Jak wam się podobał odcinek po tak długiej przerwie?Według mnie dobry odcinek. Haha Diggle w kostiumie Arrowa kto by sie spodziewał?
Moim zdaniem albo jest meta-humanem i akurat był w Central City jak akcelerator się popsuł, albo jest "pozostałością" po ostatnim dużym ataku terrorystycznym na Starling, czyli po prostu ma mirakuru :).
Nie wiem jak rozwiążą to w serialu, ale w komiksach Brick jest meta człowiekiem i ma skórę z kamienia [Brick-Cegła ;)]
Aż zacytuje: "a nie mówiłem?" xP
Ale poważniej: odcinek był wręcz przeciwnie, KAPITALNY! Powiedziałbym, że równie mocny start po mid-season finale jak we Flashu. Rozumiem, że ludzi rozczarowuje fakt, że Oliver przeżył ale cholewa jasna - kto by pomyślał, że w taki sposób zostanie to rozpisane (tj. fajnie zawiązali wątki z retrospekcji z teraźniejszością i "pomocą" Maseo Oliverowi "będę ci do końca życia wdzięczny"). Nie tyle wiemy już, że ocalą jego żonę (kolejna zajawka kto był w chatce) co jeszcze Amanda najwidoczniej nie będzie o tym wiedzieć (czyli nawet Maseo w Lidze nie zapomina o tym, czego zawdzięcza Queenowi). Muszę przyznać, że pod tym względem scenariusz był kapitalny - i tak, skupię się na nim bo cholewnie dobry był.
Wątek z Laurel i śmiercią Olivera będącą 'zapalnikiem' do przymierzenia stroju BC? Świetne! I nie powiem, od pierwszej sceny Laurel przypadała mi do gustu, lubię jednak takie stąpające twardo po ziemi dzierlatki. I tak przez cały odcinek, że aż chciałoby się powiedzieć: nie irytowała mnie :))) Powiem nawet więcej: ENTER THE BLACK CANARY było EPICKIE, ten najazd kamery od strony pupy (no, no, aktorka ma ładną pupe <3), coś pięknego. I nawet ma gadżet siostry, ekstra. Oczywiście wiem, że to początek i że cały czas myślałem, że zrobi sobie sama strój a tutaj wszystko tak ładnie złożyli w scenariuszu, że motywem przewodnim była śmierć Olivera, że nie sposób powiedzieć, że nie było to świetne.
Kolejne świetne rozpisanie: Brick i cały wątek z tego odcinka z 'odzyskaniem' przydupasów - fajnie to rozpisali zważywszy na powiązanie akcji od momentu załatwienia Slade'a przez Arrow. Wiem, że nie jest to nic wielkiego ale podobało mi się, nawet jeśli na siłę, takie zawiązanie wszystkiego pod jedną postać. Wreszcie w Arrow prawdziwy gangster w klimatach prosto z UK :D
Relacje między postaciami przez pryzmat śmierci? Po prostu coś pięknego, dramat w całkiem dobrym stylu (a w momencie kiedy Diggle świecił łoczkami i mówił o Oliverze to prawie łezkę w oku uroniłem, masakra :( ). Tak więc że było dużo 'smutnych' scen w odcinku nie uważam za minus, a za piękne rozpisanie tego wszystkiego po domniemanej śmierci Olivera. Sceny z Malcolmem też były świetne i wreszcie wyszło szydło z worka o co mu chodziło (tak, można było by pomyśleć, że o coś innego mu chodzi ale ostatnia scena z Theą sugeruje DOBITNIE, że jednak o to mu chodziło: Oliver miał zabić Ra'sa tym samym uwalniając go od 'śmierci'). Ktoś powie dlaczego Malcolm postawił na Olivera ale jak tu na niego nie postawić skoro pokonuje silniejszych od Merlyna? Nie powiem, że plan mnie zwalił z nóg bo ktoś bodajże na forum w temacie o spoilerach napisał, że może być takie rozwiązanie.. i miał rację. Ale ja to kupuje, ani nie jest to nic specjalnego ani nie przesadzili, ot proste i skuteczne rozwiązanie, które trzyma się.. 'kupy' :)
Oprócz świetnego scenariusza dodam, że podobały mi się akcje w tym odcinku - ktoś odwalił kawał dobrej roboty (oprócz aktorów). Akcje z Arsenalem były świetne - to już nie 'Roy sobie skacze' ale parkour z prawdziwego zdarzenia (raziła mnie jedna scena z odbiciem ku górze po akcji (swoją drogą genialnej) w rurze i biegiem, gdzie z pewnością aktor robił to z pomocą linek ALE reszta była kapitalna. Prawdopodobnie już nigdy więcej nie zaśmieję się ze skoku Roy'a. Wielki plus za 'śmierć' Olivera w serialu, dzięki temu inni mogli się wykazać. Jest też minus całej zaistniałej sytuacji: to nie spowodowało, wzorem Laurel, użycia stroju przez Diggle'a - teraz latał nawet bez kominiarki od drugiej akcji i pomyślałem: jak on się nie boi o swoją tożsamość? Jak to aktor powiedział na tym filmiku z jakiegoś panelu: Oliver wchodzi do budynku.. w stroju zielonym. Roy wchodzi do budynku.. w stroju czerwonym. Diggle wchodzi do budynku.. Diggle jak ubrany każdy widzi (czy coś w ten deseń, i śmiech) xD Aha, fajnie było po raz drugi w serialu zobaczyć, że użył stroju zielonego chociaż w jednej akcji z odcinka :) Najlepsze, że w obu przypadkach chodziło o 'ukrycie' tożsamości Olivera: w s1 i teraz ze śmiercią Olivera bardziej związaną.
Tak więc jak dla mnie odcinek był świetny, bez dwóch zdań jeden z lepszych w całym s3.
Teraz musisz sama przyznać, że odcinek był świetny a nie kłamać ludziom w żywe.. ekrany, że był 'tylko dobry' xP <dżołk>
hehe dobry był dobry :D obejrzałam go już łącznie 3 razy i nie wiem, czegoś mi brakowało... :P
Amella i Arrowa :D potrzebuję widocznie czasu na przetworzenie tego wszystkiego. napiszę ci po weekendzie o co mi dokładnie chodzi :)
Haha. Pracuję cieżko w weekend a tu potrzebuję czasu na przemyślenie ;p
Matiii ty i te twoje skojarzenia ;p
Hmm, wydawało mi się, że takie przemyślenia nie wymagają wiele czasu - myślisz i masz :D W sensie: piszesz, że coś nie pasowało to wiesz, co nie pasowało xP
Moje skojarzenia są jak najbardziej normalne, albo tutaj też za dużo komedii romantycznych się naoglądałem (albo inaczej: już ich nie oglądam ale kiedyś oglądałem wszystkie gatunki filmowe..) xd
Napisalam juz co mi nie pasowalo. Pewnie to wszystko "po weekendzie" :p bym powtórzyła ;D
komedie romantyczne nie są takie złe ;)
Hahahahaha, dobra, ja już nic nie napiszę - albo ja się pogrążam z moimi skojarzeniami albo Ty Weroniko jesteś.. ciiiiii :DxP
Tylko wyjątki potwierdzają regułę!
"raziła mnie jedna scena z odbiciem ku górze po akcji (swoją drogą genialnej) w rurze i biegiem"
widze że nie tylko mnie to ukuło w oko... motym OK, ale wykonać mogli troche lepiej, bo ewidentnie widać udział linek.
W scenach walecznej Laurel była jej dublerka, ta sama, która była dublerką Caity Lotz. Pochwała dla pupy więc należy się dublerce. :)
BAMBI! :D:D:D W takim razie kajam się i poprawiam: ładną pupę ma dublerka (a już myślałem, że chodzi o Cassidy, hehe)
Masz teraz zadanie namierzyć jak się nazywa dublerka i wstawi tu więcej zdjęć jej pupy :D
Wystarczy mi to, co będę teraz oglądał w Arrow :D (ze świadomością, że to dublerka - nie Cassidy xd)
No odcinek spoko i akcja i poruszenie. Jedyne co mnie trochę zirytowało to skaczący jak sprężyna Roy. Mogli by trochę popracować nad tymi jego kaskaderskimi sztuczkami bo jak wskoczył na rurę po odbiciu się z klaty ziomka i potem zszedł na dół to myślałem ,że pobrałem jakąś wersję odcinka z jeszcze nie dopracowanymi efektami :)
bo Roy jest specem od jump :D skoków więc mi to już nie przeszkadza. uważam że bardzo dobrze spisał się w tym odcinku. raził tylko ten jeden skok o którym wyżej wspomniał Matii ale tak reszta ekstra :D
Kuźwa wszyscy o tym napisali, a ja jak ta lama...nie przeczytał i gada to samo po raz kolejny :D:D Sorka Ale mi też się to nie podobało
No mi podobał się Brick i Malcolm w tym odcinku. Także Roy świetnie zagrał i pokazał się z dobrej strony w walce ;) Końcówka była w porządku ale kurde on spadł z takiej wysokości że żadne zioła by go nie przywróciły do życia. Tak samo jak Jama Łazarza, jest krótki czas w którym trzeba zanurzyć ciało(A poza tym to nie może być nic związanego z tymi wodami z Jam, bo one powodują że rany się goją a Tatsu przecież zszyła Olivera).
Coś czuje że Tatsu jednak okaże się jakimś magiem. Zszyła Olivera i przywróciła jego dusze do ciała, bo innego wytłumaczenia na to nie mam ;)
No i wreszcie Lauriel ech jakoś mi ona nigdy nie przypadnie do gustu. Na razie skopała dupsko zwykłym gościom ale nie widzę jej w walce np z Brickiem czy Slade'm Wilsonem. Z niej to przepióreczka a nie kanarek.
Co do Laurel - masz rację, że póki co w walce wymiatać nie powinna, aczkolwiek porównanie przywaliłeś mocno krzywdzące. Sara też bardzo prędko by padła w walce ze Sladem, z mirakuru czy bez.
Do do Oliwera - ja bardzo chcę, żeby twórcy mieli naprawdę solidne wytłumaczenie, dlaczego on do cholery nadal żyje, zwłaszcza w przypadku jeśli Lazarus Pit nie ma tu nic do rzeczy. Przebite na wylot płuco, upadek z kilkuset metrów (no ja pier***, nie powiecie mi, że kilkanaście centymetrów śniegu zamortyzuje upadek na skałę, litości!), wychłodzenie organizmu...
Ja dla Laurel nie mam nadziei. :) Chyba nigdy o niej zdania nie zmienie. No a w ej jej scenie z BC byla taka szeroka ze mi sie smiac chcialo szczegolnie jak wyskoczyla z tekstem ze jest sprawiedliwoscia czy cos takiego
Dig już występował w stroju Arrow''a:) ale i tak nie pasował mi do niego jak cholera:-p. Każdy liczył na lazarus pit, a tu takie rozczarowanie. Jeśli naprawdę nie wyjaśnią tego jakimiś czarami lub czymś metahuman to zwątpię w ten cały serial. Zawsze czekam z niecierpliwością na każdy odcinek, ale jeśli po takich cięgach od Ras'a i upadku z takiej wysokości(swoją drogą fajnie kamera zjeżdżała w dół naprawde pokazując ile on leciał :-p) Tatsu wyleczy go ciepłym kocem i ziółkami, równie dobrze mogliby wskrzesić każdego kto zginął od początku serialu. Nikt by nie przeżył takich ran, upadku i leżenia w samych spodniach na półce skalnej nie wiadomo ile czasu. Już we Flashu bardziej prawdopodobne rzeczy się dzieją :-p
W sumie nie mam zamiaru bronic tego 'upadku' (wydaje mi się, że sam na to narzekałem) ale bawiąc się w adwokata diabła odpowiem, że może chodziło o temperaturę? Specjalnie wybrano takie zimne miejsce na walkę z Ra'sem aby tłumaczyć np. mniejszy krwotok u Olivera? xP
Taka temperatura również wychładza organizm. Jak dla mnie to żadne usprawiedliwienie - przeciwnie, to kolejny powód, dla którego powinien być martwy.
Dokładnie tak: wychładza organizm przez co wolniej on pracuje (albo za dużo filmów się naoglądałem i coś takiego nie ma miejsca w rzeczywistości xd)
Poleż sobie bez koszulki na śniegu podczas mrozu przez całą noc. Jeśli przeżyjesz - pogadamy dalej ;). Hipotermia (czyli właśnie wychłodzenie organizmu) owszem spowalnia metabolizm i dzieki temu jest wykorzystywana w medycynie - kontrolowana hipotermia (na poziomie kilku stopni celsjusza różnicy) jest na przykład wykorzystywana podczas przeszczepu serca. Ale obniżenie temperatury do zbyt niskiej wartości stwarza ogromne ryzyko zgonu lub śpiączki.
no wiesz temperatura temperaturą, ale "można" by kogoś tak spowolnić jeżeli nie ma żadnych dziur w ciele :-p. Był prawie goły, zmęczony po wspinaczce i walce, raniony śmiertelnie dla większości ludzi :) dodatkowo ubytek krwi zmniejszał temperaturę. Nie wierzę, że upadek nie połamał mu żadnej kości. Rozumiem, że to serial i że Ollie jest super wytrzymały i wyskillowany, ale bez przesady. Wyraźnie było widać, że Ras przebił mu płuco, dlatego od razu krew mu poszła ustami. Niech przeżyje nawet ten upadek, bo spadł na śnieg :-p, ale powinien był tam umrzeć w ciągu kilku minut.
Dobra, przekonaliście mnie z tą temperaturą, dzięki Wam za info! :) a ja już nie będę bawił się w adwokata diabła xP
spoko :) nie miałem zamiaru nikogo przekonywać do niczego:) ale skoro w tej walce ewidentnie pokazali że on umarł powinni go wskrzesić w bardziej wiarygodny sposób:) czuję, że to się jeszcze wyjaśni:)
Uważam, że odc. świetny, w pewnej chwili gdy Merlyn był na miejscu walki Ras/Oliver już myślałem, że to on. A widok Tatsu już kompletnie mnie zaskoczył. Jestem ciekaw dlaczego Maseo jest w Lidze a Tatsu siedzi w tym domu skoro byli małżeństwem.
Myśle jednak że Akio umrze.
A Laurel - myślałem, że będzie gorzej, z tyłu wygląda prawie dokładnie jak Sara ( może nie będzie z nią tak źle )
Bardziej wkurzała mnie Felka, raz nie może uwierzyć że Ollie nie żyje a później cieszy sie że już to wie :) pokręcone.
Ogólnie uważam że ten odc lepszy odc 10odc Flasha
Felka przechodzi w tym odcinku przez różne stadia tzw "żałoby". od zaprzeczenia, poprzez złość, do akceptacji czy też rezygnacji :P
Fakt, a poza tym straciła drugą bliską osobę w przeciągu zaledwie kilku miesięcy. Dodatkowo nigdy nie przeszła szkolenia militarnego, nie umie sobie radzić z tego typu emocjami jak żołnierz. Nie jest wojowniczką. Tylko, albo aż wspomaga przyjaciół z "kwatery głównej". Do tej pory oni zawsze wracali, teraz już niekoniecznie ... Nic dziwnego, że nie chce przeżyć na nowo tego samego z A.T.O.M.E.M.
Ciekawe teraz, czy scenarzyści mają zamiar być konsekwentni gdy już powróci Oliver - taka wręcz trauma musi się odcisnąć na Felicity i może po powrocie Olivera będzie bardziej zdystansowana do 'akcji' albo zrobi to, co w tym odcinku z Digglem i Roy'em. Wiem, że może być druga strona medalu i 'a jednak przeżył' i w ogóle, ale jednak wolałbym pójście w tą pierwszą stronę.
To dopiero początek mini trylogii (dla mnie coś w rodzaju odpowiednika końcówki zeszłego sezonu). Oni wszyscy są rozbici: Roy zaczyna pić, Felicity wycofuje się, a Diggle sam nie wie co chce zrobić. W mieście będzie coraz większa eskalacja przemocy, a złoczyńca ma realny plan. Felicity tak naprawdę zakwestionowała podstawowe założenie bohaterów: uhonorowanie śmierci bliskiej osoby (Oliver-ojciec, Thommy; Laurel: Sara; Ray-Anna). Wątpię, aby ci zmarli chcieli być pomszczeni poprzez narażanie życia ich bliskich. Zatem musi nastąpić przejście na wyższy poziom: obrona idei. Arrow to nie tylko osoba to tak naprawdę projekt: obrońca miasta, postrach przestępców. Nie liczy się kto jest pod maską, tylko czy nadal ta idea funkcjonuje. Felicity zaakceptuje wkrótce okoliczność, że nie może się wycofać, bo inni na nią liczą, a jej bierność przyczyni się do większej liczby ofiar. Osobą, która będzie jej towarzyszyć w tej "podróży" jest Ray. Łączą ich wspólne doświadczenia, a poza tym on potrafi inspirować, zmuszać ją do zmierzenia się z nowymi wyzwaniami. Będzie tak samo jak z jej pracą dla niego.
Po powrocie Olivera ta trauma tak naprawdę odciśnie się na ich relacji prywatnej, a nie "zawodowej". Mam wrażenie, że może być tak jak z jeńcem wojennym. W niewoli tworzy on miraże powrotu do domu: idealny dzień, towarzyszka w jego ulubionej sukience itd. Po powrocie wszystko wydaje się być tak jak w scenariuszu, tylko ona wystawia jego walizki za drzwi :)
Z tym powiedzeniem, że Oliver PRZEŻYŁ trzeba ostrożnie chyba się posługiwać. Ja byłbym skłonny mówić, że został ożywiony i dlatego będzie mógł wrócić do tych, którym na nim zależy i odwrotnie. Mi się wydaje, że Oliver powinien teraz nabrać trochę pokory i być świadomym, że nie jest niepokonany, że są na tym świecie ludzie i meta ludzie, których nie jest w stanie pokonać. Oczywiście najlepiej będzie jeśli wszystko spowoduje, że będzie chciał być jeszcze lepszy niż był do tej pory, ale niech też Oliver zobaczy jak ogromnego farta miał z tym, że powrócił zza światów.