Recenzja filmu

Tylko kochankowie przeżyją (2013)
Jim Jarmusch
Tom Hiddleston
Tilda Swinton

Współczesnych wampirów historia

Powstał film niezwykle klimatyczny, zmysłowy, sensualny. Skąpany w niesamowitych dźwiękach.
Jim Jarmusch kazał nam czekać na swój nowy film 4 lata. "The Limits of control" pozostawił niedosyt i rozczarowanie, ale "Tylko kochankowie przeżyją" wypełnili pustkę. Powstał film niezwykle klimatyczny, zmysłowy, sensualny. Skąpany w niesamowitych dźwiękach. To był wielki i wyczekiwany powrót znakomitego reżysera, a na ekranie w rolach głównych Tilda Swinton i Tom Hiddleston.

Na ten duet mogłabym patrzeć bez końca. Tak dobrze dobrani do swoich ról i tak znakomicie zgrani, że prawdę mówiąc, żałuję, że nie są ze sobą w życiu prywatnym. Sceny, w których wspólnie słuchają muzyki na kanapie, tańczą, leżą w łóżku, potwierdzają to, jaka energia wytworzyła się między nimi. A ja jako widz przyglądam się temu z rozrzewnieniem i z uwagą obserwuję to, co dzieje się na ekranie.



A na ekranie jak to u Jarmuscha akcja przebiega powoli. Reżyser rozkoszuje się każdą minutą, poświęcając uwagę najmniejszym szczegółom. Niekiedy jest to męczące, ale ma swój urok. Jest to też wpisane w jego reżyserski styl. Bohaterowie działają bez pośpiechu, czasami w milczeniu, aby w końcu dobrnąć do istoty problemu.

W tym filmie muszą się zmierzyć aż z trzema. Pierwszym z nich jest depresja głównego bohatera Adama, który jest muzykiem. Nie może się odnaleźć we współczesnym świecie. Rozczarowują go ludzie. Nie lubi wychodzić z domu. Może liczyć tylko na pomoc zaufanego Iana (Anton Yelchin), który jest wielkim fanem jego twórczości. Aby uleczyć duszę Adama, z Maroka przylatuje jego wielka miłość Eve. W klimacie noir z niezwykłym soundtrackiem w tle przemierzamy z nimi mroczne i opustoszałe ulice Detroit. I tutaj warto wspomnieć o osobnym bohaterze filmu: muzyce. Utwory Jozefa van Wissemena i zespołu SQÜRL, którego członkiem jest sam Jarmusch, tworzą klimat Kochanków. Mimo że nasi bohaterowie cieszą się ze spotkania, Eve przeczuwa, że coś się wydarzy. I tu pojawia się problem nr 2 - siostra Eve - Ava (Mia Wasikowska).



Kapryśna, niesforna, rozpuszczona. Ciągle głodna. Trochę irytująca w tej roli Mia, ale taką postać miała właśnie zagrać. Pomimo obecności Eve, Adam nie czuje się lepiej. Sytuację ma polepszyć zmiana otoczenia i wspólny wyjazd do Maroka. W nowym miejscu pojawia się jednak największy problem. Brak krwi... . Chcą przeżyć i my też chcemy, żeby przeżyli. Za wszelką cenę.



Cieszę się, że reżyser odczarował mit o wampirach i  pokazał je w innym świetle. Adam i Eve są nietypowi. Wyglądają ekstrawagancko i trochę rockowo. Mają klasę i swoje pasje. Posługują się iPhonami, są muzycznymi geekami i wielbicielami książek. Moglibyśmy się z nimi zaprzyjaźnić, przybić piątkę i pogadać o sztuce, literaturze i muzyce. Ja bardzo bym chciała.
1 10
Moja ocena:
7
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Recenzja Tylko kochankowie przeżyją
Jim Jarmusch już na początku drogi twórczej znalazł sobie niszę, budując potem wytrwale bazę zagorzałych... czytaj więcej
Recenzja Tylko kochankowie przeżyją
Dwoje ludzi powoli sączy stróżkę krwi w ekstatycznym uniesieniu, a na ich twarzy pojawia się uśmiech... czytaj więcej
Recenzja Tylko kochankowie przeżyją
Motyw wampirów w kinie omówiony został już chyba na wszystkie sposoby - poczynając od klasycznego... czytaj więcej