Recenzja gry

Darksiders II (2012)
Michael Wincott

Porywające danse macabre

Taniec ze śmiercią głównego bohatera sequela to przyjemna i długa zabawa.
Na drugą część "Darksiders" THQ kazało sporo poczekać. Mimo opóźnień warto było uzbroić się w cierpliwość. Taniec ze śmiercią głównego bohatera sequela to przyjemna i długa zabawa.

O fabule "Darksiders 2" w zasadzie można powiedzieć tyle, że jest i ma poślednie znaczenie. Opowieść posiada co prawda kilka ciekawych zwrotów akcji, ale koniec końców nie przedstawia się szczególnie imponująco. Wydarzenia w grze rozgrywają się równolegle do pierwszej części. Śmierć – brat znanego nam już z pierwszej części Wojny – próbuje wskrzesić ludzkość i tym samym uratować zarówno nasz gatunek, jak i gatunek swojego brata. Problem polega na tym, że o ile przygody Wojny były dość emocjonujące, o tyle zmagania Śmierci są nieco miałkie. Nie mija nawet połowa pierwszego aktu, a już nas nie obchodzi, kogo bijemy, dlaczego go okładamy i przede wszystkim –  co nas czeka w dalszej części opowieści. Występujące w grze niezależne postacie są dość papierowe – daleko im do demonów z poprzedniej odsłony. To jednak nie wada. "Darksiders 2" to bowiem gra, która wciąga z zupełnie innych powodów niż fabuła. Nawet jeśli przebieg gry to około 30 godzin.

Opowieść bardzo szybko schodzi na drugi plan, na czoło zaś wysuwa się świetna walka oraz zagadki. "Darksiders 2" to dość ambitny slasher. Poza niezwykle licznymi i spektakularnymi potyczkami czeka nas sporo biegania, skakania oraz zabawy w "ścieżki zdrowia" rodem z "Tomb Raider" czy "Prince of Persia". Śmierć jest zwinniejszy od Wojny, zatem znacznie częściej będziemy wykręcać szalone akrobacje podczas biegania po ścianach czy skoków z użyciem odpowiednich zdolności. Poza bieganiem rozwiążemy także kilka prostych zagadek logicznych, głównie z wykorzystaniem otoczenia. Przepychanie kul, które otwierają drzwi, umieszczanie w odpowiednich miejscach znanych nam już bomb czy kombinowanie z dźwigniami to chleb powszedni w "Darksiders 2". A do tego jest jeszcze walka.

Mechanika potyczek jest świetna: płynna, szybka, dynamiczna. Gdyby nie praca kamery (czasem zawodzi), byłoby idealnie. Śmierć wyprowadza ciosy bez żadnego opóźnienia, łączy je w kombinacje, wreszcie – w widowiskowy sposób przeprowadza egzekucję na ledwie żywym przeciwniku. Oprócz zwykłych "jednostrzałowców" nasz protagonista natknie się także na minibossów oraz prawdziwych twardzieli, z którymi walki nie są już takie proste. To czas, by wykazać się zręcznością, ale i pomyślunkiem. Często, by pokonać jakiegoś większego potwora, trzeba wymyślić na niego sposób; tępe klepanie w przyciski nie pomoże.

Dodatkowym smaczkiem w zakresie bijatyki jest dodatek w postaci elementów cRPG. Śmierć jest bowiem opisany kilkoma statystykami (Siła, Magia). Jego główną bronią są kosy, ale posiada także dodatkową – wszelkie znalezione topory, pazury oraz ogromne młoty. Poza orężem nasz bohater ma także możliwość zmiany ubioru. Każdy element wyposażenia (karwasze, amulety, nagolenniki czy szaty) posiada odpowiedni zestaw statystyk i tym samym zwiększa możliwości Śmierci na polu walki. Jakby tego było mało, za każdym razem, gdy zdobędziemy poziom doświadczenia, Śmierć otrzymuje punkt umiejętności. Punkty można spożytkować w jednym z dwóch drzewek rozwoju –  ofensywnym i defensywnym, zatem trzeba przemyśleć sprawę już na początku przygody.

N irytującym elementem gry jest jej pozorna sandboksowość. Twórcy chcą w nas wyrobić wrażenie, że podczas konnych przejażdżek na miejsce misji jesteśmy wolni. Ale to złuda. Poza kilkoma lokacjami, do których i tak musimy się udać, w świecie "Darksiders 2" nie ma bowiem kompletnie nic. Można czasem zboczyć z drogi po skrzynkę czy kartę z Księgi Umarłych, ale są to zadania na pięć minut. Ogromny świat, który zieje pustką, działa niestety na niekorzyść gry. Do tego dochodzi dość męczące backtracking. Zdarza się, że trzeba wrócić w pewne miejsca, by – mając do dyspozycji nowe zdolności – odkryć nowe rzeczy. Niestety, wiąże się to z dość nużącym łażeniem po pustych już lokacjach. Istnieje oczywiście tak zwana "Szybka podróż", ale ten specyficzny teleport niekoniecznie sprawia, że lądujemy w dokładnie tym miejscu, w którym chcemy. Na domiar złego mapa świata (i lokacji) także pozostawia nieco do życzenia. Obsługuje się ją dość topornie i szczerze mówiąc, prościej już szukać celu misji na własne oko, niż korzystać z rzekomych ułatwień.

"Darksiders 2" pod względem funkcjonalności i estetyki prezentuje się nieźle, przynajmniej na konsoli (pecetowcy jak zwykle mają problemy z rozdzielczością i ustawieniami grafiki). Problem w tym, że nie jest to szczególnie zaawansowana technologia. Widać, jak upływ czasu potraktował silnik z pierwszej części. Choć wszystko jest czytelne i wyraźne, jest też zaledwie poprawne. Muzyka stanowi przemiłą niespodziankę. Podczas eksploracji towarzyszą nam dość spokojne dźwięki, które natychmiast zamieniają się w fenomenalne utwory, gdy rozpoczyna się walka. Cała ścieżka dźwiękowa zresztą jest skomponowana naprawdę świetnie.

"Darksiders 2" otwiera sezon jesienny naprawdę mocnym uderzeniem. Gra hołduje zasadzie "bigger, better, more badass" w najlepszym tej frazy znaczeniu. Jest dynamicznie, porywająco, a przede wszystkim – znużenie dotyka nas tylko wtedy, gdy za długo galopujemy po pustawym świecie. Grzech nie zagrać.
1 10
Moja ocena:
8
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones