Nie ma się co oszukiwać, wszelkie intepretacje serialu tak czy inaczej zaczynają się sprowadzać do jednej osoby. Można go nie lubić, można go uwielbiać ale nie można go nie zauważyć i odmowić tego, że jest to postać najbardziej intrygująca z całego serialu.
Zapraszam do dyskusji - czyli jak wszystkie wątki i tak łączą się z Tate'em.
Moim zdaniem Tate jest osobą psychicznie chorą która ma problem z odróżnieniem dobra od zła. Śmierc nie znaczy dla niego zbyt wiele. Zgwałcił matkę Violet bo chciał zrobić coś dobrego dla pierwszej właścicielki (nie pamiętam jej imienia) i wydawało mu się że robi dobrze. Tak samo z gejami. Zabił ich bo ona chciała mieć dziecko a oni się wciąż kłucili. Kiedy w ostatnim odcinku chciał zabił syna nowych właścicieli, to zrobił to po to aby Violet nie była sama. Moim zdaniem on nie był psychopatą, nie robił wszystkiego dla swojej własnej korzyści.
Nie mam pojęcia dlaczego zabił licealistów zanim umarł. Jak dla mnie to jedna z najbardziej niedopowiedzianych spraw w serialu
Zgadzam się. Mi tam zal Tate'a. Wiem, że Violet potwierdziła, że go kocha i dała mu warunek, że nie będą razem dopóki tego nie odpokutuje. A Tate chce tego miłosierdzia i zrobi dla Violet wszystko. I to nie dlatego, że ma jakąś z tego korzyść tylko dlatego ze naprawde ją kocha( tak jak to potwierdził jeden z gejów).
Dla mnie Tate pogodzi sie z matką Violet, Viviene nie jest msciwa. Dzieciaki na Haloween w tych okolicznośćiach tez wiele od niego nie chcą. A Tate'a przestał już zaprzeczać i kłamać. Jak ktoś zauważył zaczął się spowiadać. I naprawdę się zmienił, bo jeszcze przed wejsciem Violet nie mógł zabić tego chłopaka.
Prawda jest taka, że ten kto kocha nie moze być zly... bo miłośc to już milosierdzie.
Mysle ze wczejsciej czy pozniej Tate dołączy do rodziny Harmonów bo psychiatra to juz sie pomylił co do kazdego w tym domu a
jesli chodzi o niego to tez jest niezly son of b*** tylko jemu wszycy wybaczyli
No nie wiem, ja tam rozumiem Tate'a i wcale bym się nie zastanawiała na chorobą psychiczną ^^ nie wierzę, że nikt z was nie miał kiedyś ochoty po porostu pójść raz do szkoły i wszystkich rozp********... to nie jest chore, raczej ludzkie, czasem ci wszyscy ludzie, na których jesteś skazany przez parę lat... nie możesz już na nich patrzeć ,,, i tak jak Peters mówił w pewnym wywiadzie : Tate chce czynić dobro tylko w jakiś sobie pokręcony sposób.
Jejej dziewczyny Tate jest psycholem jakich mało koniec i kropka nie ma co tu rozprawiać o tym czy jest dobry czy nie czy kocha Violet czy nie gdyby ją kochał nie pozwoliłby jej umrzeć w tym domu a przede wszystkim nie pozwoliłby jej zostać w domu wiedząc co jej grozi. ivi777 tak na pewno każdy z nas ma gorszy dzień wciąga 4 krechy ładuje spluwę i idzie pomordować sobie swoich rówieśników . Tate nie tylko tego jest winny doprowadził do śmierci Vivian gejów i nie wiadomo jeszcze kogo, Sory ale normalny ucywilizowany człowiek się tak nie zakowuje
ale to jest fiiiiilm, on może być przesadzony przecież nawiedzone domy nie istnieją^^ pokazuje jakąś alternatywną rzeczywistość, w której jak masz ochotę to idziesz i rozwalasz ludzi, którzy cię irytują... nie napisałam, że ktoś tak robi, tylko że większość tego chce, a w AHS pokazano kogoś, kto to zrobił i jakąś wizję, co takiego człowieka czeka. Przestańcie patrzeć na niego jako na człowieka, tylko postać.
Poczytałam Wasze rozkminy i się w nie wciągnęłam bo mnie samą to intryguje. Duch nie posiada psychiki. Jej, ale przecież Tate był kiedyś człowiekiem, tak? Sam pomysł, że każdy widzi te duchy i mogą one sobie zmieniać ciuchy, podjadać z lodówki albo wylegiwać na łożku już jest bezsensu. Trochę to im nie wyszło ale trudno się mówi. Jeśli zacząć od początku to według mnie nie przypadkowo ukazano fascynację Tate'a Kurtem Cobainem. On też dusił w sobie emocje, był introwertyczny, bardzo wrażliwy aż wreszcie nie wytrzymał i sięgnął po strzelbę. Tate też po nią sięgnął ale pozabijał nią innych. Kiedyś w takim dokumencie o tych szkolnych mordercach opowiadali, że ktoś taki z reguły ma depresję, czuję się niepotrzebny, nienawidzi siebie i tą nienawiść przenosi na innych. Takie osoby czują się niekochane i niezauważalne a takie morderstwo sprawia, że są w centrum zainteresowania. Tate obsesyjnie pragnął milości i akceptacji dlatego tak bardzo lgnął do Violet. tacy ludzie przyczepiają się jak bluszcz do tych, któy okazują im troche łaski bo nie otrzymali jej wczesniej od innych. Dlatego też przyczepił się tak do Bena i uczeszczal na jego terapie. Szukal zrozumienia, przyjaznej duszy, chcial sie zmienic i pomoc sobie. Zauważył, że Violet go rozumiała bo sama też się cięła więc stwierdził, że jeśli już go tak pokochała jak on ją to tak już zostanie, choć w glębi strasznie się obawiał, że ją straci. Nie rozumiem tych jego zbrodni na innych domownikach ale z tą próbą zamordowania tego chlopca to jest dla mnie proste. Zwykły strach, zazdrość i gniew. Strach, że już nigdy nie będzie z Violet , zazdrość bo bal się, że Violet zacznie rozmawiać z tamtym nowym tak jak on z nią i o zgrozo ona się w tamtym zakocha. To wyjaśnia dlaczego zaczął jej gadać, że to przyzwoity chłopak itd. Sprawdzał co ona o nim myśli. Gniew dlatego, że Violet go odrzuciła. Zauważcie jak spokorniał w sekundę kiedy mu powiedziała, że chcę tylko jego i go kocha. On ją traktował jak swoje jedyne koło ratunkowe przed totalnym sfiksowaniem. Niektórzy piszą, że gdyby mu zależalo to by ją uratował. On ją ratował ale mu się nie udało bo nie zdążył z pomocą. Uczucia do Violet to najlepsza strona Tate'a. Z resztą jego niewinność jest wyraźnie ukazana w interakcjach z Constance. On się jej boi ale jednocześnie ją nienawidzi. Właściwie to jego rodzina to jedna, wielka patologia. Ojciec niedoszły gwałciciel i babiarz. Matka intrygantka i zimnokrwista manipulantka. Ojczym taki sam bydlak bo zabił brata Tate'a bo mu-nie wiem przeszkadzał. Siostra upośledzona. Dookoła w ich domu pełno duchów. Mógł chłopak zwariować. Miał takie odchyły, których nie dało się wyprostować. On w pewnym sensie traktował jak przyjaciela Bena bo mu się ziwerzał i przez moment wierzył, że on mu pomoże ale kiedy tamten zaczął go odpychać to znowu narosła w nim nienawiść. Wydaje mi się, że on czuł się skreślony za życia więc uznał, że całkowicie przejdzie na złą stronę bo i tak nie ma nic do stracenia. Jedno tylko się psychologicznie nie zgadza. Skoro był podobno bardzo wrażliwy i słaby psychicznie to powinien po zabiciu tych dzieciaków siedzieć w kącie i płakać a on nic. Jeszcze sobie kpił z glin i chciał do nich strzelać. Może byl zbyt naćpany? W końcu widzimy w scenach jak wciągnął kokę przed atakiem na szkołę. Nie rozumiem tylko po cholerę on udawał, że nie wiedział nic o tym, że kogoś zabił? Bał się, że Violet mu nie wybaczy? Tak to bym tłumaczyła.
Przewaznie nie czytam takich wywodów. Ale uwielbiam postać Tate i przeczytałam twój cały post. I normalnie zgadam się ze wszystkim.
Ale musisz chyba przyznać, że jak dostał od matki po pysku i zaczął płakać to było słodkie XD
Ja też go uwielbiam, mimo że ma narąbane równo pod kopułą ;) On ogólnie bywał taki słodki, że aż się nie chciało wierzyć, że zabijał. Po prostu tak wielki kontrast. Te niewinne, załzawione oczka sierotki i błagalny głosik był wzbudza taką litość i czułość, że trudno mu nie wybaczyć. Ta scena z matką była ciekawa. On tam się zachowywał jak małe, przerażone dziecko bo mamusia go zbiła. On tak zawsze reagował na odrzucenie bliskich. Tak samo piszczał kiedy opieprzała go Violet haha
No ja wymiękam na tej scenie XDDD
You all I have You all I want
Jak ja zawsze powtarzam... Violet powinna odpowiedziec tylko jedno "Oh shut up you had me at hello"
Ja lubię ich wszystkie sceny. Najbardziej poruszająca jest ta w wannie i właśnie ta kiedy ona mu mówi ,,Go away, Tate''
Może to naiwne ale uwielbiam tą scenę kiedy on jej proponuje wspólną śmierć a potem ją jak wariat całuje. Szalony po prostu ale to jest fajne.
Dont you die on me!
Kocham te scene... Jak jej palce wepchał do ust. Ale i tak nie na wiele sie to zdało...:XD
Ale Violet zawsze mnie masakrycznie wkurzała. Albo jak biegała po domu i był taki dialod
- Please Tate Please I dont wanna die...
- It's too late for that - za tą mimikę twarzy jak to mówi oscara bym mu dałą
Generalnie Evan zagral Tate'a na medal i ma naprawdę talent aktorski. Może zostać wielką gwiazdą bo oprócz tego jest bardzo charakterystyczny, zwłaszcza kiedy jego czupryna ma kolor blond i kontrastuje z tymi czarnymi oczami jak u demona. Marzę żeby on zagrał Sebastiana Morgensterna w 3 częście Miasta kości. To jest po prostu mistrzostwo https://www.youtube.com/watch?v=iGmAEBJUUcA
zgadzam się. Po prostu zakochałam się w tej sierocie z blond loczkami.
A miasta kosci nie znam, ale zal mi było że w Igrzyskach Smierci nie dostał roli tylko ten pokurcz...
On miał grać Peete? Serio? Mnie tam pasuje Josh choć Peeta wyglądał inaczej i Evan też nie jest do niego podobny ale do Sebastiana pasuje idealnie. On nim wręcz jest.
Miał grać. Ale wybrali kogoś innego. Nie czytałam książki dlatego pytałam ludzi jaka to miala bys postac.
I zgodnie przyznali, że złozonosc i niepewnosc tej postaci zagrały by jedynie psychopatyczne oczyska Evana.
Peeta wcale nie jest taką złożoną postacią. Jest milusi i tylko potem się zmienia po wpływem pewnym nieprzyjemnych okoliczności. Tak poza tym on miał niebieskie oczy i był wychudzony tak jak Katniss. Nie przeczę, że Evan by nie dałby rady bo dałby ale Josh też fajnie wykreował tą postać. Polecam bardzo serię Igrzyska Śmierci bo to genialne książki.