Nie ma drugiego takiego serialu jak "Niezwyciężony". Chociaż Amazon ma w swojej talii równie krwawych, świetnie zagranych oraz zabawnych "Chłopaków", to powtarzalna formuła tej produkcji
Nie ma drugiego takiego serialu jak "Niezwyciężony". Chociaż Amazon ma w swojej talii równie krwawych, świetnie zagranych oraz zabawnych "Chłopaków", to powtarzalna formuła tej produkcji wpędziła Rzeźnika i ekipę w ślepą uliczkę. Może się wydawać , że animowane przygody Marka Graysona mają lepszą podkładkę komiksową. Adaptują twórczość Roberta Kirkmana prawie jeden do jednego, jednak daleko im do zjadania własnego ogona. Nieustannie zaskakują, bohaterowie i ich historie wciągają, budzą apetyt na więcej i więcej. Co zatem twórcy przygotowali dla nas w trzecim sezonie? Czy Mark Grayson zasłużył na pełne pychy, superbohaterskie imię, jakim jest… Kilka miesięcy po walce z Angstromem, Mark kontynuuje współpracę z Globalną Agencją Obrony, trenując pod czujnym okiem Cecila, aby przygotować się na przybycie Viltrumitów. Grayson unika kontaktów z Eve, bojąc się wyznać jej swoje uczucia, zaś w domu boryka się z kolejnym problemem – swoim przyrodnim bratem Oliverem, który dorasta w ekspresowym tempie i równie szybko zyskuje moce. Dodatkowo, starzy wrogowie nie śpią i stale knują, w jaki sposób zaszkodzić Markowi. Tymczasem, w viltrumickim więzieniu, gdzieś na drugim końcu galaktyki, Allen próbuje przekonać Nolana do współpracy. Serial w międzyczasie wplata także wątki Strażników Globu, skupiając się na relacji Reksa i Rae.
"Niezwyciężony" to nadal opowieść w dużej mierze obyczajowa, traktująca o łączeniu codziennego życia z ratowaniem świata. W trzecim sezonie twórcy biorą pod lupę próby smakowania przez superbohaterów „normalności”. Mark zaczyna myśleć o wyprowadzce z rodzinnego domu czy poszukiwaniu pracy, a Rex próbuje swoich sił podczas zakupów spożywczych oraz przy garach. Jak jednak ongiś powiedział wujek pewnego przyjaznego bohatera z sąsiedztwa: „z wielką mocą wiąże się wielka odpowiedzialność”. Mark szybko orientuje się, że pomimo wychowawczych wysiłków, jakie w stosunku do Olivera podejmuje wspólnie ze swoją matką, jego młodszy brat mocno wdał się w Nolana. Serial w trzeciej odsłonie bardzo często stawia pytania o palącą superbohaterów kwestię: granicę między dobrem a złem. Gdzie takowa leży? Do czego może posunąć się „bohater”, aby uratować świat? Czy odebranie życia jest tego warte? Czy taka granica w ogóle istnieje?
Ten problem jest osią konfliktów całego trzeciego sezonu. Konfliktów, które Mark toczy na kilku różnych frontach. Szybko przyjdzie mu poróżnić się na ten temat z Cecilem, a rosnąca frustracja Graysona równie szybko pozwoli nam zidentyfikować odpowiednie argumenty, które posłużą do poparcia danej strony. „Możemy być tymi dobrymi, albo tymi, którzy ratują świat” rzuca w pewnym momencie dyrektor Globalnej Agencji Obrony, świadomy tego, że musi ubrudzić sobie ręce. Moralność w "Niezwyciężonym" staje pod znakiem zapytania również wtedy, kiedy podnoszą się głosy o bezkarności tytułowego bohatera. Pewnie, Mark ratuje świat, ale nierzadko robi to kosztem ogromnych strat materialnych, a czasem niestety i ludzkich. Echa pojedynku z Omni-Manem i zniszczenia Chicago odbijają się po raz kolejny, zagrożenie z kosmosu nadal istnieje, a do tego dochodzą jeszcze wewnętrzne spory Strażników Globu. Twórcy nie oszczędzają głównego bohatera, który powinien raczej zmienić pseudonim na Zwyciężony. Grayson nie ma w tym sezonie ani chwili oddechu, jednak jest w swojej nadrzędnej, superbohaterskiej misji niezłomny. Postępy w stosunku do poprzednich sezonów są zauważalne gołym okiem. Chociaż stawki rosną, to "Niezwyciężonemu" nie brakuje też luzu i humoru. Jest to zapewne kwestia komiksowego pierwowzoru, ale są pewne rzeczy, których ten rodzaj twórczości Kirkmana nie ma: oryginalne koncepty, montaż czy, przede wszystkim, dubbing. Steven Yeun nadal wywiązuje się ze swojej roli kapitalnie (a ma w tym sezonie zdecydowanie więcej roboty), podobnie, jak reszta obsady – kilku zmian castingowych nawet nie usłyszycie, bo nowi aktorzy świetnie wchodzą w buty swoich poprzedników. Wrażenie robi również obsada gościnna, jednak zdecydowanie najlepszy występ zaliczył w tym sezonie Aaron Paul. Aktor przekształcił pobocznego złoczyńcę Powerplexa w prawdopodobnie jedną z najtragiczniejszych postaci w całym serialu. Jeśli myśleliście, że szczytem Paula był Jesse Pinkman, to "Niezwyciężony" wyprowadzi Was z tego błędu. Tu i ówdzie widziałem sporo zarzutów pod adresem technicznej strony serialu – a konkretniej animacji. Owszem, złośliwi będą czepiać się tego, że lecąca postać to przesuwany po pulpicie plik PNG, oraz że w pierwszym sezonie wyglądało to lepiej. Taka jest niestety cena przyspieszonej premiery. Ale dopóki fabuła jest z najwyższej półki to taką cenę z przyjemnością można zapłacić. Niewymuszona brutalność podkreśla potęgę i zagrożenie, jakie niosą ze sobą komiksowe moce. Krew tryska, kości się łamią, a potężne drapacze chmur momentalnie zamieniają się w stertę gruzów. Ten serial to absolutny top superbohaterskich produkcji i wiele wskazuje na to, że nadal jest na kursie wznoszącym.