Recenzja filmu

Podróż na Księżyc (1902)
Georges Méliès
Georges Méliès
Victor André

Dziarski dziadek

W Europie uważa się, że kino narodziło się wraz z pierwszym publicznym pokazem filmowym. Stało się to 28 grudnia 1895 roku w Paryżu za sprawą faktycznego wynalazcy kinematografu, Louisa
W Europie uważa się, że kino narodziło się wraz z pierwszym publicznym pokazem filmowym. Stało się to 28 grudnia 1895 roku w Paryżu za sprawą faktycznego wynalazcy kinematografu, Louisa Lumiere’a. Uznawany powszechnie za pierwszy film, "Wyjście robotników z fabryki", był raczej dokumentem i zarazem pierwszym remakiem, gdyż dopiero trzecia nakręcona wersja spodobała się Louisowi i właśnie ją postanowił zaprezentować na pokazie. Niespełna minutowa projekcja wprawiła widzów w zachwyt. Wśród widowni znajdował się człowiek, który odmienił kino i nadał mu niezwykłą głębię. Dzięki niemu nowe medium stało się prawdziwą iluzją, grą wyobraźni kreującą nowe światy. Człowiekiem tym był Georges Méliès, zawodowy iluzjonista, który zakochał się w kinie od pierwszego wejrzenia. Najpierw kręcił, jak inni, zwykłe filmy. Kiedy przez przypadek wynalazł stopklatkę, zaczął eksperymentować z efektami specjalnymi. Tak powstały choćby "L'Impressionniste fin de siecle", "Człowiek orkiestra" czy "Zaczarowana gospoda". I przyszedł rok 1902, w którym Méliès stworzył swoje najbardziej znane dzieło.

"Podróż na księżyc" stała się ikoną kina. Kadr z pociskiem wbitym w twarz księżyca znamy chyba wszyscy. Fabuła jak na dzisiejsze standardy nie jest skomplikowana. Grupa naukowców buduje wielki pocisk. Zostaje on wystrzelony w kierunku Księżyca. Po wylądowaniu na jego powierzchni uczeni zachwycają się pięknymi zjawiskami. Gdy zaczyna padać śnieg, schodzą pod powierzchnię, gdzie spotykają selenitów. Odkrywają, że po dotknięciu ich czubkiem parasola, ci znikają. Jednak nasi bohaterowie zostają pojmani i zaprowadzeni przed oblicze księżycowego wodza. Na szczęście udaje im się uciec. Jeden z nich spycha pocisk ze znajdującymi się wewnątrz kolegami z krawędzi Księżyca. Spadają do morza i szczęśliwie zostają odholowani do brzegu przez parowiec. Fabuła jest oczywiście oparta na "Podróży na księżyc" Juliusza Verne'a i "Pierwszych ludziach na księżycu" H. G. Wellsa.

Film trwa czternaście minut (lub mniej, w zależności od ilości klatek na sekundę podczas projekcji) i zawiera w sobie pełną opowieść. W owym czasie była to awangarda kinowa. Przeciętny czas trwania filmu wynosił około pięćdziesięciu sekund ze względu na ograniczenia techniczne; tyle mogła zmieścić rolka z filmem, poza tym takie zawody jak scenarzysta, producent czy reżyser dopiero raczkowały. Przed Mélièsem nikt nie wykorzystywał efektów specjalnych na taką skalę, zatem pomysłowy Francuz był pionierem. Oprócz stopklatki doskonalił również podwójną ekspozycję, odtwarzanie w tył a także budował bajeczne scenografie, co widać m.in. w "Podróży na księżyc". Wielu ludzi do dziś jest pełnych podziwu dla kunsztu artystycznego i niezwykłej wyobraźni Mélièsa. Nie wzorował się na nikim, nie kopiował nikogo, wszystko wymyślał sam. W dużej mierze może zawdzięczać to karierze iluzjonisty. Wiele opracowanych przez niego trików jest wykorzystywanych do dnia dzisiejszego. Film jest także jedną z pierwszych fabuł. Zawiera wstęp, rozwinięcie i zakończenie. Opowiada o czymś, i to w dodatku bardzo sprawnie. Nie jest jak w przypadku wcześniejszych dzieł Mélièsa zlepkiem trików lub zarejestrowanym na taśmie pokazem iluzjonistycznym. Sama jakość, estetyka oraz długość dzieła zachwyciła samego Edwina Portera i innych ówczesnych a nawet późniejszych reżyserów, którzy czerpali pełnymi garściami z twórczości Mélièsa. Dziś może drażnić aktorstwo filmowe początku XX wieku. Jednak należy pamiętać, że brak dźwięku pociągał za sobą pewne konsekwencje. Wszystko należało wyrażać pantomimicznie, w dodatku nie było jeszcze zbliżeń. Teatralność gestów nie dziwi, jeśli się weźmie pod uwagę, że pierwsi aktorzy filmowi wywodzili się z teatrów właśnie.

"Podróż na księżyc" stał się hitem swej epoki. Budził zachwyt niemal każdego. Stał się także obiektem piractwa ze względu na nie do końca ustalone zasady dystrybucyjne. Thomas Alva Edison nie wykupił praw do dzieła i wyświetlał w USA skradzioną kopię (takie praktyki były wówczas szeroko stosowane). Tryumfalny pochód "Podróży na księżyc" przez Stany Zjednoczone był jednocześnie zaczątkiem bankructwa Mélièsa. W przypływie depresji autor spalił swe dzieła. Szczęśliwym trafem jego najbardziej rozpoznawalny obraz uratował się. Mimo swej infantylności stał się ikoną kina, dziełem, które poruszyło wyobraźnię mu współczesnych. Zrodził efekciarskie kino fantastyczne oraz triki, bez których nie może się dziś obejść żaden czarodziej kina. To kawał historii X Muzy, kamień milowy. I to solidny kamień, wręcz święty.
1 10 6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Od razu należy stwierdzić, że mamy do czynienia z fundamentem naszego kochanego kina. Dzieło "Podróż na... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones