Awatar: Ostatni władca wiatru
powrót do forum 1 sezonu

Świat stworzony przez Michaela Dante DiMartino i Bryana Konietzko został zmieniony na potrzebę tak naprawdę czego?

Ewidentnie widać skierowanie się ku nowym widzom, ponieważ ilość zmian w bohaterach głównych, pobocznych oraz dziur w fabule może powodować zgrzyt dla oddanych fanów pierwotnej animacji i miłośników historii walki o wolność z komediowym smaczkiem.

Sam początek nowej serii przedstawia nam Aanga w bardzo przyśpieszonych przebitkach, o jego cechach oraz emocjach w stosunku do ludzi i beztroskiego, normalnego życia dowiadujemy się z dwóch linijek monologu przed przejażdżką z Appą. Jak i również Sokka z Katarą nie mają czasu na dogryzanie sobie jako rodzeństwo trzymające pieczę nad całą wioską w zastępstwie za swojego ojca oraz zmarłą matkę.
Wszystko jest przelane ciemnymi barwami na już wcześniej zarysowane płótno, powaga w tak młodych ludziach jest ciężka do odczucia że to wszystko co jest wypowiadane jest rzeczywiście w pełni szczere.

Moje główne zarzuty po obejrzeniu połowy odcinka utrzymały się do samego końca sezonu, mianowicie:

- Sokka często jego wypowiedzi były seksistowskie, wielokrotnie próbował wywyższać się od dziewczyn, szczególnie swojej młodszej siostry, ponieważ chronił całą wioskę jako JEDYNY nastoletni mężczyzna zdolny do walki, obiecał ojcu że ochroni swoją rodzinę i się nią zaopiekuje jako wódź. Dlatego tak ciężko było mu się oddalić od wioski, ponieważ pozostawiłby starsze osoby, kobiety oraz dzieci same sobie.

Jednakże Netflix postanowił dodać obcego nastolatka który od razu przejął odpowiedzialność od Sokki, wszystko trwało 5 sekund i tyle go widzieliśmy.

U niego najbardziej kluczowy był rozwój, do tego ukryty geniusz oraz umiejętności strategiczne skryte w tym chłopaku. Bardzo przykro się (nie) widziało uśmiechu, sytuacji obracanych w komedię dzięki jego ekscentryczności i braku okrzesania.

- Katara nazbyt poważna, brakowało w niej pasji i miłości do tkania wody, wszystko czego się nauczyła pochodziło z dialogu, nie własnej ciężkiej pracy, tylko usłyszała kilka słów i nagle stała się mistrzem w momencie kiedy ponownie otworzyliśmy oczy.

Była jak matka, której jej brakowało, również była wybuchowa ponieważ była tylko nastolatką (mającą na barkach wychowanie Sokki oraz pomaganie w wiosce nawet przy porodach, bardzo szybko musiała dojrzeć jak na swój młody wiek), jednakże tutaj nie widzieliśmy tego w żadnym momencie wzdłuż całego serialu.
Aang oraz Sokka wydobywali w niej skrywane, czasami skrajne emocje, potrafili ją zainspirować i być idealnym wsparciem.

- Aang co najważniejsze został spłycony, bezbarwny i zagubiony ale w scenariuszu. Przed ucieczką ze swojego domu nie wiedział o tym że Armia Ognia ogłosiła wojnę!!! był zatracony przez decyzje głównych mnichów, którzy odseparowali go od innych dzieci i spędzał czas jedynie z mistrzem Gyatso, jego opiekunem i mentorem. Wszystko nie działo się w przeciągu kilku minut jak zostało to przedstawione w najnowszym serialu, tylko o wiele więcej abyśmy mogli zrozumieć narastający bunt w dziecku.
Jego ucieczka, a dokładniej przejażdżka była całkowicie przekoloryzowana i nie było również możliwości kibicować głównemu bohaterowi przez to że powiedział kilka rzeczy ze łzami w oczach, jego historia została kompletnie porzucona.

- Stryjek Iroh, Mai, Ty Lee czy Księżniczka Yue pozostaje u mnie bez komentarza, z tego względu że przedstawienie oraz zagranie tych postaci w moim odczuciu było kompletnie tragiczne.

Jest oczywiście o wiele więcej postaci, błędów w fabule, dialogach i castingu, jednakże skupiłam się na najbardziej kluczowych rzeczach, które da się zauważyć gołym okiem jako fan całej historii Avatara Aanga.

Rozwijane są wątki dodane przez Netflix, jednak oryginalne sceny skrócone i poprzestawiane w innej kolejności.
Można było po prostu zrobić serial o innym avatarze, który nie miał swojej ekranizacji i jedynie był ukazany częściowo w komiksach, byłoby to idealne pole do popisu dla osób chcących zrobić coś na własny sposób. Wszelkie zmiany były moim zdaniem niepotrzebne, ucinały one rozwój i drogę głównych bohaterów, nie było miejsca na ich emocje, czy naukę z popełnianych błędów.

Na pewno nie wrócę na kolejne sezony Netflixowej adaptacji, przez to że preferuję oryginalną historię i przy niej pozostanę. Niestety ilość negatywnych rzeczy całkowicie obiera mi radość z oglądania, nie jestem w stanie dostrzec pozytywnych rzeczy ponieważ za bardzo jestem przywiązana do innej adaptacji.
Mam nadzieję że zapowiadane nowe serie animowane będą oddane fundamentom Avatara, za to trzymam kciuki!

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones