Tylu ludzi chwaliło, więc postanowiłem obejrzeć. Na razie jestem w połowie 2 sezonu i musze przyznać, że częściowo się zawiodłem. Dlaczego? Nie lubię, gdy jest obrażana moja inteligencja, a tak momentami się czułem ogladając BSG. Przytoczę przykłady:
- Pojawia się cyloński statek, wykonać awaryjny skok. Po skoku okazuje się, że BSG jest sam, bo nie przekazano dzisiejszych koordynatów skoku pozostałym statkom. I co robią? Skaczą do poprzedniej pozycji, oczywiście pełnej cylonów, żeby ekstrapolować koordynaty skoku, które były rozsyłane całej flocie dzien wcześniej. Nikt mi nie powie, że nie wiedzieli, jakie były koordynaty skoku z poprzedniego dnia, przecież to BSG rozsyła je po całej flocie.
- Wytrzymałość kadłuba BSG... Cylońska atomówka ledwie go drasnęła, ledwie jakiś tam pożar w doku powstał (ogień i dym w kosmosie!), ale za to cyloński myśliwiec z łatwością przebija kadłub... I ciag dalszy bzdury: myśliwiec po przebiciu kadłuba leży w doku, nie wydany zostaje żaden rozkaz, zeby sprawdzić sytuację na miejscu, a co z myśliwca wyłazi, wiadomo...
- Najwiekszą bzdurą jest motyw zarażania komputerów cylońskimi wirusami... Wirus głupoty rodem z "Dnia Niepodległości" szerzy się, nawet zaraził niestety swego czasu Arthura C. Clarke'a, przez co powstało koszmarne zakończenie "Odysei kosmicznej".
Mam nadzieję, że dotrzymam do końca serialu, chociaż widzę już, że szykuje się megabzdura z dwunastoma gwiazdozbiorami:)
Jest jeszcze kilka dodatkowych absurdów: Potrafią budować ogromne statki kosmiczne, a używają prymitywnej broni palnej. Vipery Mark II w środku wyglądają bardzo archaicznie (analogowe zegary, przepustnice) , to ma być zaawansowana cywilizacja? No i na koniec wobec takiego zaawansowania, są bezsilni wobec raka, a ich medycyna wygląda zupełnie jak nasza.
To takie podstawowe absurdy, które wymieniłem żeby nie zdradzać dalszej fabuły. Mimo to lubię ten serial, ma on swój klimat i dostarcza sporo emocji. Zwłaszcza wobec braku obecnie innych wartych zobaczenia seriali.
- Magnetofon na kasety też jest dobry :)
- Kamer FullHD jeszcze nie znają :)
- Jeden technik potrafi sklepać w hangarze rewolucyjny myśliwiec
Albo skąd oni mają jedzenie dla 47.000 ludzi? Przecież Galactica w momencie ataku Cylonów miał być przekazany jako muzeum. Zaopatrywali by statek muzeum w zapasy żywności dla tysięcy ludzi? Pozostałe okręty Floty to głównie statki wycieczkowe i górnicze.
O ile pamiętam na planecie Ragnar (odcinek pilot ) zaopatrzyli statek tylko w broń i paliwo.
Żywność jest chyba produkowana na wyspecjalizowanych statkach, tak jak paliwo na statkach-rafineriach.
Stuknij się! akcja serialu dzieje się 150000 tysięcy lat temu a ty chcesz fullHD? Załamujesz mnie.
Co do kaset. Była mowa, że celowo unikali zaawansowanej technologii w obawie przed atakiem Cylonów (przynajmniej na okrętach wojennych). Poza tym dlaczego technologia nie mogła się rozwinąć w innym kierunku w tamtym świecie. To, że jej rozwój poszedł w innym kierunku niż w prawdziwym świecie, nie znaczy że jest bezsensowna, dopóki jest spójna (a jest).
Co do myśliwca, który "przebił kadłub". Żadnego kadłuba nie przebił, wbił się do doku przez okno (to był ten dok z muzeum). I to jest też odpowiedź na to, dlaczego nie wysłali tam nikogo - to nie Star Trek, nie mają jednostek do walki w warunkach braku atmosfery.
Dlaczego niby nie ogień i dym na pokładzie, skoro w tamtych rejonach było powietrze? Dopiero zdekompresowanie tych sekcji zagasiło pożar.
Naprawdę taki problem oglądać zwracając uwagę na szczegóły?
Broń palna to moim zdaniem koncepcyjny strzał w dziesiątkę. Ma to dużo większy sens niż jakaś broń laserowa. Trafisz w coś i przebijesz pancerz? Zniszczysz coś, zabijesz załogę, zdekompresujesz (mówię tu konkretnie o głównej baterii Galactici i strzelaniu do Baseshipów, ale w walce z "piechotą" Cylonów karabiny i pistolety też są stosunkowo skuteczne). Laser byłby w zasadzie tylko w stanie podgrzać powłokę i wymagałby ogromnej mocy. Konwencjonalna broń jest i tańsza i efektywniejsza. Poza tym zważ na to, że Cyloni też używają konwencjonalnej broni. A nawet z najbanalniejszego powodu - to by było po prostu nudne w kolejnym serialu S-F mieć lasery, blastery, fazery czy jakby to tam nazwać, nie uważasz?
Jedzenie pochodziło z upraw na statkach botanicznych (na pewno co najmniej dwa takie posiadali).
Sprawa myśliwca faktycznie jest trochę naciągana, ale Tyrol posiadał ogromną wiedzę o Viperach, i jak dla mnie jest całkiem możliwe, że był w stanie coś takiego zaprojektować i złożyć (szczególnie przy pomocy wielu specjalistów z załogi). Naciągane, ale dla mnie przechodzi.
Nie twierdzę, że serial jest idealny, na pewno da się znaleźć pewne niedociągnięcia, ale moim zdaniem jest to najlepszy serial S-F na pewno ostatnich lat (a dla mnie w ogóle). I żeby nie było, że rzucam słowa na wiatr (o tych niedociągnięciach) - w odcinku Hand of God w pierwszym sezonie (10 odcinek) podczas ataku Cyloni mają ogromną przewagę w myśliwcach... Tylko że po zniszczeniu rafinerii co się z nimi stało? To jest autentyczne niedociągnięcie, które można by załatwić jedną linią dialogową ("Wróg wykonuje skok" czy coś takiego).
Większość tego, co przedstawiacie to tylko pewne konsekwencje wybranego settingu które jeśli się zaakceptuje ten setting znikają albo brak zwracania uwagi na szczegóły podczas oglądania.
zgadzam się jest sporo niedoróbek oraz kilka abstrakcji przeczących logice i realizmowi. Wracając do Viperów, Mark II to 50 cio letnie zabytki(vide BSG z 1978-79) które jak na pewno zauwazyłes stały w prowizorycznym muzeum. Z uwagi na to że nowsze wersje były podatne na sabotaż elektroniczny ze strony tosterów (vide pierwsze starcie eskadry viperów z cylonami(pilot)) przez połowe sezonu nasi bohaterwie korzystali tylko własnie z tych maszyn(na tyle stara tech. awionika-"analogowa" ze tostery nie miały podejscia z elekt neutralizacją ) więc jest to w miare logiczne.
Niby w miarę logiczne, ale to tak jakby użyć np. śmigłowe Messerschmity przeciwko odrzutowym Mig-29, a różnica między nimi jest mniejsza niż 50 lat.
Nie bierzesz pod uwagę tego iż cywilizacja osiąga swój szczyt technologiczny.
Każda kolejna wersja danego urządzenia nie jest już szybsza kilkaset % tylko zaledwie kilka. Mało tego - nowsze wersje - poprzez to, że są bardziej skomplikowane - podatne na usterki i są kłopotliwe w serwisowaniu.
Porównaj sobie średniowiecze - katapulty nie były bardziej sprawne od tych sprzed 50 lat. ;-)
Cywilizacje rozwijają się skokowo - w miarę przełomowych odkryć.
Teraz - już od jakiegoś czasu - drepczemy w miejscu.
Powstają nowsze myśliwce, które są zwrotniejsze - ale tylko o 1-2% - lokalizują szybciej (o kilka milisekund) cel - itp., itd - podejrzewam, że za 50 lat niewiele się zmieni.
Spójrz na BlackBirda - to jest konstrukcja z lat 60 tych ubiegłego wieku - porównaj ją sobie teraz do konstrukcji 50 lat młodszych - widzisz jakieś przełomowe różnice?
Od 1961 roku latamy w kosmos, a w 1969 człowiek stąpał po księżycu, a ciągle nie możemy znaleźć lekarstwa na raka. Ba! Po 50 latach eksploracji kosmosu ciągle potrafi nas zabić byle grypa!
Nie wiem co ma wspólnego latanie w kosmos (konkretnie na orbitę okołoziemską) z lekarstwem na raka. No może jedynie to, że zamiast wydawać pieniądze na budowę bezproduktywnej jak do tej pory ISS, moglibyśmy je przeznaczyć na bardziej szczytny cel, czyli walkę z rakiem.
cyt. "Jest jeszcze kilka dodatkowych absurdów: Potrafią budować ogromne statki kosmiczne, a używają prymitywnej broni palnej. Vipery Mark II w środku wyglądają bardzo archaicznie (analogowe zegary, przepustnice) , to ma być zaawansowana cywilizacja? No i na koniec wobec takiego zaawansowania, są bezsilni wobec raka, a ich medycyna wygląda zupełnie jak nasza.
To takie podstawowe absurdy, które wymieniłem żeby nie zdradzać dalszej fabuły."
Odnosząc się do Twojej wypowiedzi, wykazałem jedynie, że postęp technologi kosmicznych nie musi iść w parze z postępem medycznym.
ISS nie jest bezproduktywna. Po pierwsze jest przedsiewzieciem prekursorskim, po drugie na stacji przeprowadzanych jest tysiace badan, ktore nie moglyby zostac przeprowadzone w warunkach ziemskich. Wyniki tych badan sa bezcenne dla naukowcow roznych specjalnosci.
Dajesz sobie wmowic demagogie, a potem ja powielasz bezrefleksyjnie. Nie przez przypadek amerykanscy i rosyjscy decydenci nie zdecydowali sie porzucic tego projektu. Ze stacji i wynikow tam przeprowadzanych badan korzystaja tez naukowcy europejscy.
Jakie to realne korzyści dla nauki wynikły z tych rzekomo tysięcy (!) przeprowadzonych badań?
Ja póki co słyszałem coś zupełnie przeciwnego. W ISS władowano milardy dolarów, które jak na razie nie przynoszą żadnych korzyści poza sprawdzeniem jak długotrwały pobyt w przestrzeni kosmicznej wpływa na człowieka.
Rak nie zabije całej populacji na ziemi natomiast asteroida lub rozbłysk słoneczny może to zrobić dlatego warto inwestować w wyprawy kosmiczne.
No właśnie warto inwestować w "wyprawy". Tymczasem obecnie nie jesteśmy w stanie powrócić nawet Księżyc, o podróżach na inne planety nie wspominając. Duża część budżetu NASA oraz innych agencji kosmicznych idzie na rozbudowę sieci satelitów, oraz budowę i utrzymanie bezproduktywnej ISS.
Powiedz mi jedno, czy wylądowanie na Księżycu, poza tym, że drogie, byłoby w jakimkolwiek stopniu produktywne?
Oczywiście. Możliwość wysłania ludzi na inną planetę i ich bezpiecznego powrotu było jak najbardziej produktywne. Gdyby zamiast na programie wahadłowców i budowy ISS, NASA skupiła się na dalszym rozwoju załogowych lotów kosmicznych, być może wyprawa na Marsa już miałaby miejsce, kto wie.
Ale co my mamy robić na tym Księżycu? Już tam byliśmy, tam nic więcej nie ma (przy okazji sprostowanie odnośnie poprzedniego postu - nie chodziło mi o pierwsze lądowania, jak mogło się wydawać, tylko o to co dałoby ponowne wylądowanie). A praca na ISS pozwala chociażby badać jak ludzkie ciało zachowuje się podczas długotrwałego pobytu w kosmosie oraz opracowywać nowe technologie i metody produkcji. Dodatkowo ISS jest bardzo dobrą lokalizacją dla obserwacji widzialnego wszechświata.
Lot na Marsa potrwa lata, więc trzeba wiedzieć jak człowiek to zniesie, nikt nie wyśle załogi w ciemno. Przed lotami Apollo, które trwały każdy ok. 10-12 dni prowadzony był program Gemini, podczas którego tworzono procedury (m.in. dokowania) i testowano skutki długotrwałego przebywania w kosmosie, rekordowy lot trwał ponad 14 dni. Przed Marsem trzeba zrobić podobną rzecz. A tak całkowicie szczerze to po co w zasadzie mamy tam lecieć? Tam też raczej niewiele jest, a badania przy użyciu pojazdów bezzałogowych są po prostu o niebo tańsze. Lądowanie na Marsie jest raczej celem stricte propagandowym.
Na ksiezyc nie wrocil nikt, bo takiej potrzeby nie ma, a za pierwszym razem to byl element propagandowy zimnej wojny i po jej skonczeniu nikomu nie zalezy na wydaniu takiej kasy na popis sily przed innymi krajami. Pokazuje to odrazu ten nowy projekt wydobywania surowcow z jakiejs asteroidy. Jest prywatny, przeznaczony na zysk wiec ma sens i w ciagu 10-20 lat dojdzie do skutku.
nie wiem ale wy chyba nie za dokładnie oglądaliście 1 odcinek :P galactica miała przejść na emeryturkę w pierwszym odcinku jako zabytek ;]
Przegapiliście bardzo istotny fakt. Albo nie obejrzeliście mini-serii.
Poprzedni dowódca na Galactice świadom, że Cyloni mogą wykorzystać zaawansowaną technologię przeciwko ludzkości nie tylko nie pozwolił na podłączenie jej do tego globalnego systemu ale uprościł wyposażenie na pokładzie do maksimum. Tylko dlatego Galactica miała szansę przetrwać.
A jeśli chodzi o te wytrzymałości kadłuba itd, to się zgadzam. W ostatnim odcinku to się potwierdza SPOILER kiedy kilka pocisków zwykłego Raptora niszczy calutki statek-matkę jakby była zbudowana z kartonu.
mnie zastanawia jakim cudem Galactica przetrwała w puierwszym odcinku bezposrednie trafinie atomówką... chyba że cyloni jakies kieszonkowe wersje tego mieli
Fakt oberwała atomówką ale Saul mówi chwilę przed wybuchem do Adamy dawno czegoś takiego nie było więc statek musiał myć mocny i tyle co tam dla niego dostać atomówką raz czy dwa potem się naprawi :-) w końcu w serialu jest pokazana przyszłość więc i okręty mocniejsze budują .
tylko że byle rakietka czy jakis inny pocisk cylonów dziurawi im ten statek co chwilę. rozumiem gdyby były pola siłowe ja SG1 czy SGA ale nie wyobrazam sobie pancerza a nawet ststku który jest w stanie przetrwać bezposrednie trafienie pociskiem atomowym i ma jedynie uszkodzony hangar. Toż ta cześć okrętu powinna zwyczjnie wyparować, a cała reszta rozsypac się w drobny mak.
W końcu BSG wcale aż tak ogromnym statkiem nie był. w porównaniu do np. stateczków obcych mających 20 km srednicy z Dnia Niepodległości.
a o co chodzi ?? widziałem ten serial w całości już kilka razy wiec raczej po łebkach nie oglądam ;]
Cyloni przebili się przez nie tyle kadłub, ale przez szyby na platformie obserwacyjnej. Siłą rzeczy jest to mniej solidna konstrukcja, niż zbroja kadłuba. Podobnie inne rzeczy, jedzenie i wodę dostarczają inne statki (wodę zresztą da się recyklingować, jak się ma dużo paliwa i energii), jeden ze statków potrafił również hodować roślinki chyba, broń palna nie jest w żadnym sensie prymitywna, czego chcecie innego? mieczy świetlnych, bzdurnych blasterów i broni laserowej? to fikcja, przynajmniej broń palna działa i nie wymaga zasilania! Inne "toporności", są specjalnie zaprojektowane, aby przetrwać atak cylonów. Nawet w obecnych armiach używa się technologii starszej niż w normalnych produktach, komputerach, telefonach, itp, bo nie tylko chodzi o prędkość, ale też o niezawodność, prostotę działania w każdych warunkach, oraz znajomość silnych i mocnych stron każdego rozwiązania. Nawet jak będzie powszeche w użyciu e papier czy laptopy, w wojsku, nadal będzie się używać papieru, do map, do notatek, do rozkazów, sory, technologia może zawieść zawsze, proste rozwiązania bardzo rzadko. Dlatego używają prostyych telefonów, analogwych rozwiązań, ręcznych sterowań, itp. itd. Statków jest tam bardzo dużo i wydaje mi się że byli by przy odrobinie technologi być samowystarczalni. Zresztą tyle ile oglądnąłem, to 2 pierwsze sezony to mniej więcej 2-3 miesiące realne, więc nie potrzeba by im gigantycznej ilości zapasów (które zresztą uzupełnili - paliwo i wodę gdzieś w połowie).
Jestem w połowie 2 sezonu, i jedyne nonsensy które to widziałem to:
- jakim cudem niby udaje się tej pilotce, uruchomić cyloński (praktycznie żywy) statek, i przecież nim przez otwartą przestrzeń kosmiczną (po zatkaniu dziury kawałkiem szmaty, ubrania!).
- jakim cudem po jakiejś niewyjaśnionej teleportacji z Kobolu na Ziemię, 4 osób (Adama, Roslin, pilotka, i ktoś jeszcze), udaje im się wrócić na Gallacticę? Nie doszukałem się wyjaśnienia żadnego!
- skoro odliczają do skoku FTL, i zbliża się atak cylonów, to po co w ogóle odliczają? nie lepiej wykonać skok najszybciej jak to możliwe?
- przewaga liczebna cylonów, a mimo to prawie wszystkie statki i myśliwce cudem wychodzą bez szwanku
- rzeczywiście wydaje się że trafienie nawet małą głowicą nuklerną powinno spowodować znacznie większe zniszczenia, niż jakich byliśmy świadkami w serialu.
Mnie najbardziej wkurza, koleżeńskie podejście przełożonych do podwładnych i szeregowców, co jest bezsensu jak na jednostkę wojskową, oraz że np. nie kontrolują w żaden sposób Baltara, robi sobie co chce, nie zdaje żadnych raportów, na okrągło okłamuje i oszukuje ich, a oni nawet nie pisną. Ja rozumiem że Baltar to geniusz, a reszta to tępi wojskowi, ale bez przesady, w końcu latają w kosmosie, i trochę wiedzy chyba mają.
Również trwonienie żywności jest wkurzające, nawet jeśli istnieje jakiś nie wyjaśniony sposób je robienie, odzysku, czy coś
Serial dzieje się w alternatynwej rzeczywistości, kolonie zostały założone przez ludzi z ziemii, ale specjalnie w inny sposób niż na ziemi (może aby nie popełnić tych samych błędów co ziemianie), i można wiele elementów przełknąć, zwłaszcza nielogiczności pewne, bo inaczej serial w ogóle by nie powstał. Serial sam w sobie jest ciekawy, i wymaganie aby musieli uzupełniać co chwile żywność i wodę, jest zbyt duże, bo spowoduje że ciągle muszą być na jakiejś planecie, a nie w przestrzeni kosmicznej, itp. itd. Taka jest konstrukcja serialu.
Z koleji to że jeszcze w ogóle żyją , i cyloni ich nie zniszczyli wynika z tego że cyloni chcą aby żyli. Mają PLAN.
- jakim cudem niby udaje się tej pilotce, uruchomić cyloński (praktycznie żywy) statek, i przecież nim przez otwartą przestrzeń kosmiczną (po zatkaniu dziury kawałkiem szmaty, ubrania!).
z tego co ja pamietam ona oddychała przez jakąś rurkę :P bo te statki były na wpół żywe i żeby działać potrzebowały tlenu
pamiętam tak przynajmniej :P powiedz który to był odcinek to powiem dokładniej :-)
- dziurę w tym cylońskim zatkała po to, aby nie zamarznąć, co i tak było mocno naciągane
- na Kobolu to nie była teleportacja, tylko zwyczajna projekcja
- odliczanie podczas skoków jest praktyczne choćby z takich powodów jak: 1. okręty znajdują się w ruchu i jeśli chcą trafić w konkretne miejsce, to muszą z konkretnego wystartować; 2. załoga wie w którym dokładnie momencie statek skacze i natychmiast po zakończeniu skoku jest gotowa do diagnostyki czy liczenia floty
- Cyloni może i mieli przewagę, ale ludzie byli lepiej wyszkoleni. Dopiero po stoczeniu wielu bitew stawały się równie niebezpieczne (jak ten pomiędzy asteroidami)
- wybuch atomówki w kosmosie nie będzie miał takich skutków jak na jakiejś planecie, gdzie jest atmosfera. Większość siły uderzenia rozchodziła się w przestrzeni
Jeśli chodzi o Absurdy to najbardziej uderza mnie że nigdy nie brakuje im wódy nawet gdy gadają że im brakuje to i tak chleją na potęgę. Potem niby zaczynają pędzić bimber ale bimber to trzeba mieć z czego pędzić a oni zabierali co było pod ręką i zwiewali przed Cylonami. No i proszę was na ile czasu żarcie z podróżnego bagażu im starczyło. Zanim naprawdę musieli zacząć glony żreć minęło kilka serialowych lat ! Niby na Caprice II się zatrzymali ale stamtąd też uciekali w pośpiechu nie biorąc wiele żarcia w końcu nawet nie było skąd skoro wszystko wokół wybuchało.
Pili wódę i co ,to żołnierze i to podczas wojny to pili ;]
Po ataku cylonów przetrwało kilkanaście statków nie tylko Galactica która było typowo wojennym okrętem,był jeden z tego co pamiętam okręt rafineria,okręt turystyczny więc na takim jadła było masę ;p .Jedzenie pewnie robili na jakimś innym statku ot co :P
Jeśli idzie o żywność - w wielu ujęciach floty widać okręt botaniczny, taki sam jak ten, który Cyloni zniszczyli w pilocie. Należy założyć, że został przeznaczony pod uprawy. Ponad to we flocie znajdowało się kilka luksusowych liniowców (m. in. Cloud 9, Space Park), które najpewniej miały jakieś zapasy żywności.
Jeszcze jedna sprawa: tak się wszyscy biedzili, żeby wynaleźć jakiś wykrywacz Cylonów, a kiedy okazało się, że jest choroba, na którą zapadają tylko Cyloni doktor Cottle nagle zauważył, że ich krew różni się od ludzkiej... No to chwileczkę, wcześniej nie porównywali krwi Cylonó i ludzi? Nie przeprowadzili tak podstawowego badania? Nie jestem pewna, czy dobrze pamiętam, ale chyba u Cylonów nie było jakichś przeciwciał, które wszyscy ludzie mają, poprawcie mnie, jeśli się mylę..
Nikt sie nie trudzil tylko baltar a jemu specjalnie nie zalezalo na znalezieniu wykrywacza ;p
Cyloni mieli 2 razy problemy ze zdrowiem raz scigajac ludzi wlecieli w jakas mglawice, i raz Adama zobaczyl ze Callum Keith Rennie
Leoben Conoy cos zaczyna cienko wygladac jak chodzili razem po statku i czegos tam szukali juz nie pamietam czego ale jak sprawdze to napisze :D
W tym filmie jest tyle dziwactw, że nie idzie wytrzymać... No kurdę, klientce w jednym momencie świecił się kręgosłup a oni mają problemy z odróżnianiem ich od ludzi?
to bylo w 1 odcinku jak 6 zabawiala sie z Baltarem miala niezle szczytowanie hehehehhe
Widać że się dobrze bawiłeś przy tym serialu, szkoda że ja nie potrafię... Mam ochotę na taki klimat ale z s-f jest krucho...
Ja nie wytrzymałem tego stresu - obejrzałem kilka odcinków i nie wytrzymałem... Ja nie mam nic do absurdów jeśli jest ich niewiele albo kiedy mają w sobie jakiś cel warty zachodu. Nie jestem czepialski, wiem że wielu ludziom może to nie przeszkadzać, ale dla mnie to niestety za dużo - psuje się klimat, zamiast się wczuwać to człowiek się zastanawia skąd takie "dzikie" pomysły...
Mnie, choć bardzo lubię ten serial najbardziej denerwowały:
- Zbyt nierównomierny rozwój technologiczny. Z jednej strony wielkie statki zdolne do "skoków FTL", a z drugiej mechaniczna waga na której waży się Apollo (my nie potrafimy dolecieć do Księżyca, a jednak mamy wagi elektroniczne;-)), tego typu przypadków w serialu jest dużo więcej.
- Morze alkoholu i innych "fabrycznych" używek na statkach. Skąd u licha oni mają takie zapasy markowych alkoholi, papierosów, cygar? Na statkach wojskowych to chyba nie są produkty pierwszej potrzeby, a jeśli nawet byłyby jakieś zapasy, to wyczerpałyby się w ciągu kilku miesięcy. Tymczasem bohaterowie do końca popijają coś a'la koniak/whiskey w markowych, kanciastych butelkach, palą prawdziwe papierosy z ustnikami (a nie np. skręty).
- Skąd u licha mają na tych statkach takie ilości papieru? (pomijając już nawet to, czy tak zaawansowana technologicznie cywilizacja musi używać tyle papieru). Być może mają jakiś recykling, ale nie widać śladu oszczędzania tego materiału;-) W Star Treku wyjaśnili to prosto - tworząc replikatory, w BSG przekonująco (choć też nie do końca) wytłumaczono jedynie gromadzenie zapasów żywności, wody i paliwa.