Powtórzę raz jeszcze listę 20 punktów w których ten kotlet nie smakuje:
1. Sztuczne wnętrza ( kto robi w chacie granatowe sciany?), wszyscy poszli na łatwizję i tanio nagrali wszystko w 1 studio. Kiedyś mieszkanie Marka wyglądało jak mieszkanie, a dom Cieplaków jak prawdziwy dom.

2. Beznadziejnie zbudowane postaci Marka, Uli, Violetty, Seby. Marek i Ula ciągle się mijają , nie ma między nimi chemii, no i oczywiście od 1 odcinka nie było żadnej normalnej sceny między nimi ponieważ ciągle ktoś przeszkadza im w rozmowie. Seba gra na odpier...., Violetta jest bardzo zmanierowana z poczuciem wyższosci, straciła tę aurę dziewczyny z sąsiedztwa.

3. Wszędzie dzieci, na rękach dzieci, w domu dzieci, w firmie dzieci. Dzieci decydują tu o wszystkim. Kult macierzyństwa Matek Polek, i 500 plus. Scenarzyści to widać jacyś niedoświadczeni millenialsi, sądzą że dziecko ma grać w serialach pierwsze skrzypce. Nawet Maciek w co drugiej scenie z dzieciakiem na ręku. DRAMAT. niedobrze się robi. Z fajnego lekkiego serialu o perypetiach Febo Dobrzanski zrobiła się opera mydlana

Nic dziwnego że Braciak odmówił udziału w serialu, wiedział co robi.


4. Niby dużo się dzieje, a nie dzieje się nic. Wszyscy w kółko biegają , rozmawiają o tym samym , próbuję się skupić na akcji a i tak nadal nie wiem o co chodzi w odcinku 136... akcja nie posuwa się do przodu. Wiele scen na siłę, bez wyrazu