Recenzja serialu

Sześć stóp pod ziemią (2001)
Kathy Bates
Miguel Arteta
Peter Krause
Michael C. Hall

Terapeutyczne zderzenie z lękiem

O stracie, śmierci i cierpieniu w wyważony, lekki, ironiczny sposób? Najlepszym przykładem, jak podchodzić do tego tematu jest kultowy serial Alana Balla "Sześć stóp pod ziemią".
Twórca "American Beauty" stworzył niepowtarzalny klimat tajemnicy, bólu i śmiechu przez łzy. Żaden inny serial nie łączy w sobie tak wiele sprzecznych emocji. "Sześć stóp pod ziemią" uczy nie tylko radzenia sobie ze śmiercią, destrukcją czy smutkiem, lecz także zwraca uwagę na tolerancję, oswajanie ciała, odmienności i lęków.



"Six feet under" ma stałą, powtarzającą się formułę. Na początku odcinka zarysowuje się jego główny wątek — śmierć osoby, której pogrzeb przygotowywać będzie zakład pogrzebowy Fisher & Sons, determinuje losy bohaterów. Ten zabieg zgrabnie łączy problematykę serialu z ekspozycją charakteru i zachowań postaci.

Serial w trakcie 5 sezonów porusza mnóstwo czułych punktów; w ten sposób ma szansę "trafienia" w zróżnicowaną wrażliwość widzów. Przede wszystkim dotyczy spraw dotykających każdego i właśnie w tym jest jego największa moc. Produkcja HBO potrafi wejść w najgłębsze ludzkie lęki, by za moment je wyśmiać. Przypomina to czasami psychoterapię i rozdrapywanie ran, które bolą, jednak wymagają oczyszczenia i ponownego, tym razem właściwego zabliźnienia.

Lekiem na te urazy jest m.in. czarny humor, który rozładowuje wulkan napięcia i emocji, jakie narastają z odcinka na odcinek. Z sezonu na sezon serial ewoluuje w dużo bardziej psychologiczne rejony i traumy, które ujawniają się w bohaterach ze zdwojoną siłą. Ostatecznym oczyszczeniem jest finał — jeden z najwybitniejszych w historii telewizji. Jest on co prawda miejscami podniosły i ckliwy, ale nie pozostawia złudzeń. Koresponduje ze spójnością produkcji, która mimo kilku potknięć (np. dziwne wątki rozwiązywane na siłę), ani na chwilę nie zatraca swojej tożsamości.

Mocnym punktem są postacie i ich ewolucja. Jest to jeden z lepiej napisanych seriali pod względem rozwoju bohaterów. Od pierwszego odcinka widać, że nie będą oni jedynie swego rodzaju uczestnikami, ale właśnie jasnymi i bardzo ważnymi jednostkami tworzącymi doskonałą i kompletną całość. Bez bardzo dobrych i bogato rozwiniętych bohaterów, scenariusz, jego problematyka i przesłanie, nie miałyby takiej mocy. Ogromna zasługa w tym aktorów z Peterem Krause, Frances Conroy i Michaelem C. Hallem na czele.

"Sześć stóp pod ziemią" jest ważnym głosem o chorobach, życiu i śmierci. Serial ponadczasowo podchodzi to tych codziennych trudnych rzeczy. Nie jest to komfortowa produkcja, ale dla wielu może być bardzo kojąca.
1 10
Moja ocena serialu:
8
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Recenzja Sześć stóp pod ziemią
Wielokrotnie nominowany do Złotych Globów i Nagród Emmy, stawiany na równi z "Rodziną Soprano" czy... czytaj więcej
Recenzja Sześć stóp pod ziemią
UWAGA! Recenzja zdradza ważne wątki serialu. Jak najlepiej opowiedzieć o życiu? Mówiąc o śmierci. Na ten... czytaj więcej