Nie będę nikogo bajerować: jeśli istnieje jakiś świat, do którego chciałabym wrócić, to jest nim właśnie Zwierzogród. Cierpliwość popłaciła, bo kontynuacja oscarowej produkcji Byrona Howarda i Richa Moore’a wskakuje właśnie na ekrany kin. Czy spełnia pokładane w niej nadzieje?
Twórcy filmów animowanych lubią określać swoje dzieła jako rozrywkę dla całej rodziny. W przypadku "Zwierzogrodu 2" nie jest to czcza gadanina. Kolorowa animacja i antropomorficzni bohaterowie z pewnością skradną serca najmłodszych widzów. Ci nieco starsi będą z kolei oglądać produkcję Byrona Howarda i Jareda Busha jak policyjny buddy movie, który można postawić na półce obok takich klasyków jak "48 godzin", "Zabójcza broń" czy "Godziny szczytu". Choć Hopps i Bajerowi przyświeca wspólny cel, różne temperamenty sprawiają, że nie zawsze znajdują wspólny język – ot, jak pies z kotem (albo raczej lis z królikiem). Wpisuje się to zresztą w tradycję konwencji: w końcu ani Cates i Hammond (Nick Nolte i Eddie Murphy), ani Riggs i Murtaugh (Mel Gibson i Danny Glover), ani Lee i Carter (Jackie Chan i Chris Tucker) nie zapałali do siebie sympatią od pierwszego wejrzenia.
Disney Enterprises, Inc.
Podobnie jak w filmie z 2016 roku za tło przygody służy wielka polityka: plany rozbudowy Tundrówki lobbowane przez arystokratyczną rodzinę Rysiowieckich i szokujące zabójstwo sprzed dekad, które doprowadziło do wygnania z tytułowej metropolii wszystkich gadów. Nic dziwnego, że gdy jeden z nich niepostrzeżenie wślizguje się do Zwierzogrodu, na mieszkańców pada blady strach. Aby zapobiec panice – a przy okazji udowodnić szefowi Bogo, że są zgranym duetem – Hopps i Bajer wkraczają do akcji. Jak to w takich przypadkach bywa, sprawy się komplikują, gdy Grześ Żmijewski przedstawia swoją wersję zdarzeń.
Kto jak nie Hopps mógłby dać gadowi kredyt zaufania. Osobiste doświadczenia bohaterki, której marzeń latami nikt nie traktował poważnie właśnie ze względu na przynależność gatunkową, a także jej niezachwiana wiara w sprawiedliwość nie pozwalają jej odpuścić. Płynie stąd lekcja dla młodych widzów: nie oceniajcie nikogo na podstawie stereotypów. I lekcja dla trochę starszych: medialne przekazy, nawet jeśli wydają się wyryte w kamieniu, nie zawsze są zgodne z prawdą.
Disney Enterprises, Inc.
Wąż to zresztą strzał w dziesiątkę: z racji niezbyt fortunnego zestawu znaczeń, w jakie wyposażyła go nasza kultura, od pierwszej chwili wzbudza niepokój (w końcu to w wyniku knowań jego pobratymca straciliśmy miejsce w rajskim ogrodzie). Z drugiej strony skojarzona z odnową i odrodzeniem umiejętność zrzucania skóry zagwarantowała mu miejsce na lasce Eskulapa, zaś w kulturach Wschodu funkcjonuje on jako symbol wiedzy i mądrości. Tym samym Grześ, z założenia postać niejednoznaczna, sprytnie wyślizguje się stereotypom, a przy okazji wprowadza elementy czarnego humoru (Pisaczek Antyjadowy!), który do tej pory był głównie domeną ryjówek.
Jeśli przyjmiemy, że dobra bajka to taka, która nie tylko bawi, ale też wzrusza, to "Zwierzogród 2" wywiązuje się z tego zadania znakomicie. Duża w tym zasługa obsady. W polskiej wersji językowej królują oczywiście Julia Kamińska i Paweł Domagała, którzy wracają do ról Hopps i Bajera, ale i drugi plan – przede wszystkim Maciej Stuhr jako Grześ i Wiolka Walaszczyk jako podcasterka Gryzelda Klonowska – dotrzymuje im kroku. Twórcy mają świadomość, że lepsze jest wrogiem dobrego, dlatego korzystają ze sprawdzonej formuły kryminału / filmu akcji przełożonego na animację dla najmłodszych. Jeśli więc zaliczacie się do gromady fanów pierwszej części, nie zawiedziecie się. Krótko mówiąc: do kina hops!
Rocznik '89. Absolwentka filmoznawstwa i wiedzy o nowych mediach na Uniwersytecie Jagiellońskim. Napisała pracę magisterską na temat bardzo złych filmów o rekinach. Dopóki nie została laureatką VII... przejdź do profilu