Recenzja serialu

Mindhunter (2017)
David Fincher
Andrew Douglas
Jonathan Groff
Holt McCallany

Na wariackich papierach

W Ameryce seryjni mordercy mają opinię celebrytów, piszą książki, nagrywają płyty i dostają listy miłosne od fanek. Charles Manson, Ted Bundy czy enigmatyczny Zodiak to postacie tak głęboko
W Ameryce seryjni mordercy mają opinię celebrytów, piszą książki, nagrywają płyty i dostają listy miłosne od fanek. Charles Manson, Ted Bundy czy enigmatyczny Zodiak to postacie tak głęboko zakorzenione w amerykańskiej popkulturze, że popularności pozazdrościć im mogą gwiazdy ekranu czy estrady. Nic więc dziwnego, że seriale opowiadające o tematyce seryjnych morderców cieszą się ogromną popularnością. Najnowszy serial platformy Netflix z pewnością podbije serca miłośników mocnego kina.



Fabuła "Mindhuntera" umiejscowiona jest na początku lat siedemdziesiątych. Serial opowiada historię dwóch behawiorystów: doświadczonego Billa Tencha (Holt McCallany) oraz młodego, ambitnego Holdena Fora (Jonathan Groff) którzy, aby zwiększyć skuteczność pracy federalnego wydziału zabójstw, wprowadzają nowatorską metodę psychoanaliz, którymi będą poddawani najniebezpieczniejsi mordercy Stanów Zjednoczonych. Agenci muszą radzić sobie nie tylko z rozpracowaniem psychopatów, ale także z przełożonym Shepardem (Cotter Smith), który jest sceptycznie nastawiony do "obiektów" ich badań, jak również z życiem prywatnym, które kosztem pracy zostaje zrzucone na dalszy plan. Bohaterowie nawet nie podejrzewają jak seria osobliwych wywiadów, wpłynie na ich dotychczasowe życie i pojmowanie dobra i zła. 


To, co urzeka w produkcie Netflixa już od pierwszego ujęcia, to charakterystyczny fincherowski klimat. Ciemnozielony filtr, przywiązanie do detali, tematyka i przeświadczenie o tym, że człowiek jest z natury zły, przywodzą na myśl poprzednie dzieła reżysera (szczególnie z "Zodiakiem", biorąc pod uwagę historię i czas akcji). Na pochwały zasługuje również dojrzały i przemyślany scenariusz ze świetnie napisanymi bohaterami. Oczywiście wisienką na torcie pozostają doskonałe sceny przesłuchań z seryjnymi mordercami. Tu prym wiedzie osławiony Ed Kemper (Cameron Britton). Jego relacja z Holdenem Fordem to coś, o czym widz będzie pamiętał jeszcze na długo po seansie. Britton potrafi oddać nie tylko grozę i niezrównoważenie psychiczne swojego bohatera, ale i inteligencję, poczucie humoru i poczucie żalu. Paradoksalnie największy schwarccharakter serialu staje się osobą, którą darzy się największą sympatią.


Niestety serial Davida Finchera ma też swoje wady. Niektóre odcinki ogląda się na jednym wdechu, inne natomiast są typowo przegadanymi epizodami. Wątki poboczne są słabo nakreślone i nie znajdują swojej puenty w finale. Być może przyjedzie jeszcze na to czas w kolejnych sezonach. Jednak to, co najbardziej drażni podczas oglądania to drewniany i nudny wątek miłosny Holdena i jego dziewczyny Debbie (Hannah Gross). Między bohaterami brakuje chemii a zakończenie tego wątku woła o pomstę do nieba.

Pozbawiony typowych telewizyjnych cliffhangerów "Mindhunter" swoją konstrukcją bardziej przypomina kilkugodzinny film. Wydaje mi się, że będzie to serial, który z każdym kolejnym sezonem będzie zyskiwał na wartości, tym bardziej że zapowiedziano już kontynuację.
1 10 6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Ilekroć wydaje się, że w kwestii współczesnego, szeroko pojętego kryminału powiedziano już wszystko,... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones