Nadchodzą święta. Rok 1970-ty dobiega końca. Ostatnia lekcja antycznej historii skończy się za 40 minut. Czy jest to dobry moment, by rozpocząć nowy rozdział podręcznika? Czy jest to
Nadchodzą święta. Rok 1970-ty dobiega końca. Ostatnia lekcja antycznej historii skończy się za 40 minut. Czy jest to dobry moment, by rozpocząć nowy rozdział podręcznika? Czy jest to wystarczająco dużo czasu na refleksje życiowe? Na spędzenie chwil, które zupełnie odmienią życie trojga ludzi? Alexander Payne twierdzi, że jest to idealna okazja! Uczniowie opuszczają mury akademii Barton. Młodzież wraca do rodzinnych domów, odwiedza wraz z rodzicami wspaniałe miejsca, które pozwolą im odpocząć od codzienności w małym, amerykańskim miasteczku. Jedni pojadą na narty, drudzy spędzą święta z najbliższymi, a trzeci... zostaną w szkole?
Los tak chciał, że Angus Tully (Dominic Sessa) nie pojedzie nigdzie ze swoją mamą i jej nowo poślubionym, bogatym mężem na święta. Przez "miesiąc miodowy", uczeń jest zmuszony zostać w Barton, a opiekę nad nim będzie sprawował znienawidzony przez wszystkich uczniów nauczyciel historii - Pan Paul Hunham (Paul Giamatti). Ponieważ aby żyć trzeba jeść, święta z mężczyznami spędzi również pogrążona w żałobie kucharka - Mary (Da'Vine Joy Randolph). Każda z tych osób cierpi - mniej lub bardziej, z różnych powodów. Z biegiem wydarzeń dowiadujemy się co raz to nowych rzeczy o bohaterach, poznajemy między innymi ich problemy, które starają się ukrywać przed ludźmi.
Doświadczenia życiowe ukształtowały charaktery głównych postaci. Przez traumy, niepowodzenia, zawody i smutki stali się ludźmi, którymi są do ówczesnym czasie. Mogłoby się wydawać, że Angus, Mary oraz Pan Hunham pochodzą z zupełnie różnych światów. Młodzieniec jest sprytnym, niezbyt lubianym przez rówieśników uczniem, który nie gryzie się w język. Paul to człowiek starej daty, uważający, że uczniowie nie mają życia poza szkołą. Dla niego liczy się tylko i wyłączenie historia starożytna. Mężczyzna dosłownie żyje na kampusie, jest to jego cały świat. Mary pożegnała zmarłego syna i teraz próbuje przeboleć stratę ukochanego dziecka. Wiele lat wcześniej straciła też męża, więc ze swoimi problemami musiała zmagać się w samotności - do momentu rozpoczęcia magicznego czasu przerwy świątecznej.
Fabuła robi tutaj kapitalną robotę. Przedstawiona przez reżysera historia zachwyca, śmieszy i skłania widza do przemyśleń. Dialogi są napisane wręcz fenomenalnie, z wielką kreatywnością. Bez dwóch zdań jest to największa ozdoba "Przesilenia Zimowego". Łatwo zauważyć, że nie jest to film nagrany we współczesnym stylu. W genialny sposób Alexander Payne łączy elementy komedii i dramatu, a w dodatku pozwala widzowi poczuć świąteczny klimat i chłód śniegu za oknem. Połączenie tych elementów nie jest łatwym zabiegiem, wymaga to prawdziwego kunsztu.
Oglądając tę wspaniałą produkcję można odpocząć i wyciszyć się. Paul Giamatti błyszczy na ekranie, w świetnym stylu nadając Paulowi Hunhamowi charakteru i - często spotykanej wśród nielubianych profesorów lub nauczycieli, osobowości. Dominic Sessa nie mógł sobie wymarzyć lepszego początku kariery aktorskiej. Wyjątkowo dobry debiut, w wyjątkowo solidnym filmie, który notabene ma spore szanse do oscarowych nominacji oraz nagród.
Ciężko nie przyznać, że "Przesilenie Zimowe" stało się jednym z moich ulubionych filmów w 2023 roku. Jest sympatycznym zaskoczeniem i zwieńczeniem ubiegłych dwunastu miesięcy. Uważam, że o "The Holdovers" powinniśmy rozmawiać i wyciągać wnioski z tego, co chciał powiedzieć nam reżyser. Nie można oceniać innych ludzi, ponieważ nigdy nie wiemy przez co druga osoba może przechodzić lub z jakimi problemami się zmaga. Zamiast oceniać warto spróbować wysłuchać i zrozumieć.