Wielu widzów Świata według kiepskich, zwłaszcza miłośnicy starszych serii (do których i ja się zaliczam) od dawna już domaga się jego powrotu, w nadziei że jego obecność poprawi poziom serialu i w jakiś sposób odmieni obowiązującą w nim dzisiaj konwencję, zapoczątkowaną wraz z początkiem 5 sezonu i umocnioną po jakże nieszczęsnej zmianie na stanowisku reżysera. Wydaje mi się jednak, że nawet gdyby w najbliższym premierowym odcinku Cyc niespodziewanie powrócił na ulicę Ćwiartki 3/4, nie mogłby być już taką samą (czytaj: tak fajną) postacią jak kiedyś. Nie da się ukryć, że nowe scenariusze odmieniły charaktery wszystkich bohaterów serialu - Ferdek zdziadział, Boczek zgłupiał i tak dalej. Gdyby Walduś powrócił do serialu, moim zdaniem nie odmieniłby konwencji, a przeciwnie, konwencja pochłonęłaby jego, odbierając mu jego - mogło by się wydawać nieodłączne - atrybuty. I tu pojawia się moje pytanie:
Jaki byłby ten nowy Walduś, główny bohater odcinków kręconych na greenboxie pośród śpiewów, tańców i wszechobecnych morałów? Czy scenarzyści uczyniliby go mądrzejszym, wykształconym i poprawnie mówiącym? Jaki mógłby być taki "nowy Waldek"? Czekam na Wasze opinie w tej sprawie.