znakomite dialogi. znakomite. trochę
rewelacyjne operowanie skrótem myślowym plus precyzyjny dobór i bezlitosne wyszydzenie
manii anty i prohomoseksualnej, i najbardziej rozpowszechnionych postaw społecznych dot.
tego zjawiska. dzika podejrzeliwość
puenta, Ferdynand i Paździoch, wojujący narodowcy i tradycjonaliści, zahacząjący o homofobów, dokonujący potajemnego face to face "ujawnienia", mimo ze nie są homoseksualistami, że się brzydzą, ale sami zaczynają się znajdować [Fedrdynand} w kręgu podejrzeń, a także uważają, ze jedyną szansą na przetrwanie spoleczne jest konformizm posunięty do absurdu, podsumowujący to tekstem "napijmy się wódki, bo to w końcu jest TA rzecz, ktorą mężczyźni najbardziej lubią robić razem" - po prostu mistrzostwo, rekord świata i okolic :] właściwie nic się nie zmienia, poza kolejnym dopasowaniem się do trendów, bez konsekweencji, dla swiętego spokoju duszy i społecznego sumienia.
zawodowo odmalowana paranoja społeczna nt. homoseksualizmu. para dwóch celebryckich gejów ma ratlerka - fryzjer z dołu też ma takiego psa, wniosek : gej ! - no ale co w tym dziwnego, przeciez... fryzjer... a fryzjerzy - wiadomo... gejem pachną od zawsze ;] trzy, cztery zdania i lepsza analiza społecznych szajb i przesądów niż w niejedenym sążnistym publicystycznym programie czy medialnym wynurzeniu.
samo słowo "coming out/ujawnienie", ktore przy świrze homoseksualnym w społeczeństwie, w którym najdrobiniejszy gest i zachowanie odbiegające od zapyziałego wzorca męskości 100 % [który Halina definiuje celnie opisując własnego męza] ściąga na delikwenta uwagę podejrzliwego społeczeństwa, zaczyna żyć własnym życiem i przestaje mieć dodatkowe znaczenia - "ujawnienie" oznacza już tylko homseksualny coming out, nic innego, nic poza tym. coming out, który wiedzie do ostateczności - do zagarnięcia wszystkich, bo nikt nie chce zostać na boku, każdy się brzydzi homoseksualizmu i w zasadzie jest przeciw, ale skoro coming outy sypią się jak z rękawa, to z drugiej strony znacznie gorszą rzeczą okazuje się pozostawanie w mniejszości i wbrew trendom. polska natura ? a jakże.
polacy uchodzą za szlachetkow, panów na zagrodzie, a tymczasem sami wiemy dobrze, ześmy jednym z najbardziej stadnych narodów w Europie. indywidualizm w Polsce nie istnieje. nasza polska duma z bycia "na przekór" kreśli pokraczne figury w kierunkach całkowicie oraz kuriozalnie przeciwnych sobie samej, i tutaj Kiepscy piętnują to z pełną ironią. jestesmy oportunistami, bronimy ideałów tylko do momentu, kiedy nas to nic nie kosztuje albo jesteśmy w licznej grupie. potem rejterujemy, choćby tylkko symbolicznie, żeby samych siebie przekonać i dostać rozgrzeszenie w jakiejś piwnicy, jak w małym kofesjonale obłudy i zakłamania.
ewolucja postaw. od homofoba do coming outu - w kilku scenach. kto tak umie ? sama w sobie komiczna maksymalnie. i rewelacyjnie zagrana przez Kotysa i Grabowskiego zwłaszcza. lepsza ponad normę Sztuka. za mało, zdecydowaie za mało wyorzystywana jest Renata Pałys, ktora, jak ma miejsce i przestrzen, to po prostu kosi równo z trawą i czego mi brakuje czasami, to większych partii dialogowych dla niej.
tak trzymac, świetny odcinek. taki jak 90 % od kiedy Waldek znikł i pani Feldman nas opuściła [niestety, ale postać Babki nic nie wnosiła].
Waldek i jego żona - słaby punkty, Żukowski - mam wrażenie - jest w Kiepskich już tylko w celach marketingowych, ta postać nic nie wnosi, teksty przez nią wygłaszana są męczące, przeżył się, zdewaluował, aczkolwiek, imo, nigdy nie miał żadnej roli do odegrania ponad rolę głupawego chłopca. a to za mało, bo każda postać w Kiepskich, poza nim, jest wielokrotnie złożona i uniwersalna. Jego zony zupełnie nie rozumiem, nie rozumiem sensu jej istnienia w tym towarzystwie. chodzi chyba o nowalijkę dla samej nowalijski, innego wwytłumaczenia nie znajduję.
Jestem pod wraznieniem - twoja wypowiedz to fantastyczna recenzja 20-kilkuminutowego odcinka, w którym to jest sprytnie ukryte i scisniete twoje postulaty, zadna ze scen nie jest zbędna.
dzięki.
btw, temat nie jest zamknięty, bo jeszcze parę rzeczy pewnie dałoby się wygrzebać i skomentować.
Racja. Ja to najbardziej cieszyłem się z Edzia choć tylko przez około 10 sekund. Mam nadzieję, że nadal będzie się pojawiał i nie tylko epizodycznie
"...[niestety, ale postać Babki nic nie wnosiła]."
To twoje komentarze nic nie wnoszą.
postać Babki wnosiła cokolwiek tylko w pierwszym okresie, gdy była odwzorowaniem moherowej dewotki z całym jej emploi i uchem przyciśniętym do Rydzyjka. potem kompletnie przestano jej dodawać znaczeń, bawić się kontekstami i spadła do roli paprotki, którą częśc publiki lubi, więc się ją wstawia do niektórych odcinków, choćby tylko po to, żeby można jej było pogrozić "zamknięciem do szafy". jest dużo odcinków takich właśnie, w których pojawia się ona na moment, na chwilę, na jedną-dwie sceny, jeden dialog. tak jak postać Listonosza czy teraz Waldka. były to/są teraz po prostu ukłony w stronę widowni zasiedziałej, taki krótki flesz sentymentalny.
uff, ale mi dopiekłeś. groza :]