Anime Gate nie próżnuje i z początkiem roku wprowadza na nasz rynek pierwszych sześć odcinków serialu "Kapłanki przeklętych dni". Cykl reklamowany jest jako pierwsza animowana produkcja z gatunku "shojo-ai" na naszym rynku, ale w moim przypadku to stanowczo za mało, żeby poświęcić mu 3 godziny wolnego czasu. Zacznijmy od tego czym jest owo tajemniczo brzmiące "shojo-ai". Nazwa ta określa gatunek anime i mangi opowiadających o związkach damsko-damskich, i które, co ważne, adresowane są głownie do kobiet. Shojo-ai zalicza się do większej grupy tematycznej o nazwie yuri. W Japonii oba te gatunki określane są zresztą właśnie tą drugą nazwą, jednak na rynku amerykańskim - do którego się odnoszę - wprowadzono sztuczny podział ustalając, że "shojo-ai" opowiada o związkach platonicznych a "yuri" zawiera sceny erotyczne. Bohaterkami "Kapłanek przeklętych dni" są dwie szkolne przyjaciółki - skromna i zahukana Himeko Kurusagawa oraz pochodząca z arystokratycznej rodziny i niezwykle popularna Chikane Himemiya. Dziewczyny znają się od lat, ale swoją przyjaźń, z różnych powodów, ukrywają przed światem. Ich spokojne życie niszczy pojawienie się pewnego dnia na niebie czarnego słońca,. Według starej przepowiedni to znak, że na wolność wydostał się więziony w Księżycowej Świątyni demon pragnący zniszczyć nasz świat. Zadanie to należy do tytułowych kapłanek, którymi okazują się - co nie powinno nikogo dziwić - Himeko i Chikane. Nic więc dziwnego, że obie dziewczyny stają się celem ataków sług demona - Smoków. I tutaj sytuacja się komplikuje. Skromna Himeko jest bowiem obiektem gorących uczuć zarówno ze strony pięknej Chikane, jak i swojego przyjaciela z dzieciństwa - Somy Ogami, który okazuje się być jednym ze sług demona. "Kapłanki przeklętych dni" są ekranizacją popularnej w Japonii mangi autorstwa grupy o nazwie Kaishaku. Mimo, iż jak na Kraj Kwitnącej Wiśni seria była stosunkowo krótka - w magazynie "Shonen Ace" wydrukowano jej czternaście odcinków, które później złożyły się na dwa tomiki wydane przez Kadokawa Shoten - zdobyła sobie ogromną popularność i już w 2004 roku powstał omawiany przeze mnie serial. "Kapłanki przeklętych dni" to szalone połączenie obyczajowej historii z fantastyką i... wielkimi robotami. Tak jest. W każdym odcinku Somy Ogami zasiadający za sterami olbrzymiego robota bojowego w obronie swojej ukochanej stacza walkę z innym ze sług demona. Na ekranie wiele się dzieje, ale dawka infantylizmu, która towarzyszy całej historii może zniechęcić do "Kapłanek" co dojrzalszych widzów. Dokładnie tak było w moim przypadku. Jestem w stanie zaakceptować zakręcony jak poczwórny precel scenariusz, w którym traumatyczne przeżycia z dzieciństwa sąsiadują ze scenami komediowymi, jak również naiwne rozterki głównej bohaterki, która "chciałaby i boi się". Kiedy jednak słyszę wygłaszane ze łzami w animowanych oczach kwestię w stylu "będę walczył, ochronię świat, w którym żyjesz", albo widzę wielkie roboty przypuszczające ataki o nazwach "słoneczne świetliste eksplodujące kopnięcie" czy "słoneczna fala wielkiego zniszczenia" to zwyczajnie odpadam. Podejrzewam, że gdybym był o kilkanaście lat młodszy nie zwróciłbym na to uwagi zafascynowany dobrze zbudowanymi bohaterkami co i rusz ukazującymi kawałek bielizny bądź zarys piersi, albo olbrzymimi mechami. Sęk w tym, że jestem w wieku, w którym po każdym filmie - nawet animowanym serialu - oczekuję przede wszystkim niezłej i trzymającej w napięciu historii, a tego w "Kapłankach przeklętych dni" zwyczajnie brakuje. Na płycie DVD oprócz sześciu odcinków serialu znajdziecie również garść tekstowych informacji na temat filmu oraz jego bohaterów, 5 teledysków oraz galerię innych tytułów wydanych na DVD w ramach serii Anime Gate.