Recenzja filmu

Stoker (2013)
Chan-wook Park
Mia Wasikowska
Matthew Goode

Śmierć i dziewczyna

Klasa Chan-wooka polega na tym, że potrafi on sprzedać publice emocje i sedno tej historii między słowami, a narrację buduje na niedopowiedzeniach. Poza tym jest wirtuozem filmowej formy. Już
Park Chan-wook kontra Hollywood: jeden do zera. Koreański reżyser nie podzielił losu dziesiątek zagranicznych filmowców, którzy po przeprowadzce za ocean zgubili gdzieś niepowtarzalny styl, a autorskie obsesje zostawili na dnie podróżnej walizki. "Stokera" przyrządzono z dobrze znanych fanom Parka składników. Zło drąży dusze bohaterów, przemoc i seks łączy ścisły, niemalże biologiczny związek, a obrazy, na tle których rozgrywa się mroczna opowieść inicjacyjna, pieszczą gałki oczne niczym dzieła mistrzów pędzla.

Akcja filmu rozgrywa się w sztandarowej scenerii horroru gotyckiego – położonej na odludziu wiktoriańskiej posiadłości z rozległym ogrodem. Jej mieszkańcami są członkowie majętnej familii Stokerów: stateczny biznesmen (Mulroney), jego piękna i zepsuta żona (Kidman) oraz nastoletnia córka India (Wasikowska). Fabularna maszyneria rusza wraz z tajemniczą śmiercią pana domu. Na pogrzebie pojawia się niespodziewany gość – podróżujący do tej pory po świecie brat zmarłego, przystojny i uwodzicielski wujek Charlie (doskonały Goode). Choć parol zagina na niego szukająca pocieszenia wdówka, przybysz wydaje się zainteresowany wyłącznie siostrzenicą.

Relacja między Charliem a Indią przypomina zarówno taniec godowy, jak i spotkanie wilka z Czerwonym Kapturkiem. Krewny uwodzi dziewczynę, dając do zrozumienia, że zna ją lepiej niż reszta otoczenia. Że tak jak ona "słyszy i widzi więcej". Chce uczynić z niej świadomą własnych pragnień kobietę, nawet jeśli te pragnienia miałyby ją skazać na samotność i potępienie. Choć India próbuje oprzeć się zabiegom wujaszka, z czasem poddaje się jego niebezpiecznemu urokowi. Jak to mówią: ciągnie swój do swego.

Klasa Parka polega na tym, że potrafi on sprzedać publice emocje i sedno tej historii między słowami (patrz: scena gry  na fortepianie na cztery ręce), a narrację buduje na niedopowiedzeniach. Poza tym jest wirtuozem filmowej formy. Już czołówka z napisami "wtłoczonymi" w krajobraz to małe dzieło sztuki. Potem jest jeszcze lepiej. Wraz ze swoim ulubionym operatorem Chungiem Chung-hoonem ("Pani Zemsta", "Oldboy") reżyser zaprzęga światło, cienie i kolory w służbie widowiska. Inspiruje się malarstwem impresjonistów, nie boi się zaskakujących zbitek montażowych, obficie korzysta z rozmyć i przenikania obrazów. Każdy kadr jest dokładnie przemyślany i odmierzony do nanosekundy. Mogę się założyć, że gdyby w ubiegłym roku Fox zainwestował w oscarową kampanię "Stokera",  film zgarnąłby nominacje w większości kategorii technicznych.  

Jedyny zgrzyt w trakcie seansu wywołuje finałowa wolta. Sprowadza ona bowiem "Stokera" do poziomu jeszcze jednego amerykańskiego thrillera. Warto jednak przeboleć te ostatnie dziesięć minut dla poprzedzającej je półtorej godziny świetnego kina.
1 10
Moja ocena:
7
Zastępca redaktora naczelnego Filmwebu. Stały współpracownik radiowej Czwórki. O kinie opowiada regularnie także w TVN, TVN24, Polsacie i Polsacie News. Autor oraz współgospodarz cyklu "Movie się",... przejdź do profilu
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Znawców i miłośników twórczości Park Chan-Wooka, reżysera kapitalnej trylogii zemsty ("Pan Zemsta",... czytaj więcej
Trzeba przyznać, że "Stoker" to dość nietypowa opowieść o... dorastaniu. To film, który z pewnością nie... czytaj więcej
Chan-Wook Park postanowił, tak, jak i wielu azjatyckich reżyserów przed nim, wychylić się poza rodzimy... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones