się głębszych wątków, bo film leży po prostu w popularnym nurcie kina science fiction. Znajdziemy tutaj sporo niedoróbek i błędów w scenariuszu. Sam pomysł ratowania świata przed kosmicznym zderzeniem był już wykorzystany w świetnym "When Worlds Collide", który posłużył zapewne za inspirację scenarzystom "Armageddonu" i który doczeka się remake'u w 2012 roku.

"Ostrzeżenie z kosmosu" zawiera kolejny paradoks. Studio Daiei konkurując z Toho, które wypuściło dwa lata wcześniej pierwszy film z Godzillą, wydało na swój produkt dużo pieniędzy. Zazwyczaj sporą część budżetu wydaje się na efekty specjalne. Najśmieszniejsze w tym wszystkim jest to, że… owych efektów nie widać za dużo! Zdawać by się mogło, że jedynymi są stroje wielkich rozgwiazd czy scena przemiany przybyszów w ludzi, która przynosi na myśl przemianę Futury w Marię z "Metropolis" Fritza Langa. Wspomnieć należy też o pewnym fakcie. Otóż "Ostrzeżenie z kosmosu" jest pierwszym japońskim filmem nakręconym w kolorze.

"Ostrzeżenie z kosmosu" wpisuje się w kanon kina SF lat 50-tych. Stanowi sprawne połączenie idei zaczerpniętych z nakręconych pół dekady wcześniej "When Worlds Collide" i "Dnia, w którym zatrzymała się Ziemia". Mimo błędów i efektów specjalnych (czy też ich braku) ogląda się owo dziełko dość przyjemnie – oczywiście z punktu widzenia fana starego kina fantastyczno-naukowego, przeciętny widz powinien omijać ten tytuł szerokim łukiem, bo się po prostu zanudzi i zniesmaczy. Film nie jest ani zły, ani "tak zły, że aż dobry". Plasuje się gdzieś pośrodku. "Ostrzeżenie z kosmosu" można polecić każdemu zainteresowanemu tematyką i historią "ruchomego science-fiction". Dziś o takie filmy trudno, co nie znaczy że nie można ich zdobyć. Na rynku amerykańskim wydał go Alpha Video – dostępny jest za niecałe 4 dolary.
1 10 6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?