Recenzja wyd. DVD filmu

Vicky Cristina Barcelona (2008)
Woody Allen
Scarlett Johansson
Penélope Cruz

Viva España?

O hiszpańskim filmie Allena pisało się sporo i na jedno kopyto, wszędzie fruwały te "sensualizmy", "seksapile"  i "pomniki wystawione kobiecości". Ale co tak naprawdę wiemy o filmowych damach z
O hiszpańskim filmie Allena pisało się sporo i na jedno kopyto, wszędzie fruwały te "sensualizmy", "seksapile"  i "pomniki wystawione kobiecości". Ale co tak naprawdę wiemy o filmowych damach z Barcelony? Na początku wiemy to, co powie nam o nich narrator ( a nie oszukujmy się, ironiczny z niego skurczybyk). Potem one same dostają głos, coś tam mówią i jakoś działają. W końcu do Hiszpanii przyjeżdża postać allenowska, żeby nie powiedzieć porte-parole autora, Nowojorczyk z krwi i kości, który wprawdzie w łóżku tak średnio na jeża, ale jak już coś spuentuje, to nie ma czego zbierać. Pomnik wystawiony kobiecości? Jasne, a ja mam klatę jak Darek Michalczewski i oczy piękne jak Frodo Baggins. Już we wstępie narrator cynicznie wykłada kawę na ławę: Vicky stąpała twardo po ziemi, ponieważ była realistką. Zaręczyła się z Dougiem, bo odnosił sukces i rozumiał piękno zobowiązania. I snuje się Vicky przez cały film, walcząc ze swoim pragmatyzmem (pokochać czy polubić?; polubić czy poślubić?) Potem przyjeżdża jej partner, Doug, wspomniany Nowojorczyk. Mówi: Jesteś taka pragmatyczna, za co cię kocham. Następna w kolejce jest Cristina. Narrator: Cristina oczekiwała czegoś innego od miłości. Akceptowała cierpienie jako nieunikniony element głębokiej pasji. I Cristina przeżywa – cierpi i maluje, maluje i cierpi, robi zdjęcia, ah, zdjęcia, świat pełen zdjęć i obrazów. Nowojorczyk na to: Troszkę to pretensjonalne, nie uważasz? Nawiasem mówiąc, pretensjonalne są dla Allena obydwie bohaterki, każda na swój sposób. Świadczy o tym chociażby cel ich wizyty w Barcelonie. Vicky, zauroczona architekturą Gaudiego, piszę pracę magisterską o "tożsamości Katalończyków", Cristina spędziła ostatnie sześć miesięcy na pisaniu, reżyserowaniu i graniu w 12-minutowym filmie, który potem się jej nie spodobał, zerwała właśnie z kolejnym chłopakiem i zapragnęła zmiany scenerii. Paradoksalnie, najmniej egzaltowana wydaje się w tym towarzystwie Hiszpanka Maria Elena, której gorąca głowa i rozpalone serce (Zdradziłeś mnie z nią, zdradziłeś mnie z nią oczami!) wpisują się w rzeczony stereotyp katalońskiej tożsamości. A wiadomo, jak to jest ze stereotypami – nawet często powtarzane kłamstwo w końcu staje się prawdą. I tak, pocieszny film o wakacyjnym romansie zamienia się w opowieść o nieprzekraczalnych, kulturowych barierach. Gdy w jednej z ostatnich scen Vicky wymyśla parze Bardem-Cruz, nie wynika to z miłosnego zawodu, ale ze świadomości, że z Katalonią ma tyle wspólnego co, nie przymierzając, Woody Allen.
1 10
Moja ocena:
6
Dziennikarz filmowy, redaktor naczelny portalu Filmweb.pl. Absolwent filmoznawstwa UAM, zwycięzca Konkursu im. Krzysztofa Mętraka (2008), laureat dwóch nagród Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej... przejdź do profilu
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Na początku przyznam się, że nie znam twórczości Woody'ego Allena – zawsze na horyzoncie pojawiało się... czytaj więcej
Tymi słowami przystojny malarz, Juan Antonio Gonzalo (Javier Bardem), usiłuje uwieść dwie Amerykanki,... czytaj więcej
Allenowi chyba coraz trudniej przychodzi wymyślanie ciekawych historii. Dobra passa skończyła się wraz z... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones