Recenzja filmu

Sponsoring (2011)
Małgorzata Szumowska
Juliette Binoche
Anaïs Demoustier

Dyskretny urok prostytucji

Reżyserka nie ocenia swoich bohaterek i powstrzymuje się od pouczania. Swoje zdanie wykłada klarownie językiem filmu.
Człowiek miewa natręctwa, reżyser – obsesje. Powiększającą się szczelinę w psychice bohaterek Małgorzaty Szumowskiej zapowiada dysfunkcja nieistotnej na pozór rzeczy. W "33 scenach z życia" Julia wsiada do windy, lecz drzwi kabiny nie chcą się zasunąć, co doprowadza kobietę do białej gorączki. W "Sponsoringu" Anna (Juliette Binoche) próbuje zamknąć lodówkę, jednak coś niewidzialnego wciąż jej przeszkadza. I tak jak zmagania ze złośliwą materią przerywają jej perfekcyjnie zaplanowany maraton po kuchni, tak konfrontacja z uprawiającymi prostytucję studentkami paryskich uczelni wbija się klinem w jej uklepane, mieszczańskie życie. 

Anna zagląda do lodówki często, gdyż ma na to czas. Mąż mieszka w pracy, dzieci poznają trudy edukacji. Kobieta pracuje w domu, jest redaktorką "Elle" – po mieszkaniu snuje się w powłóczystej pidżamie, w wolnej chwili zalega na śnieżnobiałej sofie, a z szefostwem dyskutuje na obcałowanym słońcem balkonie. Artykuł o nierządzie wśród studentek to dla niej kolejny punkt grafiku – podczas spotkań z bohaterkami swojego tekstu markuje luz, ale nie wychodzi z butów chłodnej i zdystansowanej profesjonalistki. Ile potrzeba, by wzniesiona na fundamentach materialnego dobrobytu iluzja spełnionego życia rozsypała się jak domek z kart? Szumowska twierdzi, że wystarczy na to parę dni i dwie rozmowy z młodziutkimi call-girls. Na szczęście to jeden z niewielu elementów jej doskonałego filmu, który budzi wątpliwości.

Rozmowy Anny z Polką Alicją (Joanna Kulig) i Francuzką Charlotte (zjawiskowa Anais Demoustier) nie prowadzą do zaskakujących wniosków. Nie składają się również na przenikliwy, zniuansowany portret nowej, europejskiej obyczajowości. Siła scenariusza nie tkwi bowiem w jego publicystycznej orientacji. To opowieść o desperackiej próbie emancypacji – pospiesznej, impulsywnej, skazanej na niepowodzenie. Historia tej emocjonalnej szamotaniny wypisana jest na szlachetnej twarzy Binoche, którą Szumowska ogrywa wręcz bezlitośnie. To fantastyczna rola – niekiedy jeden grymas aktorki, jedno zmarszczenie brwi czy uniesienie kącików ust potrafią odwrócić narracyjne wektory: w mgnieniu oka to, co poważne, robi się ironiczne, zaś sceny szydercze naraz wywołują empatię.

Wchodzenie w rolę arbitra moralności nie może skończyć się dobrze – przekonuje Szumowska. Zawsze obróci się to przeciw temu, kto "wie lepiej". I właśnie dlatego ekranowa fascynacja bohaterki prostytucją nie jest tanim fabularnym chwytem albo vouyerystyczną perwerą. To tylko zaproszenie do humanistycznej i – co ważniejsze – wspartej na relatywizmie refleksji. Reżyserka nie ocenia swoich bohaterek i powstrzymuje się od pouczania. Swoje zdanie wykłada klarownie językiem filmu: myli tropy, zderza subtelny erotyzm z mocnymi, naturalistycznymi sekwencjami. Zostawia kilka śladów, po czym robi nagły zwrot. Jak w zainscenizowanej na czułą schadzkę zakochanych scenie seksu Charlotte z jednym z jej klientów.

Historie Alicji i Charlotte filtrowane są przez nadaktywną wyobraźnię Anny. Pozwala to Szumowskiej wziąć niektóre sceny w cudzysłów surrealizmu. Kiedy wyimaginowani kochankowie siadają z dziennikarką do jednego stołu i dyskutują do rytmu francuskiego szlagieru, metafora bezradności bohaterki staje się kompletna: nie ma wątpliwości, że gdzieś tam znajduje się inny, lepszy/gorszy/brutalniejszy/prawdziwszy albo – po prostu – bardziej ekscytujący świat. Tylko co z tą wiedzą zrobić?
1 10
Moja ocena:
7
Dziennikarz filmowy, redaktor naczelny portalu Filmweb.pl. Absolwent filmoznawstwa UAM, zwycięzca Konkursu im. Krzysztofa Mętraka (2008), laureat dwóch nagród Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej... przejdź do profilu
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones