Oglądając ten serial przypomniał mi się udział Polski na Eurowizji. Co roku speci od wszystkiego siedzą i analizują panujące trendy i z tego robią misz masz, którego wynikiem są coroczne sromne przedostatnie miejsca lub co gorzej w ogóle nie dotarcie do dnia w którym odbywa się finał tego „obrzydliwego” i „tandetnego” festiwalu którym go potem nazywają i grożą, że już nigdy w nim nie będą uczestniczyć.
To samo teraz się dzieje z polską kinematografią. Serial z żanru farmakopornografii z elementami Tarantina i Bóg jedyny wie kogo jeszcze… momentami doprowadzał mnie do wstydu aby na to patrzeć.
Polacy jako „macho man” mnie doprowadzają do śmiechu, ale tyle znieważania Polek mnie doprowadza do wściekłości. Polki i tak nie mają zbyt pochlebne opinie w Świecie dotyczące ich moralności, a po takich filmach… nawet brak mi słów co napisać.
Mieszkam w Warszawie od swojego 5 -go roku życia i pamietam czasy kiedy dumnie w Świecie mówiłam o filmie polskim, o polskim jazzie, o wartościach kulturalnych i historycznych. Teraz mnie normalnie wstyd. Gdzie się podziała oryginalność? Gdzie w tym wszystkim autentyczność, emocje?
Zdjęcia do filmu zrobione idealnie, ale reszta to po prostu biedna misz masz interpretacja i imitacja filmów kryminalnych. Nic dziwnego, że na Netflixie znajduje się w zakładce filmów Sci Fi, hahaha.
Jeżeli już jest tendencja do naśladowania Amerykańskiego kina to tam nawet w badziewnych filmach i serialach przynajmniej aktorzy starają się dać wszystko z siebie, a w tym serialu aktorzy nie dali nic z siebie. Grają jakby mieli tremę, ale tremę od tego czy dostaną honorarium czy nie.
Reżyser powinien albo zacząć coś brać albo przestać!
Jan Frycz i Robert Więckiewicz trzymają cały serial, ale to za mało.
Cezary Pazura gra poniżej każdej krytyki.
O innych „muppetach” nie warto wspominać.
Aby nie dostać delirium tremens i oczopląsu trzeba jak najszybciej zapomnieć o serialu „Ślepnąc od świateł” i utopić żal w jednym piwie.