Recenzja filmu

W innym kraju (2012)
Sang-soo Hong
Isabelle Huppert

Kilka dni z Anną

"Raj: Miłość" Ulricha Seidla nie był jedynym tytułem o etnograficznych zapędach, który ubiegał się o Złotą Palmę na zeszłorocznym festiwalu w Cannes. Obok historii o seksturystyce w Kenii, swoje
"Raj: Miłość" Ulricha Seidla nie był jedynym tytułem o etnograficznych zapędach, który ubiegał się o Złotą Palmę na zeszłorocznym festiwalu w Cannes. Obok historii o seksturystyce w Kenii, swoje aspiracje na tym polu wyraził również koreański reżyser Sang-soo Hong. Choć w przypadku tego drugiego precyzyjniej byłoby mówić o autoetnografii. "W innym kraju" to historia, a właściwie trzy różne historie podejrzanie do siebie podobne. 

Chcąc ukoić swoje nerwy młoda pracownica letniego pensjonatu chwyta za pióro i tworzy swój sezonowy memuar, który Hong nam prędko unaocznia. Bohaterkami jej nowelek są trzy francuskie kobiety, które niedawno odwiedziły ośrodek. Pierwsza z nich, Anne jest reżyserem, leniwą artystką, którą niegdyś łączyło coś z żonatym obecnie Jong-soo (Hae-hyo Kwon). Nawet romantyczna aura nadmorskiej miejscowości nie pomoże na nowo podpalić iskierki między nimi, gdy na horyzoncie zjawi się przystojny ratownik (Jun-Sang Yu). Bohaterką drugiej historii jest Anne, która mężczyzn ma na pęczki. Mąż czeka w domu podczas, gdy ta romansuje nad morzem z Moon-soo (Seong-kun Mun). Jest nawet w stanie wzbudzić zazdrość dojrzałego kochanka niezgrabnym flirtem z ratownikiem. Dla równowagi, trzecia Anna jest osobą samotną, niedawno opuszczoną przez męża na rzecz Koreanki. Kobieta w poszukiwaniu wewnętrznego spokoju spotyka się z mnichem, na samotnych spacerach wypatruje latarni morskiej, aby ostatecznie trafić do namiotu niezdarnego ratownika.

Wszystkie trzy Francuzki grane są przez jedną aktorkę - mającą za sobą bardzo pracowity rok, Isabelle Huppert. Cwany zabieg artysty, sugerujący przelotne i mało znaczące znajomości personelu ośrodka z kolejnymi gośćmi? Może najzwyczajniej to ta sama Anne, tylko "ulepszana" w każdym kolejnym wydaniu? A może my, Europejczycy w oczach mieszkańców Dalekiego Wschodu wszyscy wyglądamy identycznie? Najbardziej razi to, że pod pretekstem konwersji znaczeń jednego segmentu względem pozostałych, Hong aż trzykrotnie służy nam wątpliwą frajdą oglądania Koreańczyków usiłujących porozumieć się za pomocą uniwersalnego angielskiego z francuskim przybyszem. I w tym miejscu należy zatrzymać się przy Huppert i Jun-Sang Yu, którym za stworzenie jednego z najbardziej irytujących duetów, jakie miałem okazję oglądać, przypaść w udziale winien jakiś niechlubny laur. 

Co istotne, wszystkie wersje Anne oraz część mężczyzn ją otaczających związani są ze środowiskiem filmowym. Jeśli jednak ktokolwiek zaciera ręce na zgrabnie ujęty autotematyzm na poziomie choćby canneńskiego rywala autorstwa Caraxa, ostrzegam – czyha tu srogie rozczarowanie. Zamiast zwrócenia kamery na samego siebie, czego wypadałoby się spodziewać, otrzymujemy szczenięce, "paramiłosne" opowiastki. "W innym kraju" to zmanierowane maltretowanie formy, w niewyobrażalny sposób dystansujące widza od fabuły. Może to niegłupia historia o poszukiwaniu uczucia i przeznaczeniu, a mało chwytliwa jej wymowa byłaby tu przebiegłym, celowym posunięciem twórcy "Hahaha". W końcu jego filmowe odbicie to młoda amatorka pisania scenariuszy, więc musiało wyjść topornie. Do takiej przychylnej interpretacji musiałbym się jednak nieco zmusić. A ochoty na to nie mam, gdyż finalnie za swoje fikcjonalne alter ego, Hong nie bierze nawet odpowiedzialności.
1 10 6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones