Nie ma się co oszukiwać, wszelkie intepretacje serialu tak czy inaczej zaczynają się sprowadzać do jednej osoby. Można go nie lubić, można go uwielbiać ale nie można go nie zauważyć i odmowić tego, że jest to postać najbardziej intrygująca z całego serialu.
Zapraszam do dyskusji - czyli jak wszystkie wątki i tak łączą się z Tate'em.
A propos psychiki duchów. Teoretycznie, biorąc pod uwagę założenia i regułki dotyczące usposobienia ducha, jest to mocno naciągana teoria. Mniej więcej tak samo, jak wampiry, które błyszczą w słońcu. Mimo wszystko, jest to zamierzenie scenarzystów, a nie nasza nadinterpretacja postaci. Jeśli Tate, jako duch, materialnie funkcjonuje w realnym świecie, może uprawiać seks, to dlaczego nie może posiadać psychiki?
Odwołujecie się do literatury romantycznej. Tam duchy były zjawami, one nie posiadały tak oczywistych cech ludzkich, jak duch stworzony przez scenarzystów AHS. Duchy, wampiry, czy trolle, to są zjawiska czysto fikcyjne, w swoich założeniach w określonym kanonie, ale dowolne do interpretacji. Sapkowski też się nie trzymał szablonów.
Jeśli ktoś przedstawia nam taki obraz ducha, to my musimy go tak interpretować. Podejrzewam, że te cechy, które wymieniłam, nie są jedynymi ludzkimi, jakie posiada Tate. Nikt nie trzyma się schematów biologicznych, bo jak inaczej wytłumaczyć jego aktywność seksualną, bez pracy serca, co za tym idzie, bez pompowania krwi i innych czynności do tego potrzebnych?
Nie może posiadać psychiki, albowiem zgodnie z jej definicja, jest ona zarezerwowana dla nieco innych istot. Chyba, że duch nie jest klasycznym duchem, a abstraktem. Można więc podjąć się dywagacji na temat abstraktu: Abstrakt może być fantazmatem(?), personifikacją (?), bytem (?), energią metafizyczną (?) czy czymkolwiek inszym. Albo wszystkim na raz. Pytanie tylko: co mówi na ten temat psychologia? Obawiam się, że nic.
Rozszerzmy więc zakres dywagacji i przyjmijmy, że psychologia zajmuje się powyższymi abstraktami. Teraz stwórzmy odpowiednie pojęcia, definicje, badania empiryczne. I dalej. Skoro psychologia, to może i psychiatria? Stwórzmy więc nowe leki dla Abstraktów. I wymyślmy kolejne piętra w zakładach zamkniętych. A, i psychologię rozwoju... Abstraktu (bez której nie zdiagnozujemy Tate).
Ale nie. Jeśli Abstrakt posiada ludzką psychikę, to powinien podlegać jej prawom. Niestety jednak scenarzyści, przez swoje błędy, stworzyli coś, co psychologia przeciętnie rozgarniętego widza odrzuca.
Złoty Smok u Sapkowskiego też mógłby być posądzony o rozdwojenie jaźni. I to byłoby komiczne, w tej konkretnej konwencji.
Tu jest to straszne.
Tylko humaniści uważają psychologię za prawdziwą naukę. Paplanie o prawach w tym przypadku jest conajmniej śmieszne.
Natomiast rozmowa na temat kina, którego się nie zna, jest szczytem osiągnięć intelektualnych.
Już pal licho błędy merytoryczne w powyższym zdaniu. Olać fakt, że "paplanie" nie może występować w formie pisanej.
To jednak przypisywanie sobie wiedzy dotyczącej "nauk prawdziwych", nie tyle dyskwalifikuje, co nie pozwala odbierać poważnie.
Czyli jednak human. Let me guess, socjolog? Nauczyciel? To by tłumaczyło dlaczego tak bardzo cię rażą "błędy merytoryczne". Co do mojej wiedzy nie mam zamiaru polemizować. Jeśli nie widzisz różnicy pomiędzy psychologią a matematyką to radzę się bardziej zagłębić w temat. Może wtedy zrozumiesz co miałam na myśli.
Samouk. Jeden z ostatnich w zawodzie.
Fakt faktem, trudno jest polemizować z własną wiedzą.
Widzę różnicę. Nawet ją czuję. Dobrze, że użyłaś trybu przypuszczającego. Negacja zakończy sprawę.
A jeśli zechcesz rozmawiać o matematyce, to bardzo chętnie, ale może w innym miejscu.
Pointless.Zamiast uczyć się do koła piszę z jakimś 40 latkiem. OUN rozwalił mi OUN. Idealny opis do wystawienia na fejsa.
PS. Jestem po kilku lampkach czerwonego półsłodkiego, więc prosze o wyrozumiałość, ale przyszło mi do głowy takowe zapytanie:
Jeśli oceniamy Tate'a po "ludzku", to na jaką chorobę/zaburzenie cierpi, skoro nie zauważył, że potrafi znikać?
Przepraszam, ale poprzedniej nie dało sie edytować.
Pierwszą rzeczą jakiej powinieneś zaprzestać, to szukanie naukowego terminu, który opisuje postać Tate'a. Taki nie istnieje. Nie możesz brać pod lupę teorii, którą tworzysz na podstawie abstraktu, bo to nie posiada żadnych powiązań z charakterem, który zbudowali po szczeblach scenarzyści. Mówię po szczeblach, bo po kilku wywiadach, można łatwo wywnioskować, że oni sami do końca nie wiedzą, na czym chcą skupić uwagę w jego osobie. Oni prawdopodobnie nadal mogą wiele zmieniać w odcinkach, które pojawią się w finale (już mówili, że wiele się zmieniło) nie mówiąc, o drugim sezonie, żadnego zdecydowania z ich strony, żadnego wyprzedzenia, nie mówiąc o tym, że aktorzy nie znajdą całościowego scenariusza, który jest dosłownie nabazgrany.
Nie chcę w to brnąć, ale próbuje subtelnie Ci przekazać, że Tate, jako postać fikcyjna, jest kreowana na bieżąco. Co z tego wynika? Nie można określić w terminie psychologicznym, czym jest.
Został nazwany duchem, trochę na wyrost, bo kanon, na którym jest oparty, został całkowicie przeobrażony przez twórców. Może pytaniem faktycznie jest, czy on powinien zostać okrzyknięty duchem, a nie, czy poprawność takowego stwierdzenia, godzi się z jej terminem.
A propos fantazmatu - to mogłoby być idealne wytłumaczenie.
Moim zdaniem, Tate nie jest podręcznikowym duchem, bo Tate jest tylko i wyłącznie zbudowany na takiej podstawie. Stąd mamy problem z psychologicznym określeniem "tego czegoś". Nie doszukiwałabym się tutaj na Twoim miejscu logicznych wytłumaczeń jego zachowań, bo one nie istnieją. To jest postać, którą ktoś ulepił, nie myśląc o tym, czy ma ona w świecie nauki, jakikolwiek wytłumaczalny sens. Po prostu - zróbmy z nim, to i to, dodajmy trochę choroby psychicznej, niech zapłodni matkę za pomocą plemników, których nie posiada i niech ma rozdwojenie jaźni, bez posiadania psychiki.
Ja się w pełni zgadzam z Tobą, że scenarzyści nabruździli, ale nie zgadzam się z tym, że to nas posądzasz o niewłaściwą interpretację. Ona jest właściwa właśnie w tym kontekście, jaki nam podano.
Odpowiedziałabym ci na to pytanie, ale nie wyłapałam żadnego fragmentu, w którym on znika. Przypomnisz?
Od rana walczę z Wielkim Błękitem o to samo. Doprawdy nie rozumiem po co on tak usilnie stara się wszystko racjonalizować i nie potrafi zrozumieć, że Tate świetnie funkcjonuje w świece AHS i nie ma potrzeby wciągać biedaka na nasze 'realne, współczesne' salony. Wg Wielkiego Błękitu zbrodnią jest cieszyć się wszystkim co nie jest od a do z zdefiniowane i określone. A mnie właśnie te niedopowiedzenia sprawiają najwięcej przyjemności w oglądaniu filmów/seriali.
Iro, to wyście go wyciągnęły na "realne" salony, przypisując mu LUDZKĄ do bólu chorobę psychiczną. To Wy go uczłowieczyłyście, co, jak w końcu przyznajemy, jest nonsensem.
Na dodatek niepoprawna gramatycznie. Postaw chociaż kropkę na końcu skrótu. A właściwie jak to się składa, że cały dzień siedzisz na forum?
Futuryzm może wykluczać kropki. I czasem je wyklucza. I nie tylko je.
Niestety wikipedia nie wszystko podpowie...
Telefon z androidem.
E tam futuryzm jest już passe. Tak mniej więcej od 70 lat. Trzymam się współczesnej polszczyzny.
A ja zdrowego rozsądku. I za kostkę.
Czy jeśli ktoś kiedyś wyłączy wikipedię - umrzesz?
Przepraszam, ale nie mogłem się powstrzymać przed tą drobną złośliwością.
A niby po co miałabym korzystać z wikipedii? Póki co żadne z używanych przez Ciebie słów nie było mi nieznane. Przeceniasz swoją erudycję
Ponieważ znając założenia futuryzmu nie zwróciłabyś uwagi na brak kropki. A raczej jej brak byłby oczywisty. To tylko jeden z wielu przykładów.
I nie przeceniam. Ja tylko doskonale zdaję sobie sprawę z tego, co wiem oraz tego, czego jeszcze nie wiem.
No... A znajomość słowa nie jest tożsama ze znajomością zagadnienia.
Wypływało to raczej z nieuwagi i pobieżnego przeczytania Twojego posta. Wierz lub nie ale odpisywanie na Twoje tzw. posty nie jest moim priorytetem (boy, it's not even my second choice!) więc wyluzuj.
Szkoda mi Ciebie, bo jeśli na co dzień też się tak do wszystkiego czepiasz to musisz być bardzo samotnym człowiekiem....
Nie, nie czepiam się. Do wszystkiego mam przeogromy dystans. Ale czerpię dziką rozkosz denerwując innych..
Nie mówię, że ja nie lubię ale zdecydowanie lepiej to robić w realu. Można zobaczyć jak ktoś rzeczywiście straci nad sobą panowanie i się popłacze. Zaś takie denerwowanie traktuję w kategorii natrętnej muchy więc nie przeceniaj swoich możliwości. Serio podczas dyskusji z Tobą zdążyłam zrobić zakupy, ogarnąć mieszkanie i obejrzeć film.
Ja nie jestem natrętny. Ja nigdy nikogo do niczego nie zmusiłem, ani nie oczekiwałem jakiejkolwiek odpowiedzi na którykolwiek z wysłanych postów. Ludzie sami chcą rozmawiać, to ich wciąga.
Część traci nad sobą panowanie, inni czekają na efekt.
Ja z kolei pracowałem, biegałem, piłem i robiłem masę innych rzeczy.
W reau niestety ludzie szybciej miękną, bo nie skorzystają z gugli. Większość się wycofuje.
I nie przeceniam możliwości, bo już kilka osób zdołało się obrazić.
Właśnie, że zmuszasz. Zasada wzajemności w psychologii społecznej. Zawsze tak kończysz swoje wypowiedzi, że adresat aby nie poczuć się gorszym musi Ci się odwdzięczyć postem o podobnym tonie. A że nie wszyscy są tak elokwentni jak Ty to wymiękają i obrażają się. I nie wciskaj mi, że tak nie jest bo robisz to świadomie.
Zasada wzajemności opiera się na pozytywnych emocjach, nie negatywnych.
Żeby zmusić do czegoś obcą osobę przez internet musiałbym być herosem.
A gdybym już nim był, to zacząłbym sprzedawac via internet kredyty. Albo inne bóg-wie-co.
No tak, ta zasada używana przez Malinowskiego opierała się tylko na pozytywnych emocjach. Ale współczesna psychologia (chociaż tak naprawdę to już Hammurabi ta zasadę usankcjonował, więc nie wiem czemu to się przypisuje współczesnej psychologii) mówi też o odwzajemnianiu tych negatywnych emocjach.
Ale głównie w przypadku doznania krzywdy. Ja krzywdy nie wyrządzam, bo w zasadzie nawet nie obrażam. Mogę co najwyżej wytknąć jakąś ułomność.
Choć ktoś może uważać inaczej...
Jak chcesz, a nie czytałaś, to mam pod ręką "Wywieranie wpywu na ludzi" Cialdiniego.
Właśnie, że wyrządzasz krzywdę. Nie fizyczną oczywiście ale w sensie psychologicznym. Nie są to jakieś trwałe czy wielkie urazy ale na pewno jedziesz nam ostro po dumie i ego. Bo w sumie zawsze stwierdzasz, że to Ty masz rację a całej reszcie 'brakuje piątej klepki' (czy jak to dzisiaj wyraziłeś na początku dyskusji). Jeśli czytasz książki pokroju Cialdiniego to na pewno masz do perfekcji opanowane manipulowanie ludźmi (nawet za pośrednictwem Internetu - bo w końcu nadal posługujemy się językiem tylko tyle, że w formie pisanej) czego najlepszym przykładem jestem ja. Od jakiś 2 godzin powinnam już smacznie spać bo jutro..nie właściwie dzisiaj muszę wcześnie wstać.
Jest taka zasada, że jeśli nie chcesz, by coś Ci się obiło, to to chowasz. W tym przypadku winno chować się własne ego. I nauczyć dystansu, zwłaszcza do tego co w internecie.
Szastanie własnymi emocjami bywa zgubne.
Może ktoś to kiedyś pojmie...
No nic, idę spać. Przyznając się do lekkiej manipulacji Tobą. Leciutkiej.
A jeśli gdzieś jakoś uraziłem, to przepraszam.
Też idę spać. W końcu. I ja się na pewno nie obraziłam bo cały czas odpisywałam, nie? Dystansu do siebie też mi akurat nie brakuje.
Tak , pamiętam, że ta dyskusja z WielkimBlekitem był jedną z najtrudniejszych jakie przeprowadziłam online :)
Szczerze gratuluje i zaangażowania i charyzmy.
Mi się nie chciało z trolem gadać ani psuć sobie nerwów. ( choć teraz to nerwy psuje mi Murphy 2 sezonem)
Ale i tak jeszcze szczerze cię podziwiam:)
Dzięki :)
A wracając do 2go sezonu to tak sobie myślę, że nasze oczekiwania chyba są zbyt wygórowane + 1 sezon za bardzo nas rozpieścił. Obecny sezon to perełka pod względem aktorskim. Scenariusz jest słabszy ale nie jest zły. Po prostu łatwiej nam się czyta zamiary twórców, bo czerpiemy z doświadczenia 1go sezonu. Ale rzeczywiście może trochę za dużo jest wątków - kosmici, diabeł, anioł śmierci, naziści, eksperymenty na ludziach, psychopaci. Cały czas jednak liczę, że wszystko zostanie sprowadzone do jednego mianownika.
Wiesz... może masz racje, że 1 sezon był skomplikowany emocjonalnie i nas rozpieścił.
Według mnie 2 sezon to totalna pomyłka. Z naszej historii robią sobie opowieści dziwnej treści, nawet przeinaczając fakty.
Do tego, scenariusz jest jednym kolarzem z innych filmów. A pod względem aktorskim uważam, że jest gorzej.
Aktorzy szokują scenariuszem a nie grą.
Osobiście to chce mi się rzygać a nie oglądać dalej.
Ale to moje zdanie. Czekam z niecierpliwością Na Tejcika Langdona, który ma wrócić w 3 lub 4 sezonie :)
Prawda. Tylko, że nieprawda. :-)
"Nie doszukiwałabym się tutaj na Twoim miejscu logicznych wytłumaczeń jego zachowań, bo one nie istnieją." Skoro tak, to nie można mówić, o rozdwojeniu, bo to wynika z logiki, którą odrzucamy. W ogóle chyba, postać wymykająca się logice, jest nieopisywalna, a interpretowana może być jako co najwyżej metafora? Fantazmat właśnie?
Dlatego myślę, że o Tate'ie można dywagować jedynie na poziomie absurdu, typu:
Tate jest personifikacją emocji Violet. Kiedy jest zła/boi się - jest gumowy, kiedy jest smutna - jest przyjacielski.
Oczywiście to niemożliwe, ale spełnia pierwotne kryterium.
Jednak podobne rozwiązanie byłoby kolejną kradzieżą cudzego pomysłu przez scenarzystów, choć kto wie..
Przykładu znikania nie podam. Ale skoro mieszka w tym domu od 94 r., nie je, nie wychodzi i nikt (obcy) go nie widział, to albo ukrywa się między ścianami albo... Tylko, że to znów jest logiczne wytłumaczenie, któreśmy odrzucili.
Moim zdaniem następny sezon będzie na tej samej bazie (supernaturalne zjawiska wieszczące nadejście pierwotnegio zła), ale historia sama w sobie będzie inna. Chyba powinni wyjaśnić ten sezon w ostatnim odcinku bo trochę pytań sie namnożylo... czasami trudno się połapać, więc choć szczątkowe wyjasnienia od 10tego odcinka już by się przydały ;)
Addie nie umarła na terenie Murder House więc jej raczej już nie zobaczymy , chyba że w retrospekcjach :)
Pisząc o logicznym wytłumaczeniu, mam na myśli naukowe wytłumaczenie, które może sklasyfikować i przypisać. Jeśli pozbędziemy się nawet przysłowiowej "chłopskiej" logiki, nie zostanie nic. Nawet personifikacja, bo to również wiąże się z logiką. Błędne koło.
My próbujemy rozwiązać problem tej postaci, a scenarzyści AHS, pewnie nawet nie znają pojęcia fantazmatu, nie mówiąc o stosowaniu go w swoim serialu. Tutaj nic się nie trzyma sensu, zwłaszcza od strony biologicznej. Jeśli scenarzyści popełniają podstawowy błąd, którym są (prawdopodobnie) działające wszystkie narządy w jego ciele, to dlaczego nie mieliby się posunąć dalej, zostawiając mu psychikę, która upoważnia go do jej problemów?
Pisałeś wcześniej o personifikacji abstraktu. W zasadzie, możesz to zrobić, ale nie można szukać cech w psychologii, bardziej odwoływałabym się tutaj do literatury.
Tylko że bezwarunkowo odrzucając logikę sprowadzamy dyskusję na poziom absurdu, ewentualnie paradoksu. Nie da się dyskutować na tym poziomie, bo nie jesteśmy w stanie niczemu zaprzeczyć, ani niczego uznać za prawdę.
Jeśli Tate wymyka się wszelkim schematom, to nie można ich stosować do opisania go. Bo to już bezsens.
Oczywiście Tate może posiadać psychikę. Ale jej posiadanie dyskwalifikuje jego postać jako ducha/zjawisko nadprzyrodzone. Tak jak i posiadanie ciała. Czyli sugerowane błędne koło jest jedynym co nam pozostaje.
PS. Logika jest nauką.
Więc siedzimy w błędnym kole, a wszystko sprowadza się do tego, że scenarzyści popełnili błąd tylko i wyłącznie w nazewnictwie, określając Tate'a jako ducha. Jako twórcy, mają prawo stworzyć zjawisko nadprzyrodzone i określić jego cechy. Podejrzewam, że gdyby ta postać została nazwana, zupełnie tak jak Carroll w swojej książce wytworzył verza, nie byłoby żadnego problemu. Nie możemy w żaden sposób nadać ram, granic czy szablonów odnoszących się do jakiejkolwiek personifikacji wyobrażeń. Tak, nie powstałyby inne, zaszufladkowane już, postaci fikcyjne.
Chłopska logika wywodzi się z mądrości ludowych, pozostawałabym tutaj na dystans.