Jak tam wrażenia po odcinku ? Jak dla mnie sezon powoli się rozkręca i nabiera tempa. W dzisiejszym odcinku w końcu doczekałem się większej akcji. Operacja z pociągiem, znowu wszystko na perfekt przygotowane no i te niczego sobie "dramatyczne" zakończenie akcji. No nieźle, nieźle... Ale już sama końcówka mnie wryła :) Nie spodziewałem się tego...
8/10 za Dead Freight
YEAHHHHHHHH BITCH :D
Czekamy na Buyout, którego promo jest już na YT.
Odcinek niesamowity, jak każdy w tym sezonie. Trochę smutno mi się robi jak myślę, że jeszcze tylko trzy odcinki i znowu będzie trzeba czekać, no ale cóż.. s05e09 po takim długim czasie będę oglądał po prostu z bananem na mordzie :)
Todd sporo namieszał. Myślę, że Walt nie będzie specjalnie przejęty śmiercią młodego (zwróćcie na niego uwagę po tym, jak przyjechał do nich młody po skończonej akcji na pociągu - jego mina się zmienia z chwili na chwilę, tak jakby wiedział co musi się stać). A Jesse raczej szybko nie zapomni o tym co się stało i nie zdziwię się jak grupka podzieli się na Mike+Pinkman vs Heisenberg broniący Todda. Cóż, na pewno będzie się działo. Znowu zostaje mi tylko odliczanie dni do poniedziałku..
"Myślę, że Walt nie będzie specjalnie przejęty śmiercią młodego (zwróćcie na niego uwagę po tym, jak przyjechał do nich młody po skończonej akcji na pociągu - jego mina się zmienia z chwili na chwilę, tak jakby wiedział co musi się stać)."
http://images41.fotosik.pl/1704/72ac4b0d07e6ce27gen.jpg
Rozdziawiona paszcza to mina człowieka, który wie, co ma się stać? ;) Może Walt nie będzie przejmował się śmiercią dzieciaka, aczkolwiek wątpię, by bronił Todda za jego bezmyślność.
Walta już takie wydarzenia nie ruszają.
Miłego nauczyciela chemii już dawno nie ma.
Od początku tego sezonu scenarzyści jednoznacznie pokazują jaki bezwzględny staje się główny bohater.
Walt powoli rozpiep*a życie wszystkich którzy go otaczają.
W tym wszystkim szkoda Jessego, który chyba tak łatwo nie przyjmie śmierci tego dzieciaka ( nie po wydarzeniach z poprzednich sezonów).
Co do Todda to koleś pozamiatał i tyle. Wniosek z tego taki, że wyznaje filozofie Mikea lub chciał pokazać chłopakom, ze można mu zaufać i z chęcią dołączy do interesu.
Genialny serial,na dzień dzisiejszy nie ma lepszego i pewnie długo nie będzie,jak się skończy,to chyba zaczne od nowa,bo nic innego nie pozostaje a no i jeszcze pozostaje Dexter,który byc moze wróci do poprzedniego dobrego poziomu....
Oglądam serial na nowo i ogląda się zupełnie inaczej. Cały czas zwraca człowiek na szczegóły, na wszystko... Odcinek miażdży, będę tęsknić tak jak już tęsknię za Sons of anarchy...
Znając ostatnią bujną wyobraźnię scenarzystów może się nawet zakończyć ślubem Dextera i Morgan haha ;)
Aż dziw, że nie było ogólnoświatowego trzęsienia ziemi po tym, jak równocześnie wszyscy widzowie Dextera zaliczyli headdesk/ uderzenie szczęk o podłogę w reakcji na ową wybujałą wyobraźnię scenarzystów w poprzednim sezonie :D
Jak miło, ze twórcy BB szanują widzów :)
Żeby nie było, serial znakomity, ale w przeciwieństwie do (eh ?) większości, do mnie ten odcinek nie do końca trafił, poza końcówką, która urywa jaja, ale jako całokształt mnie zawiódł. Dlaczego ? Nie przywykłem do aż tak szybkiej akcji w tym serialu, co nie znaczy, że jestem jakoś negatywnie do niej nastawiony, ale w mojej skromnej opinii, cały ten plan, jego przygotowanie, sztuczne napięcie (zdążą, nie zdążą, ba, wiadomo, że się uda...) były nie na miejscu. Kurcze, wiem, że bohaterowie się rozwijają, mroczne dusze pochłaniają resztki zdrowego rozsądku, a o Walcie z pierwszego sezonu można już zapomnieć, ale nie o to chodzi. O co ? Obrabujemy pociąg, najlepiej w taki sposób, żeby nikt nie widział. Chwilę później wszyscy przygotowani i do dzieła. Przez ułamek sekundy myślałem, że za Waltem stojącym po raz pierwszy w tym swoim kozackim kapeluszu na torach ukażą się Jesse i Michael siedzący na koniu...Do tego lasso, colt w łapie i można wyruszać po towar. Nie zrozumcie mnie źle, uwielbiam ten serial, nietuzinkową akcję, ale właśnie, nietuzinkową, bo z bólem serca przyznaję, że fragmentami normalnie pachniało mi PB i to jeszcze tym z 4 sezonu...Końcówka uratowała odcinek, szkoda dzieciaka, złe miejsce, zła pora, teraz sąd ostatecznym nad sprawcą. Zobaczymy jak się rozwinie. Pozdro : )
Ta akcja z pociągiem i sztuczne napięcie też mnie trochę zawiodło. Nawet miałam nadzieję, że coś pójdzie nie tak, że jednak im się nie uda i że będą dalej szukać źródła z tą substancją. To poszło zbyt łatwo, zbyt szybko.
Nie podobają mi się też genialne pomysły Jessiego. W pierwszym sezonie poznajemy go jako głupka, słabego ucznia Waltera, który ledwo przechodził z klasy do klasy, a teraz raptem jest twórcą najlepszych pomysłów (magnes i pociąg). Ja rozumiem, że gotując z Waltem, trochę się podszkolił jeśli chodzi o związki chemiczne itp. Mimo wszystko jakoś to mi średnio pasuje...
No ostatnio obejrzałem jakiś stary odcinek i rzeczywiście,dysproporcja w jego zachowaniu jest olbrzymia.
Wszyscy zazwyczaj skupiają się na przemianie Walta, bo najbardziej rzuca się w oczy (ja również^^).
Jesse w ciagu kilku ostatnich lat przeżył tyle, że można by tym stresem, depresjami obdarować życia kilku ludzi. Mimo doświadczonego zła, Jesse ciągle rozpaczliwie chwyta sie tej niewinności, którą na szczęście wciąż jeszcze posiada. To w gruncie rzeczy dobry chlopak, który w cielęcym wieku dokonał kilku złych wyborów (kto wie, jakby jego życie teraz wyglądało, gdyby nie wziął na siebie tego skręta należącego do młodszego brata).
Zmiana w Jesse polega na tym, że po każdej takiej załamce, robi się twardszy, sprytniejszy, mężnieje :) ale zarazem nie traci człowieczeństwa. Zarazem ta zmiana nie jest tak widoczna, dokonuje sie małymi kroczkami i ginie na tle osobowości Walta. Ale dokonuje się, a śmierć chlopca będzie kolejnym katalizatorem.
Bardzo ciekawy był wpływ Mike'a. Walt wciąż traktuje Jesse jak ucznia, często go opieprza i generalnie traktuje z góry. Mike był dla niego bardziej jako mentor, chwalił go po dobrze wykonanej robocie, co Waltowi nie zdarzylo się chyba nigdy. Mike też okazuje, że zwyczajnie go lubi, a zachowanie Jesse pokazuje, ze brakowało mu takiego solidnego mężczyzny w roli ojca w życiu.
Musisz rozróżnić zmiany, które normalnie dokonują się w człowieku pod wpływem nowych doświadczeń zdobywanych codziennie od zmian, które zmieniają czlowieka na skutek dramatycznych zdarzeń losowych.
W moim otoczeniu są osoby, które pamiętam prawie takie same z podstawówki - są oczywiście dojrzalsze i bardziej odpowiedzialne, ale poza tym mają takie same zachowania, żarty, nawyki. Nie wiem, jak to opisać, po prostu.. maja taką ciagłość.. :)
Znam też osoby, które 1 zdarzenie: śmierć bliskiej osoby, wypadek, choroba (też alkoholizm) zmieniły nie do poznania.
Ostatni rok z życia Jesse'go ze mnie np. zrobiłyby emocjonalnego wraka :O
Masz rację Jessy stał się mądrzejszy, dojrzalszy i ja dostrzegam tę przemianę. Ale jak takie emocjonalne doświadczenia mogłyby zrobić z niego inżyniera to nie wiem...
Jedyne rozsądne - aczkolwiek trochę naciągane - wytłumaczenie jego przypływu geniuszu to fakt, że pracując z Waltem mógł się czegoś nauczyć. Walt często go opieprzał na zasadzie, rób to, nie rób tamtego, bo jak to zrobisz to coś tam coś tam :D O tym, co teraz potrafi Jesse niech świadczy fakt, że na początku chałupniczo robił narkotyki, a teraz potrafi ustawić laboratorium (pamiętasz jak go Gus zabral do Meksyku?).
Bynajmniej nie robi to z niego chemika (np. w Meksyku sam powiedział, ze musi mieć gotowe produkty), ale coś już tam chłopina ogarnia :P
Na pewno ta współpraca dużo mu dała i fakt, że jest inteligentny. Niektórzy nawet po studiach z tytułem inżyniera nadają się jedynie do kopania rowów, a jak ktoś jest bystry, to wystarczy, że coś podpatrzy, a potem jakoś sam zacznie łączyć jedno z drugim. Mimo wszystko ta przemiana Jessiego w geniusza średnio mi się podoba. Nie zmienia to jednak faktu, że Jessy jest moim ulubieńcem od samego początku ;)
Mnie też się to nie podoba. Wychodzi na to że ni z tego ni z owego Jesse stał się bystrzejszy i inteligentniejszy od Walta. Już dwa razy wpadł na pomysł który uratował im tyłki a o czego Walt nie mógł wykombinować. Ostro to naciągane. Ale i tak kocham ten serial cokolwiek się nie stanie bo dla mnie powinien się skończyć na sezonie 4 i to byłby serial doskonały. A tak niestety muszą wymyślać coraz bardziej naciągane akcje by wszystko zebrać do kupy.
A tak zostało by tajemnicze niedopowiedzenie... ale niestety serial nie może się skończyć tym że zło triumfuje (bo chyba nikt już nie wierzy że Walt jest dobrym człowiekiem ;) ) więc musimy być również świadkami jak upada.
Dexter polecial na psyk i ogladac bede tylko z sentymentu i z ciekawosci jak sie skonczy. Wyrazny brak pomyslow scenarzystow i brak starań o poziom niegdys tak wspanialego serialu. Zjednali juz sobie widownie to polozyli lache na jakosc i bylebytylklo dolarki plynely dalej bo widownia i tak bedzie.
Rewelacyjny odcinek, sezon 5 podoba mi się od samego początku i jak dla mnie, chyba okaże się najlepszym :)
Odcinek trzymający poziom
Mike jako taki profesjonalista a nie ogarnoł dzieciaka wkońcu on pilnował terenu
Szkoda że Jeesie musiał być świadkiem tej egzekucji boję się że znowu
bd miał załamanie jakieś co do Walta nie miałbym żadnych wątpliwości już raz był zdolny skrzywdzić dziecko :)
Odcinek znowu zajebisty a ta końcówka miazga aż zapomniał bym całkiem o tym chłopcu na motorze na początku. Ciekawe jak się dalej akcja potoczy i zastanawia mnie czy już do 8 odcinka Hank wpadnie na jakiś trop Walta .
Tylko zauważ, że Mike stał obok drogi, w krzakach. Jego zadaniem było ostrzec Walta kiedy muszą kończyć zamianę, a nie obserwowanie pustyni.
Ja z innej beczki czy wy też tęsknicie za SOULEM GOODMANEM? Mam nadzieje że nie powiedział jeszcze ostatniego słowa..
Saul Goodman to jest ten typ bohatera drugoplanowego, który jak tylko sie pojawi, to kradnie cały show :)
Zgłaszam petycję: więcej czasu antenowego dla Saula!
Przecież Saul jest człowiekiem bez własnego zdania. Wystarczy do niego podejść, spojrzeć w oczy a on już płacze.
lubimy go bo jest smieszny a nie dlatego ze jest bohaterem :D Saul reprezentuje typowego amerykańskiego prawnika - cwaniaczka. I jeszcze te jego reklamy - polecam strone http://www.bettercallsaul.com/
Hm... nie wiedziałem, że jest taki typ. Domyślam się, że znasz to środowisko z pierwszej ręki.
Nie trzeba znać środowiska z pierwszej ręki, żeby o tym wiedzieć. Wystarczy czytać książki.
Chociażby amerykańskie powieści - prawnicy tam przedstawieni w zdecydowanej większości pasują jak ulał do przedstawionego przez heelandcoo archetypu prawnika-cwaniaczka.
Chociaż pewnie nieco naiwne jest twierdzenie, że przeciętny filmwebowicz może czytać coś więcej niż napisy... No ale nawet w kinie widać to doskonale
Nie ma to jak czerpać wiedzę o świecie z książek Grishama i jeszcze się tym pysznić.
Jesse odpadnie, zabicie dziecka to będzie dla niego za dużo. Jeśli Walt kiedyś wpadnie to albo przez niego albo przez żonkę.
Widziałam, jego nawet nie biorę pod uwagę, że coś zepsuje. I ciekawi mnie jak zareaguje Hank kiedy dowie się kogo szuka:D
Ej, jedno słowo: ZAKOŃCZENIE!
Nie wierze. Trzeba mieć jaja by takie coś zrobić.
I dlatego ten serial jest fantastyczny, ponad inne :]
Jestem strasznie ciekaw co będzie o tym mówione w nast. odcinku!
Moim zdaniem wiele osób przesadza na tym forum z wszelkiego rodzaju analogiami i rozkminkami :) Spójrzmy na wszystko dość racjonalnie.
Walt zaczyna ostro przeginać. Dla przykładu choćby podsłuch w zdjęciu rodzinnym na biurku Hanka. Od strony finansowej definitywnie wpadł w szał zarabiania. Spójrzmy na rabunek pociągu, gdy pewnie większość widzów mówiło w myślach "uciekajcie", a on wciąż patrzył w licznik jak w jakimś amoku. Zabójstwo chłopaka to kolejny gwóźdź do trumny. Organy ścigania nigdy nie odpuszczają czegoś takiego.
Szał zarabiania - bardzo trafne określenie.
Pamiętam jak na początku Walt opieprzał Jessiego, że zbyt ostentacyjnie wdaje kasę a teraz robi dokładnie to samo. Walt mógłby się spokojnie wycofać, ew. zarobić tylko na opłacenie ludzi Gustavo aby nie sypnęli i żyć z myjni. Ale on tego nie zrobi, bo pokochał pieniądze a może nawet bardziej adrenalinę i władzę.
Ciekawe jest PROMO do następnego odcinka BYOUT : http://www.youtube.com/watch?v=izXVSSyyW1Q . Pytanie kim jest dwóch kolesi w 0:22 sekundzie. Dwóch opartych o samochód to Jessie i chyba Walt albo MIKE . A dwóch nowych panów ?
Tylko frajer nie sięgnąłby po to po co może sięgnąć Walt i ciułałby grosze w myjni. Sęk w tym, żeby nie przeginać, a jeśli chodzi o pieniądze Walt ma skłonności do przeginania.
Nic nowego raczej nie sposób tu dodać. Pozostaje mi podbić przedmówców - kolejny genialny odcinek. Seria 5 jest świetna i osobiście pierwszy raz spotykam się z sytuacją, gdzie z kazdą kolejną serią serial zawyża swój poziom. Pierwsze 3 serie były niezłe/dobre, momentami nudnawe. 4 naprawdę bardzo dobra, aż w końcu seria obecna, w której kazdy odcinek jest póki co niczym wisienka na torcie.
Dużo akcji, niezły motyw z zakładaniem podsłuchu o szwagra. Walt przekracza kolejną granicę, a w zasadzie to po prostu udowadnia, że u niego już jakichkolwiek granic nie ma.
Końcówka rewelacja. Nie wiem dlaczego część z Was dziwi zachowanie Todda. Koleś wygląda na raczej mało bystrego, prostego o niespecjalnie rozwiniętym kręgosłupie moralnym. Z pewnością można tak właśnie przypuszczać. W tym momencie liczy się dla niego aby przypodobać się "szefowi" i nalezycie wykonywać swoją robotę. Dostał wyraźny rozkaz "żadnych świadków", tak więc zadbał żeby wykonać robotę właściwie i zapunktować.
Osobiście wydaje mi się, że w kolejnym odcinku twórcy po raz kolejny będą chcieli obrzydzić nam Walta i pokazać jak bardzo się zmienił gdy ten ostatecznie podejście do decyzji Todda z aprobatą, stwierdzi, że zrobił to co słuszne i co więcej znajdzie w nim dobrego pracownika i będzie chciał dalej współpracować (do tego chłopak póki co jako jedyny traktuje go dokładnie tak jakby White sobie tego życzył. Z pokorą, szacunkiem i strachem przed wielkim mistrzem. Walt jest tym zapewne wniebowzięty). To na pewno rozpocznie konflikt pomiędzy nim i Pinkmanem, będzie to początkiem końca współpracy i przyjaźni obu bohaterów. Tyle moich przypuszczeń, zobaczymy co z tego wyniknie.
O odcinku napisaliście już chyba wszystko :) za to ja znalazłem kolejne nawiązanie do znanego filmu, otóż... >Madrigal< to nazwisko Szefa kartelu Juarez, Porfilio (który umiera podczas operacji plastycznej twarzy) z filmu 'Traffic'. Czy to przypadek? ...
Nawiązując jeszcze do dyskusji o Pinkmanie - dla mnie jego pomysłowość nie jest przesadzona ani nienaturalna. To nie jest typowy kretyn jak Badger albo Skinny Pete tylko dwie półki wyżej. Ma swoją inteligencję a że robi to co robi, to kwestia wielu zmiennych jak np. środowisko itp. To pierwsza sprawa. Druga jest taka, że to pewien schemat, który wszyscy znamy. Jeśli siedzi się długo nad jakimś problemem i nie można wykombinować rozwiązania, często pytamy się osoby, która jest ledwo związana z tematem i to ona wymyśla rozwiązanie. Bo nie myśli schematycznie. Pinkmanowi jak wiadomo fantazji nie brakuje, stąd pomysł z magnesem i pociągiem. Taki Walt czy Mike biorą pod uwagę wiele rzeczy i tym samym ograniczają sobie pewne idee, Jesse może jest mniej przebiegły od nich, ale potrafi być kreatywny. No a tak na marginesie to on tylko podrzucił zarys. To Walt wszystko obmyślił i zorganizował, więc tutaj wszystko potoczyło się naturalnie.
Traffic niezły film ale jakoś nijak ma się wg mnie do BB. Skorpion z Traffic nie umiera podczas operacji plastycznej, bo potem jeden z gliniarzy widzi go w domu. Ale w BB mozna znaleść wiele nawiazan do innych filmów jak się poszuka. Apropo Jessego to jego pomysły są faktycznie nie schematyczne. Trochę w tym fantazji ale wszystki działa. Walt chce wpuścić do magazynu dowodów "urządzenie" jakich wiele już było a Jesse woli zrobić wszystko pewnie i szybko z odrobiną fantazji xp
Ciekawy jestem czy jest jakieś wytłumaczenie na to ,że oni jeszcze przed tym jak dostali cynk od Lydii o tym którą z kolei jest cysterna z metyloaminą odliczyli już dokładnie ilość metrów i wiedzieli , że dokładnie zatrzyma się ta cysterna na 800 którymś metrze.. To jest bardzo naciągany motyw...
Co nie zmienia faktów , że świetny i trzymający w napięciu odcinek.