Komu bije dzwon

Dobry detektyw zachowuje pewne nawyki nawet po śmierci. Ronan O'Connor, bohater "Murdered: Śledztwo zza grobu", nie jest śledczym formatu Herkulesa Poirota, ale nawet jako duch chce doprowadzić
Dobry detektyw zachowuje pewne nawyki nawet po śmierci. Ronan O'Connor, bohater "Murdered: Śledztwo zza grobu", nie jest śledczym formatu Herkulesa Poirota, ale nawet jako duch chce doprowadzić pewne sprawy do końca.



"Murdered: Śledztwo zza grobu" to dość problematyczna gra. Warto od razu zaznaczyć, że skusi przede wszystkim wielbicieli kryminału. I choć wygląda jak gra akcji, ba!, jest oznaczana jako gra akcji, tyle w niej strzelania i walki, co w dziesiątkach staromodnych przygodówek. Bo "Murdered" to przede wszystkim gra przygodowa.

Nasz bohater, Ronan, zostaje zabity przez tajemniczego seryjnego mordercę, którego ze względu na pozostawiany przy ciałach symbol dzwonu prasa Salem nazywa "Dzwonnikiem". Ronan, jak każdy duch z nie do końca ogarniętymi sprawami na ziemi, błąka się po ulicach Salem i próbuje rozwiązać sprawę nie tylko swojego zabójstwa, ale i całej serii mordów na młodych kobietach. Szybko okazuje się, że jako duch zdziała niewiele, ale los podsuwa mu niejaką Joy – dziewczyna jest medium i jako jedyna widzi Ronana i może mu pomóc. To jednak kapryśna i zbuntowana nastolatka, która przede wszystkim szuka zaginionej matki. Wraz z Ronanem zawiera nieco wymuszony alians: on pomoże jej w sprawie matki, ona w dokończeniu śledztwa. Sam Ronan jest bohaterem, którego warto poznać. Choćby ze względu na to, że nawet po śmierci pali nałogowo papierosy.



Tyle w kwestii fabuły. "Murdered" to przede wszystkim kryminał, więc zdradzanie czegokolwiek poza tym, co pojawia się niejako przed napisami początkowymi, jest zbrodnią; historia to najmocniejsza strona tej gry. Fabuła ma oczywiście w pakiecie pewne skróty myślowe i usterki narracyjne, ale zadowoli każdego wielbiciela kryminałów, zwłaszcza tych, które uwielbiają klasyki w stylu powieści Agathy Christie. Choć dialogi bywają nieco drętwe i czasem sprawiają wrażenie pisanych na kolanie, sama osnowa wynagradza te braki z nawiązką. Ja osobiście ukończyłem grę za jednym posiedzeniem. Poznawanie losów Ronana, postaci pobocznych, a także krwawej historii Salem zdecydowanie przykuwa do ekranu. Nieco gorzej jest niestety z rozgrywką.



Zastanawiające jest, czemu twórcy gier tworzą produkcję o szkielecie czysto przygodowym, a potem wrzucają to w środowisko pozornie otwartego miasta. Tak naprawdę "Murdered" można by ograniczyć do kluczowych lokacji: domu sądu, posterunku policji, cmentarza, szpitala psychiatrycznego, miejsca zbrodni... I nikomu korona by z głowy nie spadła. Niestety, pomiędzy kluczowymi dla historii lokacjami uzyskujemy dostęp do ulic Salem. Nie jest to oczywiście zarzut sam w sobie – wszystko by grało, gdyby nie to, że miasto jest puste i nie ma charakteru. Nasza aktywność sprowadza się do biegania w tę i z powrotem, by przejść z jednego terenu do drugiego. Czasem zdarzy nam się moment skradankowy polegający na walce z demonami.



Najbardziej irytujące w starych przygodówkach były tzw. elementy zręcznościowe. Podczas gdy przez większość gry wysilaliśmy szare komórki, by znaleźć jakieś rozwiązania, albo skupialiśmy się na poznawaniu historii, nagle kazano nam gdzieś skakać, kogoś w określonym czasie ukatrupić lub przebiec z miejsca na miejsce. "Murdered" nie jest wolne od tego typu uszczęśliwiania gracza na siłę. Osią etapów zręcznościowych jest zakradanie się do krążących po okolicy demonów i wysyłanie ich tam, skąd przybyły. Nie da się tego określić inaczej, niż celowe opóźnianie gracza. Prosty przykład. Dowiadujemy się czegoś istotnego na temat mordercy. Drżymy z antycypacji, że oto poznamy zaraz albo rozwiązanie zagadki, albo chociaż kolejny istotny trop. Wychodzimy np. z kryjówki Dzwonnika i w tym momencie znikąd pojawia się banda demonów, które musimy ominąć albo po cichu załatwić. Mocno irytujące.



Na szczęście pomiędzy tymi uciążliwościami Ronan robi to, do czego został stworzony, czyli z naszą niemałą pomocą rozwiązuje sprawę Dzwonnika. Z reguły schemat jest podobny. Trafiamy na przykład na miejsce zbrodni. Najpierw przyglądamy się otoczeniu i kolekcjonujemy poszlaki. Gdy jesteśmy gotowi, by zakończyć ten etap i porozmyślać o tym, co się tu stało, wybieramy odpowiednie tropy. Aby znaleźć poszlaki, Ronan przygląda się wszelkim plamom krwi, opętuje ludzi, by z ich głów wydobyć stosowne informacje, albo zmusza kogoś do wykonania jakiejś czynności. Dotyczy to nie tylko sprawy Dzwonnika. Poza głównym śledztwem mamy bowiem kilka innych, mniejszych zagadek, które rozwiązujemy niejako po drodze. W grze jest zresztą zadziwiająco dużo znajdziek. Kolekcjonujemy na przykład wycinki z gazet na temat mordercy, momenty z życia głównych bohaterów, tablice pamiątkowe czy fragmenty historii Salem. Tekstu jest całkiem sporo i warto rozglądać się czasem za przedmiotami kolekcjonerskimi. Nie tyle szybciej wpadniemy na to, kim jest Dzwonnik, co pozwoli nam to uzyskać pełniejszy obraz sytuacji i to na przestrzeni wieków.

"Murdered" nie jest szczególnie porywające, jeśli chodzi o oprawę graficzną. Airtight Games nie miało szczęścia do cyzelowania silników graficznych, na których pracowało, i tak też jest tym razem. Grafika jest daleka od wywoływania okrzyków zachwytu, ale za to poprawna. Na plus można zapisać eteryczne miasto Salem. Choć jest puste i nie ma w niej wielu aktywnych rzeczy, jego klimat robi wrażenie. 



Jeśli szukacie w "Murdered: Śledztwo zza grobu" akcji – zawiedziecie się. To klasyczna przygodówka, i to bardziej w stylu gadanym; nie należy ona do gier, w których łączy się ze sobą dziesiątki przedmiotów, by popchnąć fabułę do przodu. Mimo tego jeśli macie słabość do kryminałów, seryjnych morderców, tajemnic i naprawdę dobrej historii, to jest to gra dla Was. Na tych elementach się nie zawiedziecie.
1 10
Moja ocena:
6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
"Murdered" to jedna z najbardziej niedocenionych gier, jakie widziałem. W dniu premiery dostała... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones