Recenzja Sezonu 2

Minuta ciszy (2022)
Jacek Lusiński
Robert Więckiewicz
Piotr Rogucki

Sześć stóp pod ziemią

Pierwszy sezon "Minuty ciszy" zachwycał oryginalnym konceptem, zgrabnym połączeniem różnych konwencji, porządnym aktorstwem oraz realizatorską precyzją. Pod tym względem sezon drugi nie ustępuje
Sześć stóp pod ziemią
źródło: Materiały prasowe
Pierwszy sezon "Minuty ciszy" obfitował w zaskakujące wydarzenia i zgrabnie łączył dramat i komedię. Niczym u Alfreda Hitchcocka zaczęło się od trzęsienia ziemi (samobójstwa jednego z bohaterów, które uruchomiło całą lawinę wydarzeń), a potem napięcie rosło. Całość opierała się na tragikomicznym konflikcie dwóch rywalizujących ze sobą przedsiębiorców, właścicieli lokalnych zakładów pogrzebowych, Mieczysława Zasady (Robert Więckiewicz) i Jacka Wiecznego (Piotr Rogucki). Po eskalacji konfliktu w finale pierwszego sezonu nowe odcinki idą w nieco innym kierunku, co zmienia dynamikę między postaciami.

Dawni wrogowie muszą zawrzeć nieoczekiwany i niechciany sojusz, bowiem ich śladem podąża zawzięty prokurator, w parafii pojawia się nieprzychylny im proboszcz (Kamil Szeptycki), a w biznesie pogrzebowym łokciami rozpycha się Jerzy Pazera (Grzegorz Wolf), właściciel kieleckiego zakładu, dążący po trupach do monopolu. Każdy z bohaterów ma zresztą osobiste problemy. Zasada opiekuje się żoną z amnezją (Aleksandra Konieczna), w czym dostrzega wątpliwie moralną szansę na nowy start. Wieczny z kolei dokłada starań, by uciec od odpowiedzialności za błędy przeszłości i na nowo rozkręcić biznes. Mieszkająca z matką Kaśka (Karolina Bruchnicka) eksploruje zaś nowe ścieżki cmentarnej posługi.



Drugi sezon "Minuty ciszy", podobnie jak pierwsza odsłona serialu, liczy sześć godzinnych odcinków. Każdy z nich wyładowany jest po brzegi treścią. Siatka bohaterów rozszerza się o nowe twarze. Problemy tylko czekają, by wykipieć. W Bożej Woli i Złotowie piętrzą się tajemnice, a zdrowy rozsądek ustępuje często silnym emocjom. Choć twórcy skupiają się na obyczajowej warstwie fabuły (choroba żony Zasady, wątek potrzebującej pieniędzy Majorowej), to chętnie równoważą ją przez czarną komedię. Sceny humorystyczne przybierają różne oblicza (od sekwencji montażowej prezentującej rozmowę o pracę w zakładzie pogrzebowym po zabawne wymiany zdań), pozwalając złapać oddech między kolejnymi dramatami, które bohaterowie sprowadzają na siebie z własnej winy. Biorąc pod uwagę fakt, że większość postaci jest moralnie zepsuta, ma na sumieniu mniejsze i większe winy, często myśli tylko o sobie, nie zważając na krzywdę innych, to humorystyczne zacięcie ratuje serial przed popadnięciem w przesadę. Taki cudzysłów pozwala czerpać przyjemność z seansu, nawet jeśli przedstawione na ekranie wydarzenia nie należą do najprzyjemniejszych.

Całość przekonująco łączy efektowne zwroty fabularne ze szczerze ukazanymi ludzkimi dramatami (współczujemy tym bohaterom, nawet gdy bywają odrażający). W przeciwieństwie do "Sześciu stóp pod ziemią", produkcji HBO obracającej się w podobnej tematyce, liczą się tu nie tylko osobiste problemy, ale też warstwa bardziej rozrywkowa. Właśnie dlatego serial zahacza wręcz o konwencję kryminału bądź kina gangsterskiego. Dość powiedzieć, że rywalizacja zakładów pogrzebowych przypomina tu momentami mafijne porachunki. Pazera próbuje przejąć terytorium pozostałych, więc ci muszą połączyć siły i odpowiedzieć w zdecydowany sposób – wszystkie chwyty dozwolone, co zapewnia widzom satysfakcjonujący spektakl.



Dla twórców "Minuty ciszy" nie ma tematów tabu. Gdy w grę wchodzą pieniądze, ceremonia pogrzebowa zostaje odarta z majestatu. Dla każdego z bohaterów – Zasady, Wiecznego i Pazery – to zwykły biznes, który ma przynosić jak największe dochody. Przygotowanie zmarłych i zapewnienie im pochówku nie ma nic z sakralnego wymiaru, to automatycznie wykonywane czynności bez miejsca na sentymenty. Z takim podejściem kłóci się wrażliwość Kaśki – mimo że grająca ją Karolina Bruchnicka operuje głównie dwoma emocjami (zblazowaną obojętnością i przesadzonym krzykiem), to właśnie skrywana delikatność pcha ją na inną zawodową drogę, która może być szansą na nowy początek. Zanim bohaterka zdąży rozwinąć skrzydła, zderzy się jednak z niechęcią konserwatywnego społeczeństwa i problemami ekonomicznymi. "Minuta ciszy" nieprzypadkowo rozgrywa się w małych miejscowościach, które mają od lat ugruntowany ekosystem, kiełkujący na gruncie uprzedzeń – to satyra na ludzką chciwość, lokalne układy, małomiasteczkowe ograniczenia.

Pierwszy sezon "Minuty ciszy" zachwycał oryginalnym konceptem, zgrabnym połączeniem różnych konwencji, porządnym aktorstwem oraz realizatorską precyzją. Pod tym względem sezon drugi nie ustępuje poprzednikowi ani na krok, a Więckiewicz i Rogucki doskonale odgrywają wewnętrzne pęknięcia swoich postaci i wymuszony okolicznościami sojusz. Jednocześnie – co warto podkreślić – twórcy nie kręcą się w kółko i do wszystkiego, co działało, dokładają sporo nowości. Oferują widzom rozwinięcie zapoczątkowanych wcześniej wątków oraz eksplorują relacje między postaciami, zmieniając jednocześnie układ figur na szachownicy. Nie każdy odważyłby się na takie zmiany, bo wymagają one gruntownego przemyślenia całej koncepcji serialu. Na szczęście jest w tym wszystkim konsekwencja. Mimo że wątki rozwijają się często w zaskakujący sposób i nie brakuje zwrotów akcji, to nie ma mowy o problemach z zawieszeniem niewiary. Drugi sezon to udana kontynuacja, która nie idzie na łatwiznę. Ewolucja sprawdzonej formuły, która na solidnych fundamentach buduje coś nowego – wciągającą opowieść o ludzkich przywarach, ciągnących się za człowiekiem błędach przeszłości i skazanych na porażkę próbach naprawy własnego losu. Momentami straszną, chwilami zabawną, zawsze poruszającą właściwą strunę.
1 10
Moja ocena serialu:
8
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?