Ostatnie śledztwo

"Murdered" to gra przygodowa studia Airtight Games. Kierujemy w niej losami zamordowanego detektywa Ronana O'Connor, który utknął pomiędzy światem ludzi, a zmarłych i musi rozwiązać sprawę swojej
"Murdered" to jedna z najbardziej niedocenionych gier, jakie widziałem. W dniu premiery dostała niewyobrażalne baty, a recenzenci walczyli pomiędzy sobą o to kto wystawi jej najniższą notę. Opinia o tym jak przeciętna jest to produkcja niosła się przez świat. Wielu graczy zrezygnowało przez to z zabawy i przyznam szczerze, że gdy kupiłem tę grę za grosze w bundlu, miałem zamiar ją odpalić i zostawić, żeby wyrzuciła karty kolekcjonerskie Steam. Jednak coś mnie podkusiło, żeby spróbować zagrać. Od tego momentu przestałem sprawdzać oceny recenzentów i zacząłem dawać szansę każdej grze, która mnie chociaż trochę interesuje.
Przed premierą nie spodziewałem się po niej niczego niesamowitego, później gdy zobaczyłem recenzję po prostu ją zignorowałem. Jednak jakiś czas temu zagrałem i ukończyłem ją w dwa dni. Co prawda jest dosyć krótka, więc to pośrednio z tego powodu, ale jednak głównie dlatego, że wciągnęła mnie tak bardzo, że spędzałem przy niej ponad 4 godziny dziennie.

Przejdźmy jednak do rzeczy. "Murdered" to gra przygodowa studia Airtight Games. Kierujemy w niej losami zamordowanego detektywa Ronana O'Connor, który utknął pomiędzy światem ludzi, a zmarłych i musi rozwiązać sprawę swojej śmierci, by móc zaznać spokoju. Sam koncept fabularny nie robi jakiegoś niesamowitego wrażenia, ale to, jak się on rozwija, to już zupełnie inna bajka. Zwroty akcji, szokujące odkrycia, dramatyczne momenty, wszystko jest na miejscu. Fabuła jest bardzo solidna i przede wszystkim wciąga.

Na chwilę uwagi zasługują również klimat i miejsce akcji. Gra toczy się w mrocznym Salem, miasto gdzie kilkaset lat temu palono na stosie czarownice teraz jest zamieszkiwane przez zwykłych ludzi marzących o spokojnym życiu. Mroczna otoczka tej lokacji i jego zła przeszłość to jedne z najlepiej wykonanych aspektów gry. Projekt poziomów podzielono na dwie części. Materialną, czyli współczesne budynki i przeszkody przez, które nasz detektyw może przenikać oraz na niematerialne pozostałości starych budowli, które stanowią przeszkodę tylko dla duchów. Ten kontrast pomiędzy zjawami a ludźmi zaczyna budowanie klimatu. Z jednej strony jesteśmy bardzo blisko starych znajomych głównego bohatera i możemy w jakimś stopniu wpływać na ich otoczenie, jednak doskonale wiemy, że oni nigdy nas nie dostrzegą. Duża rolę w procesie budowania klimatu odgrywa też grafika. Stylistyka budynków, postaci i ogólnie świata jest bardzo ciemna i stonowana, brak tu jakichkolwiek jaskrawych kolorów. Sprawia to, że czujemy się przygnębieni, co idealnie współgra z emocjami, jakie ma wywoływać u odbiorcy historia. No i właśnie fabuła. Ona gra tutaj pierwsze skrzypce. Już na początku dowiadujemy się, że w Salem grasuje morderca, którego policja usilnie próbuje złapać. Ludzie są zagubieni i przerażani, każdy z nich boi się o życie swoje i swoich bliskich. Późniejszy rozwój fabuły jeszcze bardziej to uwydatnia, a misje poboczne również dodają nutkę mroku, ponieważ rozwiązywanie tych spraw pozwala nam poznać nieco historii miasta oraz jego mieszkańców, a każde kolejne zadanie pokazuje ten spaczony świat coraz wyraźniej.
Oczywiście nie wszystko jest idealne i trafiają się gafy, które burzą ten świetny klimat, ale są one na tyle małe w stosunku do całości, że można je bez problemu pominąć.

Wbrew opinii wielu recenzentów gameplay jest bardzo mocną stroną "Murdered". System przenikania przez ściany oraz projekt poziomów idealnie ze sobą współgrają. To właśnie one tworzą atmosferę rodem ze starych gier przygodowych. Mimo, że produkcja Airtight Games jest dosyć otwarta to tak naprawdę poruszamy się pomiędzy obrazami i szukamy w nich przedmiotów, które mają jakiś związek ze sprawą. Z jednej strony twórcy dają nam wolność i umieszczając w grze dziesiątki dodatkowych rzeczy do znalezienia, a z drugiej pozwalają nam je ominąć i bezproblemowo, szybko pójść za fabułą. Oczywiście gameplay ma też swoje bolączki. Największą z nich jest powtarzalność zadań jakie mamy do wykonania. Za każdym razem musimy gdzieś iść, zbadać miejsce, znaleźć poszlaki i rozwiązać śledztwo. System ten sprawdza się świetnie, ale aż prosi się, żeby dodać coś więcej.

Kolejnym dość znaczącym problemem "Murdered" jest zmora dzisiejszych gier czyli quick time eventy(qte). O ile w wielu produkcjach da się je jakoś przeboleć bo sekwencje te aż tak bardzo nie przeszkadzają, tak tutaj jest to bardzo irytujące. Już na samym początku gra strzela nam w twarz scenką z qte, która wygląda po prostu komicznie, a później przez kolejne etapy musimy zmagać się z potwornie źle zaprojektowanymi walkami, które opierają się wyłącznie na qte. Pierwsze 2-3 starcia może bawią bo nie jest to aż tak fatalny pomysł, ale gdy po raz 40-ty muszę zachodzić demona od tyłu i po raz piąty mylę przycisk i on zmusza mnie do ucieczki to nie jest już tak różowo.

Można się jeszcze rozwodzić nad takimi rzeczami jak irytujący główny bohater, idiotyczne zachowania niektórych npc-ów czy sporadyczne bugi, ale w większości są to aspekty, o których zapominamy zanurzając się w morzu zalet.

Mimo licznych wad gra jest świeża i bardzo wciągająca. Jeśli ktoś lubi gry przygodowe z mrocznym klimatem i zbrodnią w tle to po prostu trzeba w to zagrać. Nie polecam przejmować się niskimi notami na Metacritic, bo sam straciłem szacunek do niektórych ludzi piszących te wypociny po tym jak w jednej z recenzji przeczytałem, że "Murdered" jest "nudne i powolne" - TAK! - gra przygodowa - "nudna i powolna"... Jeszcze tylko brakuje "gdzie pościgi i wybuchy?". Co nie zmienia faktu, że twórcy niestety trochę się przeliczyli i nie wykorzystali potencjału, jaki miała gra.
1 10
Moja ocena:
8
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Dobry detektyw zachowuje pewne nawyki nawet po śmierci. Ronan O'Connor, bohater "Murdered: Śledztwo zza... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones