Recenzja serialu

Trudne sprawy (2011)
Okił Khamidow
Edyta Borkowska

Jak sięgnąć dna

Próbuję wyobrazić sobie dzień, w którym na biurko dyrektora programowego Polsatu trafił projekt tego pseudoserialu. Ciekawe, co wtedy myślał. Na pewno zastanawiał się, czy znajdą się ludzie
Próbuję wyobrazić sobie dzień, w którym na biurko dyrektora programowego Polsatu trafił projekt tego pseudoserialu. Ciekawe, co wtedy myślał. Na pewno zastanawiał się, czy znajdą się ludzie chętni do obejrzenia czegoś tak prymitywnego. Okazało się, że tacy się znaleźli i jest ich całkiem sporo. Niestety.

Fabuła każdego odcinka bazuje na ukazaniu jakiegoś problemu. z którym muszą zmierzyć się główni bohaterowie. Serial ma formę "paradokumentu", co oznacza, że widzom ma się wydawać, że ekipa filmowa pokazuje problemy prawdziwych ludzi, którzy nie tylko się ich nie wstydzą, ale i chętnie o nich mówią przed kamerą. A problemy są bardzo rozmaite, jak np. kobieta kradnąca psią karmę ze sklepu, mężczyzna, który nie ma pieniędzy na leczenie zębów czy też znana prawie wszystkim historia werterowskiego nieomal bohatera, Dariusza, który zabiega o względy kobiety m.in. włamując się jej do domu i czekając tam na nią w wannie i z szampanem. Nie brakuje też problemów małżeńskich, konfliktów rodziców z dziećmi i wielu innych problemów, o których chętnie poplotkowano by na osiedlowej ławce.

Problem w tym, że scenariusz sprawia wrażenie pisanego na kolanie, dialogi są sztuczne, a fabuła schematyczna i zwyczajnie głupia. Nie brakuje dłużyzn fabularnych, a każdy odcinek można by streścić w dwóch zdaniach. Techniczne aspekty tego serialu nie wyglądają lepiej niż sama fabuła. Z racji tego, że serial nagrywany jest w prawdziwych wnętrzach, cała praca scenografa polega na tym, że za każdym z bohaterów wypowiadających się do kamery musi znajdować się w tle jakaś ramka z fotografią. Na tym dekoracje się kończą.

Zdjęć nie należy chyba oceniać, bo każdy może wziąć kamerę do ręki i wykonać taką samą pracę jak operatorzy kamer na planie "Trudnych spraw". Jednak najgorszym elementem całego serialu są aktorzy. W bohaterów serialu wcielają się naturszczycy, ale na castingach nie ma chyba żadnej selekcji, tylko angażuje się wprost każdego. 'Aktorzy' ci deklamują tekst z pamięci jak podczas szkolnego przestawienia, nie zdając sobie sprawy o czym mówią i jak mają wyrażać emocje, a reżyser najwyraźniej nie zadaje sobie trudu żeby poprowadzić 'aktorów' za rękę, co by im się przydało.

Nie tylko "Trudne sprawy", ale i wszystkie inne seriale paradokumentalne emitowane obecnie w polskich stacjach to ciekawe zjawisko. Okazuje się, że wszystkie tego typu produkcje cieszą się sporą popularnością wśród widzów i to jest najbardziej zatrważające. Na koniec muszę się jeszcze przyznać, że serial ten bardzo mnie zaskoczył, kiedy do Polski wkraczały opery mydlane, myślałem, że gorzej być nie może. Byłem w błędzie.
1 10 6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones