Recenzja filmu

Rzeka (2018)
Emir Baigazin
Zhalgas Klanov
Zhasulan Userbayev

W stepie szerokim

Utwór Bajgazina można czytać jako alegoryczną opowieść o konflikcie między naturą a cywilizacją, tradycją a nowoczesnością. To również medytacja nad ludzkim zachowaniem zmieniającym się pod
Reżyser Emir Baigazin zabłysnął w 2013 roku debiutanckimi "Lekcjami harmonii", które przyniosły mu m.in. dwie nagrody na Berlinale oraz laur dla najlepszego filmu azjatyckiego podczas Warszawskiego Festiwalu Filmowego. Kazach wyjechał z Polski bogatszy także o cenne znajomości, o czym może świadczyć fakt, iż jego najnowsze dzieło zostało dofinansowane m.in. przez PISF. "Rzeka" - budząca skojarzenia zarówno biblijnymi przypowieściami jak i twórczością Jorgosa Lantimosa - to przedsięwzięcie jednocześnie lokalne i międzynarodowe. Nakręcone pośród  spalonych słońcem stepów z miejscowymi naturszczykami w rolach głównych, a przy tym na tyle uniwersalne, by mogli je zrozumieć widzowie pod każdą szerokością geograficzną.



Bohaterem filmu jest Aslan (Zhalgas Klanov) - najstarszy z pięciu braci mieszkających wraz z rodzicami na pustkowiu, z dala od skupisk ludzkich. Pod nieobecność surowego ojca  poczciwy młodzieniec ma dopilnować, by rodzeństwo sumiennie wypełniało gospodarskie obowiązki i zdobyło podstawową edukację. W wolnych chwilach chłopcy grają w chowanego i zbijaka albo odpoczywają nad brzegiem położonej nieopodal rzeki. Wypełniona znojem i monotonią, a zarazem pozbawiona większych zgryzot egzystencja familii zostaje zakłócona przez niespodziewaną wizytę kuzyna Kanata. Pochodzący z dużego miasta dzieciak sprowadza do domku na stepach takie diabelskie wynalazki jak telewizja, gry wideo, Internet czy… pieniądze. Przy okazji doprowadza do konfliktu między braćmi, którzy zaczynają kwestionować narzucony przez patriarchę kierat.



Utwór Bajgazina można czytać jako alegoryczną opowieść o konflikcie między naturą a cywilizacją, tradycją a nowoczesnością. To również medytacja nad ludzkim zachowaniem zmieniającym się pod wpływem technologii, a także film o buncie przeciwko opresyjnemu systemowi, w którym narzędziami kontroli są przemoc i szantaż. Widzowie szukający w kinie kontemplacji zamiast akcji trafili pod właściwy adres. Reżyser lubi, gdy ekranowa atmosfera bierze górę nad zapisaną na kartach scenariusza historią, a zamiast bohaterów przemawiają starannie skomponowane, urzekające urodą kadry. Autorską powściągliwość słychać również w warstwie dźwiękowej. Poza króciutkim chóralnym motywem napisanym przez Justynę Banaszczyk soundtrack wypełniają głównie odgłosy otoczenia: podmuchy wiatru, brzęczenie owadów, szum wody płynącej w tytułowej rzece. Ta ostatnia wyrasta w filmie na symbol przyrody: majestatycznej, istniejącej poza czasem, równie urokliwej co okrutnej.



"Rzeka" to finałowa odsłona tzw. Trylogii Aslana, w skład której wchodzą również wspomniane "Lekcje harmonii" oraz zrealizowany w 2016 roku "Zraniony anioł". Wszystkie trzy utwory łączy motyw nastolatków żegnających się w bolesny sposób z dzieciństwem. Inscenizując rytuały i zabawy swoich bohaterów, reżyser kolejny raz potwierdza wielki talent do prowadzenia młodych aktorów. Jego spojrzenie na okres dojrzewania - choć nacechowane autentyczną ciekawością oraz cierpkim poczuciem humoru - ma w sobie coś głęboko pesymistycznego. Kazach zdaje się mówić, że dorosłość zaczyna się momencie, gdy ofiara zamienia się w oprawcę.
1 10
Moja ocena:
7
Zastępca redaktora naczelnego Filmwebu. Stały współpracownik radiowej Czwórki. O kinie opowiada regularnie także w TVN, TVN24, Polsacie i Polsacie News. Autor oraz współgospodarz cyklu "Movie się",... przejdź do profilu
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones