--- Mocne anime, a więc nie ma tu kolorowych włosów ani typowego dla tego gatunku głupkowatego humoru. Bardzo mnie to cieszy, bo komedie są po to żeby być głupie, a thrillery/horrory psychologiczne(?) powinny być poważne. To pierwszy plus. Tym bardziej, że mało jest ostatnio takich 'realistycznych' serii
--- Każda seria na pewnym etapie traci impet. Dobre pomysły są wałkowane do znudzenia, albo po prostu pojawiają się potknięcia, błędy, filery, odcinki zrobione na alibi. A tutaj nie! Każdy kolejny odcinek zaskakuje jakimś fabularnym detalem na wysokim poziomie. Brak tu partactwa i dziecinady, czuć za to jakąś taką lekkość wymyślania bardzo dobrych rzeczy. Cały czas miałem szeroko otwarte oczy i lekki uśmieszek na twarzy. Kolejny wielki plus. Choć muszę sprawiedliwie dodać, że ciarek na plecach ani jakiegoś przytłoczenia emocjami ani razu nie poczułem, więc mały minusik.
--- Od strony dźwiękowej jest bardzo dobrze. Nie ma się do czego przyczepić, a kiedy trzeba jest moc, choć nie jest to też jakaś ścisła czołówka anime pod tym względem. Podoba mi się tak opening jak ending. (zwłaszcza ending warto zobaczyć bo ma w sobie coś ciekawego ;) ) Powiedzmy, że mały plusik za to wszystko.
--- Co do grafiki to ...jest to 3D. Ale spokojnie, bo to bardzo dobre 3D. Przyzwyczajenie się do tej animacji zajęło mi góra ze dwa odcinki. Potem po prostu oglądałem. I o ile dynamika postaci była momentami spowolniona (co było poniekąd do przewidzenia), o tyle dla niektórych motywów (nie będę spojlerował) był to strzał w dziesiątkę. Trzeba docenić taką próbę bo jest uważam bardzo udana, jednak plusa nie daję, ani minusa.
--- Strona psychologiczna i motywacje bohaterów - najsłabszy element serii. Nie da się tego za bardzo rozwinąć bez spojlerowania. Potencjał był, a nawet uczciwe próby, ale raczej nieudane. Trzeba było się wzorować na Kiseijū i byłaby potęga. a tak jest minus.
--- I na koniec kwestia zakończenia. O ile akcja idzie jak burza do przodu, poprzez kolejne odcinki i nigdy nie zawodzi, o tyle w ostatnim odcinku jest spowolnienie. Niech się nikt nie spodziewa fajerwerków na koniec. Seria zbudowana jest pod kątem kontynuacji i ostatni odcinek nie wywraca niczego do góry nogami, a nawet powiem że jest nijaki i bez jaj. Na szczęście nie jest wcale jakiś wybitnie zły i niczego nie psuje, ale i tak stawiam tu wielki minus. Taka świetna seria zasługiwała na co najmniej świetne zakończenie, a tak trzeba czekać na kolejne odcinki.

Podsumowując uważam, że Ajin to bezsprzecznie top 10 (może nawet top5) jeśli chodzi o serie ostatnich 6-7 lat. Polecam.