Recenzja filmu

Ryeong (2004)
Tae-kyeong Kim
Jin Ryu
Hie-ju Jeon

Ale to już było i wróci jeszcze wiele razy

Japonia, Chiny, Tajlandia, a teraz Korea Południowa proponuje nam specyficzny horror. Czy następne będą produkcje mongolskie, wietnamskie bądź tajwańskie? Ja odczułam już przesyt filmów z tego
Japonia, Chiny, Tajlandia, a teraz Korea Południowa proponuje nam specyficzny horror. Czy następne będą produkcje mongolskie, wietnamskie bądź tajwańskie? Ja odczułam już przesyt filmów z tego kręgu kulturowego, ponieważ wszystkie są o tym samym, są zbudowany na takim samym schemacie i zawsze mamy do czynienia z duchem czarnowłosej dziewczynki, zazwyczaj zostawiającej mokre ślady. Jesteśmy przyzwyczajeni do filmów o zombi czy wampirach, bo one są w pewien sposób swojskie, bliższe nam. To, co jako pierwsi pokazali Japończycy i co zyskało u nas rozgłos i rozpowszechniło tego typu kino, to "The Ring". Od 2002 roku mamy w Europie i USA do czynienia z niekończącym się boomem na filmy, ogólnie rzecz ujmując, japońskie. Amerykanie są niestrudzeni w kręceniu remaków tego, co już raz zrobiło furorę, i nieźle na tym zarabiają, chociaż efekty ich prac są coraz gorsze. Europejczycy zachłysnęli się tym kinem i jak na razie nie maja ochoty sobie odkaszlnąć. Tu rodzi się pytanie, jak długo można patrzeć na powielane motywy i ten sam sposób kręcenia filmów i kiedy w końcu się one znudzą. Bollywood nie zyskało jak do tej pory takiej popularności, chociaż mówi się wiele o jego wyjątkowości i niezależności. O ile jeszcze takie filmy jak tajlandzki "Art of the Devil" (zwłaszcza druga część), koreańska "Opowieść o dwóch siostrach" czy japońskie "Nieodebrane połączenie" robią wrażenie i pokazują coś nowego, o tyle kolejne sequele i remaki nie wnoszą żadnej świeżości. Tak jest i w tym wypadku, chociaż film pochodzi z 2004 roku, czyli sprzed czterech lat. Jest to opowieść o cierpiącej na amnezję studentce Ji-won (Kim Ha-Neul ), która zamierza wyjechać i zacząć wszystko od nowa. Jednak kiedy w tajemniczy sposób zaczynają umierać jej szkolne koleżanki, a ona ma koszmary, w których ukazuje jej się dziwna kobieta, postanawia za wszelką cenę dowiedzieć się, co skrywa jej przeszłość. Nie ma tu niczego, czego już byśmy nie widzieli. Woda, umarła z czarnymi włosami, zgony, które nie mogą ujść za naturalne i makabryczna tajemnica, która po latach daje o sobie znać tym, którzy chcieli za wszelką cenę zapomnieć. Poza tym zupełnie niepotrzebny jest pojawiający się kilkakrotnie motyw z wyliczanką i zabawą w chowanego, nie ma on uzasadnienia w późniejszej fabule. Istotną rolę odgrywa tu pewna zamiana miejsc, jednak jak przeciętny widz ma dostrzec te niuanse, kiedy wszystkie aktorki wyglądają tak samo? Nie spodziewałam się po tym filmie wiele i rzeczywiście po jego obejrzeniu stwierdzam, że było to podejście uzasadnione. Jeśli ktoś również odczuwa przesyt kina z kręgu kultury japońskiej, nie powinien "Ryeonga" oglądać, a jeśli spodziewa się czegoś interesującego bądź nowego, to nie znajdzie tego w tym filmie.
1 10
Moja ocena:
5
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Przyszedł czas na film z Korei Południowej. W końcu ten kraj też ma coś do powiedzenia, jeśli chodzi o... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones